Symptoms.

272 41 6
                                    

Pogrzeb Taehyunga był przygnębiający, pełen smutku i rozpaczy, bo gdy odchodzi ktoś tak ci bliski, to w środku czujesz jakby i część ciebie umarła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pogrzeb Taehyunga był przygnębiający, pełen smutku i rozpaczy, bo gdy odchodzi ktoś tak ci bliski, to w środku czujesz jakby i część ciebie umarła. Zwłaszcza, jeśli to była tak wspaniała osoba. Pełna szczęścia, energii i nikt nie przeczuwał, że to tak źle się skończy. Był świetnym aktorem, bo nie widać było po nim tak głębokiej depresji.

Co prawda Namjoon był jedyną osobą, która nie wiedziała o zdradzie Tae, ale właśnie przez to czuł się najgorzej. Nie zauważył tych znaków, które teraz wydawały się tak jasne. Te krótkie spojrzenia, przypadkowe zetknięcia dłoni, czy tak częste znikanie z Jungkookiem... wszystko już teraz było jasne.

Jednak Namjoon nie mógł się teraz za nic obwiniać. Nie mógł też winić nikogo innego. To się po prostu stało i muszą iść dalej. Nie chodzi tu o zapomnienie o przyjacielu, wręcz przeciwnie. Powinni pamiętać go takim jakim był przy nich. Ich kochanym, trochę głupim Tae, który na każdym kroku wszystkich rozśmieszał.

Jedyne za co mógł być zły, to brak możliwości pójścia do sali, gdzie stał jego ołtarzyk i pomodlenia się do niego. Był wściekły, że Hoseok mu to uniemożliwił, ale nie powiedział mu tego, bo po części rozumiał jak się czuł. Sam nie wiedział, jak zareagowałby na śmierć Jina, więc nie oceniał go. Po prostu gdzieś tam w głębi się na niego złościł.

Starał się z całych sił jakoś to wszystko przeżyć i nawet nie przejmował się dokuczliwym bólem pleców, gdy jego ukochany Jin całymi dniami siedział i wypłakiwał mu się w ramię. Po za Hoseokiem, to chyba on przeżył to wszystko bardzo ciężko, bo po Jungkooku nic nawet nie było widać. Zwłaszcza, że jego samego mało co było widać gdziekolwiek.

Co do Jimina, to Nam nie wiedział co się dzieje. Jeszcze przed samobójstwem Tae przestał wychodzić z domu i wydawało się, że nikt po za Yoongim nie wiedział co się z nim dzieje. Byli w końcu razem i codziennie, jak twierdził starszy z nich, spędzali czas. Jednak widać po nim było, że z blondynem jest chyba źle, tylko z jakiego powodu? Z jego własnych problemów, czy z powodu ostatniej tragedii. To wiedział już on sam.

Yoongi natomiast wydawał się tym wszystkim nie poruszony. W końcu udawał takiego twardziela bez uczuć, ale widać było, że jest mu źle. Chodził cały smętny i przygnębiony nawet bardziej niż zawsze. Ostatnio też stał się bardziej opryskliwy i częściej wściekał się... w sumie o wszystko. Był chyba bardzo zły na siebie, że  nie powstrzymał wcześniej Tae i Jungkooka. Przecież wiedział i mógł coś z tym zrobić.

Na końcu był już sam Hoseok, który nie radził sobie sam ze sobą. Tylko czasami Namjoon widywał go na korytarzu szkolnym, ale nigdy żaden z nich nie podszedł. Głównie z tego powodu, że chłopak był w bardzo złym stanie. Najczęściej na jakichś wspomagaczach, więc tryskał energią i szczęściem. Jednak Nam wiedział, że gdzieś tam w środku jest mu bardzo źle.

***

-Namjoon... -Jin pociągnął nosem po raz kolejny w ciągu trzydziestu sekund. -Co teraz będzie? Tak bez Tae... my... wszyscy... -załamał mu się głos, a młodszy jedynie przytulił go mocniej, chowając jego czuprynę w swojej bluzie.

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz