Pairingi: NamJin, YoonMin, VHope, TaeKook
Gatunek: angst, lekki smut
Opis: Co się stanie jeśli nie wszystko pójdzie tak jak powinno?
Jin przystał na propozycję przyjaciół i będzie tego żałował do końca życia. Czy jego związek z Namjoonem przetrwa...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-To już robi się nudne, Hoseok. -po niemalże pustym pomieszczeniu rozległ się ten niski, charakterystyczny głos. Przynajmniej tak zdawało się rudowłosemu, bo tylko on mógł go usłyszeć. Tylko On był w stanie zobaczyć ten nieziemski wytwór jego chorej wyobraźni. Po raz kolejny mógł spotkać jego ukochanego, ale znów nie mógł go dosięgnąć. -Staczasz się.
-Jeśli moje staczanie przybliża mnie do ciebie, to jestem w stanie poświęcić swoje życie i pieniądze, żeby brać to świństwo. -siedział przy niewielkim stoliku i skręcał niewielkie ruloniki wypełnione jakimś suszonym zielskiem. Już nawet nie wiedział co tam jest, ważne było, żeby kopało.
Co rusz zerkał na drugi koniec pokoju, żeby upewnić się, że jego Tae nadal tam był. Nie chciał go stracić ze wzroku po raz kolejny. Nie mógł dopuścić, by jego kochanie po raz kolejny go zostawiło, dlatego od jakiegoś czasu nie pamiętał, czy choć raz był całkowicie trzeźwo myślący. Cały czas był na jakichś prochach, czy zielskach.
Co tu dużo mówić, bał się zostać znów sam. Kto wie, co by sobie zrobił. Obecność nawet wymyślonego Tae jakoś go wewnętrznie uspokajała. Czuł się wtedy dobrze, o wiele lepiej niż wtedy, gdy znikał. Na jego nieszczęście jego wizyty były coraz krótsze. Nie oszukujmy się, jego organizm uodparniał się na te wszystkie uzależniajace specyfiki i coraz trudniej było mu doprowadzić się do odpowiedniego stanu, który też trwał z każdym razem krócej.
Miał powoli dosyć życia, bo co to za życie jeśli nie masz przy sobie kogoś kogo kochasz. Namiastka Tae nie wystarczała mu już, bo chciał go dotknąć, poczuć.
-Przestań. Nie możesz tak żyć. -chłopak podniósł się i podszedł do niego, żeby zaraz usiąść mu okrakiem na kolanach. Oplótł jego szyję rękoma i spojrzał mu w oczy. Widział w nich wielką miłość, przysłoniętą szałem narkotykowym.
-Właśnie o to chodzi. Nie mogę żyć bez ciebie, więc zmierzam do końca. -wzruszył ramionami, na co jasnowłosy tylko spuścił wzrok.
-Hoseok, do jasnej kurwy, otwórz te pieprzone drzwi! -zza drzwi pokoju dochodził wściekły głos Namjoona. Od razu dało się go rozpoznać, bo kto inny mógłby do niego przychodzić? Ostatnimi czasy to właśnie tylko jego widuje, bo reszta przejmuje się zniknięciem Jimina. Tak jakby śmierć Tae była już dawno i nikt o nim nie pamiętał.
Hoseok pamiętał. Codziennie wspominał te lepsze i gorsze czasy, gdy jeszcze z nimi był. Wtedy dochodził do wspomnienia jego martwego ciała w kostnicy, a potem urny z prochami. Nie był na pogrzebie i nawet jeszcze nie odwiedził miejsca jego spoczynku. Po prostu nie mógł się na to zdobyć. Te wszystkie wspomnienia mu na to nie pozwalały.
Wiedział, że jeśli tam pójdzie może pogodzić się z odejściem ukochanego i stracić go już na zawsze. Nie mógł na to pozwolić. Nie mógł żyć z myślą, że o nim zapomniał, a wspomnienia pozostawił gdzieś daleko za sobą. Gdzieś gdzie nigdy więcej nie zajrzy.