(A/N: W tym rozdziale Jungkook pokazuje swoją podłą stronę i sam sobie zaprzecza, soooł... ostrzegałam. xd)
-Mógłbyś podać mi paprykę? -Yugyeom stał przy blacie i kroił jakieś warzywa, po czym wszystkie wrzucał na rozgrzaną patelnię.
Jungkook wcale nie prosił, żeby jego chyba chłopak przyszedł. Nawet nie miał na to ochoty, ale ten się uparł, że muszą wykorzystać nieobecność jego rodziców i zjeść razem kolację. Mimo wszystko, choć nadal nie wiadomo dlaczego, Jeon się zgodził i tak oto wylądowali w kuchni, gdzie wcale nie chciał być. Wolał leżeć w łóżku i oglądać jakieś głupie dramy, czy seriale na netflixie.
To nie tak, że nie lubił towarzystwa Yugyeoma, po prostu... Po prostu drażnił go czasami. To jak się zachowywał było niekiedy frustrujące, bo był strasznie zaborczy. Uważał, że Jungkook należy do niego, jeśli się zgodził na ten związek. Z tym, że on wcale się na nic nie zgadzał. Jedynie... nie wyprowadził go z błędu, bo mimo wszystko posiadanie kogoś bliskiego jest dla niego bardzo ważne. Musiał mieć w kimś oparcie, żeby móc od czasu do czasu popłakać w ramię, czy najzwyczajniej w świecie porozmawiać. Skoro Yu wykazywał chęci pomocy, to Jeon musiał mu się jakoś odpłacić, a najlepszym rozwiązaniem było ofiarowanie siebie w zamian za pomoc. To jak taka transakcja wiązana.
Jednak nadal problemem była niestabilność psychiczna Jungkooka. Co z tego, że przy nim był w miarę szczęśliwy i sprawiał pozory zadowolonego z życia... jeśli właśnie, to były tylko pozory? Gdzieś w środku nadal brzydził się samym sobą, a wspomnienia jego martwej miłości uderzały go za każdym razem, gdy tylko zostawał sam. Nadal go widywał. Nadal wspominał ten okropny moment. Najgorszy dzień jego życia, w którym stracił właściwie wszystko. Jego ukochany odszedł, a wraz z nim przyjaciele i jakakolwiek chęć do życia. Co teraz miał zrobić, gdy został całkowicie sam?
No... może "całkowicie sam" to zbyt dużo powiedziane. Nadal miał Yugyeoma i teoretycznie Jin sobie o nim przypomniał, ale nie czuł się dobrze z myślą, że i oni go mogą zostawić, a tak się stanie, gdy jego chłopak zorientuje się, że nigdy nic do niego nie poczuje, a Jin..? Kim miał swoje życie, które też nie wyglądało za ciekawie i nie będzie miał ani czasu ani ochoty, żeby niańczyć młodszego kolegę.
-Prosiłem cię o paprykę. -nagle Jeon usłyszał głos stanowczo za blisko swojego ucha, a zaraz poczuł też dłonie na swoich biodrach. Kiedy on zdążył podejść do niego tak blisko? Raczej zawsze był czujny na takie rzeczy, ale tym razem za bardzo się wyłączył. -Gdzie odleciałeś myślami? -chłopak przycisnął się do jego pośladków.
-Nigdzie. Już ci... -zacisnął mocno powieki. Czuł Yugyeoma na swoich pośladkach i bardzo mu się to nie podobało. Najgorsze było to, że nie do końca miał jak uciec, bo jego własne biodra opierały się o blat. -Odsuń się.
-Nie zamierzam. -nachylił się nad nim, a dłonie położył z przodu na jego klatce piersiowej. Tyle czasu już się wstrzymywał, że nie był w stanie już dłużej hamować swoich potrzeb. Jungkook był jego, więc nie powinien mieć z tym problemu. Każde pary robią tego typu rzeczy.
CZYTASZ
Secret
FanficPairingi: NamJin, YoonMin, VHope, TaeKook Gatunek: angst, lekki smut Opis: Co się stanie jeśli nie wszystko pójdzie tak jak powinno? Jin przystał na propozycję przyjaciół i będzie tego żałował do końca życia. Czy jego związek z Namjoonem przetrwa...