Burglar.

244 36 7
                                    

Pobyt Namjoona w szpitalu trwał tydzień i przez te wszystkie dni Jin przychodził do niego od razu po szkole i wychodził późno w nocy, gdy obaj byli już zmęczeni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pobyt Namjoona w szpitalu trwał tydzień i przez te wszystkie dni Jin przychodził do niego od razu po szkole i wychodził późno w nocy, gdy obaj byli już zmęczeni. Gdyby mógł, to spędziłby z nim cały ten czas, ale musiał chodzić do szkoły. Przyszłość sama o siebie nie zadba. Kochał swojego chłopaka, ale nie mógł się aż tak poświęcić i na całe szczęście on też to rozumiał.

Ich kłótnia poszła w niepamięć niemalże od razu i już nie rozmawiali o tym. Nawet żałoba po przyjacielu poszła na drugi tor, gdy ukochany Jina trafił do szpitala. Nie było to coś poważnego, bo tak twierdził sam chory, ale musiał przy nim być i poświęcić mu całą swoją uwagę. Przecież w czasie, gdy to on miał ciężko i nie mógł się pozbierać, Nam przy nim był.

Jednak cały czas mu coś nie pasowało. Zrozumiałe było, że choroba to nie jest powód do bycia szczęśliwym, ale młodszy wyglądał źle i nie chodziło tu o jego żółty kolor skóry. Wydawał się taki przygnębiony i wyciszony. Jakby życie z niego uleciało i tego Jin nie był w stanie rozszyfrować. Nie było z nim aż tak źle. Ta jego żółtaczka nie była tak groźna i lekarze mówili, że góra tydzień i będzie zdrowy.

Okazało się to prawdą i po siedmiu długich i męczących dniach Namjoon już siedział w domu. Co prawda nie mógł jeszcze wrócić do szkoły, ale wszystko już było w porządku. Jin nie widział żadnego powodu do smucenia się.

-Dlaczego jesteś taki cichy? -Jin wdrapał się na swojego chłopaka i położył się na nim, wtulając twarz w jego szyję. Tego właśnie mu brakowało. Przez te kilka dni Namjoon panikował i nie pozwalał się nikomu dotknąć, żeby przypadkiem nikogo nie zarazić. Pokazał już chyba w paranoję, biorąc pod uwagę to, że żółtaczką nie jest tak łatwo się zarazić.

-Delektuję się tą chwilą. -głaskał go delikatnie po plecach, patrząc nieobecnym wzrokiem w sufit. Jego psychika chyba najbardziej na tym wszystkim ucierpiała i nie mógł sobie z tym poradzić. -Opowiedz mi co się działo przez ten tydzień.

-Nic szczególnego. -uniósł się na przedramionach i spojrzał na niego. Przez cały ten czas nie chciał go zarzucać problemami innych, swoich miał już i tak wystarczająco dużo. Musiał po chorobie dojść do siebie w spokoju. Jednak teraz już nie mógł przed nim nic ukrywać. -U Jimina jak zwykle. Yoongi z nim przesiaduje i nadal nikomu nic nie chce powiedzieć. Hoseok to... no sam wiesz. Do szkoły przychodzi na niezłym prądzie. Ostatnio widziałem jak rozmawia sam ze sobą, a Jungkook... chyba znalazł sobie nowych przyjaciół, albo po prostu już nie chce się z nami widywać. -wzruszył ramionami, zastanawiając się ciągle nad ostatnim spotkaniem z młodym. Widział go z jakimś nieprzyjemnym typkiem.

-To nie jest "nic szczególnego". -przetarł zmęczone powieki. Nie było go tydzień, a już tak dużo się działo. Źle się z tym czuł. Musiał zostawić swoich bliskich samych sobie na tak długo, gdzie wiedział, że z żadnym z nich nie jest dobrze.

Zdawał sobie sprawę z tego, że spieprzył na całej linii. Może nie był najstarszy, ale to jego traktowali jako wzór, czy swego rodzaju lidera. Stał się kimś najważniejszym, kogo zdanie stało ponad wszystkimi innymi. Teraz ich zawiódł, gdy musiał zająć się sobą. Nie pomógł nikomu.

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz