Tak jak myślał nie wrócił do swojego domu, lecz do Hoseoka i tam spędził całą niedzielę. Było mu źle przez to, co się stało w kuchni na urodzinach Jina, ale nie powiedział o tym chłopakowi. Wolał przemilczeć fakt, że dopuścił się zdrady i to z ich wspólnym przyjacielem. Aczkolwiek to był tylko pocałunek, nic wielkiego. Najgorsze było to, że okropnie mu się podobało i nie chciał przestawać. To było złe, bo kochał swojego chłopaka i nie mógł pozwolić by coś takiego się powtórzyło. Jedyne co mógł teraz zrobić, to modlić się, żeby Jungkookowi nie przyszło do głowy wszystkim o tym wypaplać.
Na szczęście i młody nie miał chęci nikomu o tym mówić, bo gdy spotkali się następnego dnia całą grupką w domu Hoseoka, nie poruszył tego tematu. Co więcej nawet starał się nie patrzeć w jego stronę, zwłaszcza, że cały czas spędzał przy swojej drugiej połówce.Tae natomiast udawał jakby się nic nie stało. Przybrał maskę osoby na okropnym kacu (na którym w prawdzie był), która nie pamięta większości imprezy. Tak było wygodniej... przynajmniej dla niego i jego sumienia. Nie mógł dopuścić, żeby ktoś rzucił na nich choć cień podejrzeń. Hoseok by się załamał i kto wie,co by zrobił.
Po niedzieli przyszedł poniedziałek i Tae musiał po szkole wrócić do domu. Tak bardzo nie chciał tam być, ale mimo wszystko to był jego dom. Była tam jego mama i ten... nienormalny ojciec, o ile nie wyniosło go gdzieś do pracy. Te momenty, gdy zostawał sam z mamą były bardzo spokojne i na prawdę miał ochotę wracać jak najczęściej do domu, ale gdy ojciec wracał... bał się, okropnie się bał o siebie i o nią.
Droga ze szkoły do domu była dość krótka, jeżeli szło się przez park, ale Tae wybrał drogę naokoło. Oczywiście nim opuścił mury szkolne musiał jakoś spławić przyjaciół, którzy usilnie od kilku już lat próbują wprosić się do niego. Żyją w jakimś dziwnym przekonaniu, że Tae mieszka w jakimś pieprzonym zamku na wzgórzu, otoczonym fosą, a jego rodzice srają pieniędzmi.
Rzeczywistość była bardziej okrutna, bo żył w niewielkim mieszkaniu w bardzo podejrzanej dzielnicy miasta. Wchodziło się do niego z obskurnego balkonu na zewnątrz. Cały budynek natomiast wyglądał jakby miał zaraz się rozsypać.
-Wróciłem. -wchodząc do mieszkania zdjął buty i ustawił je w przeznaczonym na to miejscu.
Odpowiedzią na jego deklarację powrotu był dźwięk tłuczonego szkła w kuchni. "Jest w domu." przemknęło mu przez myśl i zostawiając plecak na półce w przedpokoju, wszedł do salonu. To pomieszczenie tak na prawdę pełniło kilka funkcji. Był tam aneks kuchenny, kanapa z telewizorem oraz niewielki stół. Za komodą do tego wszystkiego była jeszcze deska do prasowania i suszarka, więc salono-kuchnio-jadalnia była też swego rodzaju pralnią i suszarnią.
-Cześć, mamo. -podszedł do kobiety i pocałował ją w policzek.
Całkowicie zignorował pijanego mężczyznę, siedzącego przy stole i palącego papierosa za papierosem. Kucnął i pozbierał kawałki potłuczonej szklanki. Widać było, że jego ojciec znów złapał nastrój do uprzykrzania im życia.
CZYTASZ
Secret
FanfictionPairingi: NamJin, YoonMin, VHope, TaeKook Gatunek: angst, lekki smut Opis: Co się stanie jeśli nie wszystko pójdzie tak jak powinno? Jin przystał na propozycję przyjaciół i będzie tego żałował do końca życia. Czy jego związek z Namjoonem przetrwa...