Pairingi: NamJin, YoonMin, VHope, TaeKook
Gatunek: angst, lekki smut
Opis: Co się stanie jeśli nie wszystko pójdzie tak jak powinno?
Jin przystał na propozycję przyjaciół i będzie tego żałował do końca życia. Czy jego związek z Namjoonem przetrwa...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tego było już zbyt wiele. Włamanie do szkoły i kradzież autobusu, to jedno, ale morderstwo? Nie istotne było jak i dlaczego, ale Jin zabił człowieka. Odebrał życie, które sam tak bardzo cenił. Nie mógł pozwolić, aby komuś więcej stała się krzywda.
-Jestem mordercą. -powiedział do siebie, idąc przez zatłoczony korytarz. Na szczęście nikt nie usłyszał,co tak dokładnie powiedział. Panował taki hałas, że chłopak nie mógł zebrać myśli, by coś sensownie wybrać. Czy ma iść do biura dyrektora i wszystko mu wydać, czy jednak kryć siebie i swoich przyjaciół. Właśnie... Chłopaki. Przecież nie mógł zrujnować im wszystkim życia. Pójdą razem do poprawczaka i dalej co? Nie dostaną się na studia, nie dostaną sensownej pracy...-Co zrobić? -szepnął do siebie, siadając na ławce przy sekretariacie.
Patrzył się na drzwi tak długo i intensywnie, aż w końcu ktoś wyszedł zza nich. Miał teraz ostatnią szansę na podjęcie decyzji, której wydawało się, że nie mógł znieść. Nie chciał nad tym dłużej myśleć, więc podniósł się i ruszył przed siebie. W momencie łapania za klamkę, usłyszał, jak ktoś biegnie w jego stronę, ale było za późno. Drzwi same się otworzyły i stanął w nich komendant Yang. Od razu przepuścił Jina w drzwiach, a ten niewiele myśląc wszedł do środka. Spojrzał tylko raz w stronę tupotu stóp i już wiedział, że popełnił błąd. To byli oni, Jimin i Jungkook. Mieli przerażone miny, gdy zobaczyli zobaczyli, co zamierzał zrobić. Nigdy nie widział u nich takiego przejęcia, więc ten obraz wyrył mu się w głowie.
Podszedł jednak do pań sekretarek, które od razu skierowały go w stronę drzwi do gabinetu dyrektora. Były lekko uchylone, dzięki czemu dało się go zobaczyć siedzącego za blatem biurka. Na nieszczęście chłopaka i on go zauważył i przywołał gestem ręki.
-Ach, witam, Jin. Co sprowadza do mnie przewodniczącego samorządu? -mężczyzna uśmiechnął się spod krzaczastych wąsów. Był na prawdę niesamowicie miłą i ciepłą osobą... oczywiście dla wybranych. Jin miał szczęście, że był w samorządzie.
-Bo ja... um... -usiadł na krześle na przeciw niego, gdy ten pozwolił mu na to kiwnięciem głowy. -Chciałbym jakoś pomóc w tej sprawie... z autobusem. -starał się ważyć każde słowo, by jednak nie wyszło na jaw, co tak na prawdę się stało. -Chciałbym... -zamknął na chwilę oczy, czując nagły przypływ wątpliwości, ale szybko je odtrącił, widząc pod powiekami wyraz twarzy Jimina i Jungkooka. -Czy jest możliwość, żebym zobaczył zdjęcie tej poszkodowanej osoby? -spojrzał w oczy dyrektora z tą ogromną determinacją. Jeśli nie mógł nikomu powiedzieć prawdy, to chociaż on chciał zobaczyć kogo zamordował.
-Niestety nie mogę ujawnić takich dokumentów. -dyrektor lekko się spiął. Widać było, że był poirytowany faktem, że nie został wprowadzony we wszystkie szczegóły dochodzenia. -Jednak to nie ma znaczenia, czy zobaczyłbyś te zdjęcia. Ciało jest zbyt bardzo zmasakrowane. Prawdopodobnie będą musieli zrekonstruować twarz komputerowo, a to trochę potrwa. -westchnął ciężko i przetarł zmęczone powieki. -Jeśli to wszystko, to wracaj na zajęcia. Ja z resztą też mam swoją pracę. Jin tylko się ukłonił i wyszedł, a nogi niemalże plątały mu się, gdy nie nadążał ruchami za tym o czym myślał. Chciał jak najszybciej stamtąd wybieg i zapomnieć, że chciał zdradzić chłopaków.