Pairingi: NamJin, YoonMin, VHope, TaeKook
Gatunek: angst, lekki smut
Opis: Co się stanie jeśli nie wszystko pójdzie tak jak powinno?
Jin przystał na propozycję przyjaciół i będzie tego żałował do końca życia. Czy jego związek z Namjoonem przetrwa...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pogoda była niesamowicie piękna. Słońce przygrzewało ramiona okryte koszulą mundurka szkolnego, a ciepło bijące od tego jasnego olbrzyma nie było nieznośne. Raczej przyjemne i kojące. Dlatego większość uczniów spędzało przerwę obiadową na zewnątrz jedząc i rozmawiając, czy też grając w jakieś bezsensowne gry.
Jin nie rozumiał jak z własnej woli można wziąć piłkę do koszykówki i zacząć grać. Był raczej człowiekiem myślącym głową, a nie mięśniami, do czego przysposobiona była niemalże cała szkoła. Nawet jego bliscy przyjaciele potrafili robić tak absurdalne rzeczy, jak granie w gry zespołowe z własnej nieprzymuszonej woli. On wolał posiedzieć na barierce na dachu szkoły i obserwować poruszające się na dole sylwetki. Właściwie to jedną z nich, zmierzającą właśnie w kierunku wejścia do budynku, żeby zaraz móc się zobaczyć ze swoim chłopakiem na dachu.
-Znowu mnie podglądałeś? -Jin zadrżał, gdy gorące dłonie wślizgnęły się pod jego koszulę.
-Zaraz spadnę, jak nie zabierzesz tych rąk. -zaśmiał się, drocząc się z nim, ale tak na prawdę nie chciał by chłopak przestawił.
Czuł jak usta ukochanego z niezwykłą delikatnością badają jego szyję, a zaraz i odsłonięty zza kołnierzyka kark. Dłońmi znowuż błądził po brzuchu Jina, obejmując go od tyłu. Byli już ze sobą bardzo długo i kochali się niezliczoną ilość razy, ale Namjoon traktował go za każdym razem tak samo delikatnie i uczuciowo, jak za pierwszym. Jakby bał się, że jest z porcelany, a każdy kolejny dotyk mógł go rozbić.
Jin uwielbiał takie pieszczoty, dlatego jego oddech powoli stawał się płytszy i urywany, by zaraz stać się cichym dyszeniem. Gdyby nie fakt, że byli na dachu szkoły i każdy mógł ich stamtąd zobaczyć, to rzuciłby się na chłopaka z zachłannymi pocałunkami.
-Yah! Idźcie do łazienki. -i tak oto piękna chwila rozpadła się, gdy przez drzwi przeszedł Hoseok z Yoongim. Krzywili się, udając, że wymiotują. Najstarszy jednak wiedział, że żartują i bardzo szanują ich świątek. Ba! Oni nawet im kibicują.
Pamiętał jakby to było wczoraj, gdy na zakończenie roku w trzeciej klasie gimnazjum Hoseok kopnął z całej siły Namjoona w tyłek i popchnął go w jego stronę, by ten się w końcu odważył dać mu niewielką paczuszkę. Było w niej wyznanie na dwadzieścia jeden stron. DWADZIEŚCIA JEDEN stron ciągłego tekstu o uczuciach, jakimi jego teraz już chłopak go darzył i nadal darzy. Swego czasu Namjoon był niesamowicie romantyczny, nie żeby teraz nie był, po prostu mieli mniej czasu na takie czułości przez natłok pracy przed maturą.
-Zachowujecie się, jakbyście sami takich rzeczy nie robili. -najstarszy wstał z barierki i poprawił ubrania, lekko je uklepując, po czym usiadł w swoim standardowym miejscu, przy ściance obok drzwi wejściowych na dach.
-Hoseok na pewno robi okropnie nieprzyzwoite rzeczy z Taehyungiem, ale ja jestem czysty. -Yoongi przysiadł się obok, gryząc niemożliwe ilości żelkowych misiów.