•Astien•
Nie, przecież jest tutaj zapewne dużo dziewczyn o takim imieniu, nie licząc już ile dziewczyn w Stanach się tak nazywa.
A poza tym, co miałaby tutaj robić taka kujonka jak ona? Jest taka nieśmiała, że nie poradziłaby sobie sama przez pięć minut.
- Astien, chodź, bo zajmą wszystkie miejsca. - Z transu wyrwał mnie zielonooki.
- Jesteś strasznie nadpobudliwy.
- Tylko wtedy, kiedy chodzi o jedzenie.
Wyszliśmy z pokoju, a ja przekręciłem klucz w zamku i schowałem go do kieszeni spodni.
Udaliśmy się na parter, a mieliśmy trochę do przejścia, zważywszy na to, że znajdowaliśmy się na drugim piętrze.
Kiedy dotarliśmy pod drzwi stołówki, od razu mogłem stwierdzić, że jest tu jeszcze więcej nastolatków, niż mógłbym przypuszczać.
Oczywiście jak zawsze na takich wyjazdach, było więcej dziewczyn niż chłopaków, ale ich także było całkiem sporo.
Rozejrzałem się po osobach, a mój wzrok zatrzymał się na grupce całkiem ładnych dziewczyn.
Już chciałem do nich podejść i zacząć je podrywać, kiedy uświadomiłem sobie, że jedną z nich kojarzę aż za dobrze.
- Astien, idziesz? - Odwróciłem się w stronę Briana, który machał do mnie z miejsca pod ścianą.
Poszedłem tam, ale zdecydowanie bardziej chciałem przyjrzeć się blondynce. To niemożliwe, aby to była ona. Ta dziewczyna jest do niej bardzo podobna, ale nie wiadomo, czy to ona, prawda?
Odsunąłem krzesełko i przysiadłem się do zielonookiego.
- Co jest? - Chłopak od razu zauważył, że coś jest ze mną nie tak.
- Widzisz tą dziewczynę? - zapytałem, wskazując palcem na szarooką.
Nastolatek skinął głową.
- Tą, która siedzi z Eliotem i Chadem?
- Yhym.
- Niezła.
- Kujonka z mojej klasy - odparłem od razu.
- Żarty sobie ze mnie robisz? Taka laska? - Wytrzeszczył oczy, ale moja twarz wciąż pozostawała bez wyrazu. - W sumie... Dziwnie się na ciebie patrzyła, jak rozmawialiśmy przed budynkiem.
- Nawet nie wiem, co ona tu robi. - Odwróciłem wzrok, kiedy przeszła obok nas ładna brunetka.
- Są wakacje, to jest kolonia. Chciała odpocząć i tyle. - Wzruszył ramionami, nakładając sobie na talerz ziemniaki.
- Ledwo ją poznałem - przyznałem. - W szkole chodzi tylko w warkoczu i zakrywających ciuchach.
- Chyba nie powiesz mi, że widzisz ją pierwszy raz w krótkich spodenkach? - zaśmiał się.
- Właśnie tak. - Ledwo to powiedziałem, a krzesełko obok mnie odsunęło się i usiadła na nim młoda kobieta, bo raczej na nastolatkę to ona nie wyglądała.
- Jestem Lorie, pracuję tutaj - przedstawiła się, a ja dostrzegłem w jej oczach dziwny błysk.
- Astien. Czego pani od nas chce? - zapytałem, uważnie jej się przyglądając.
Ta bez słowa wyciągnęła z kieszonki na piersi złożoną karteczkę i mi ją podsunęła.
- Jeśli któryś z was byłby zainteresowany, jestem do usług.
Po tych słowach odeszła.
- Ta baba jest dziwna - mruknął Brian. - I tak dojdzie do mojej listy.
- Ty chcesz pieprzyć każdą poznaną dziewczynę - oznajmiłem.
- Dobra, lepiej to otwórz i przeczytaj. Jestem ciekawy, co tam napisała. - Nachylił się w moją stronę, ale szybko zabrałem mu karteczkę sprzed nosa.
- Po obiedzie.
Jak na zawołanie, pracownicy zaczęli wykładać na stoły mięsa i sałatki.
Spojrzałem dyskretnie na Lię, a kobieta, która przed chwilą gościła przy naszym stoliku, już oddalała się od stolika przy którym siedziała blondynka. Widać było, że dziewczyna, która siedziała obok Chada, była bardzo niezadowolona z jej obecności.
Nagle spojrzenie szarych tęczówek skierowało się na mnie, więc najszybciej, jak tylko mogłem, spuściłem wzrok i zacząłem jeść.
- Jakie cycki. Astien, ja nie wytrzymam. - Spojrzałem pytająco na chłopaka, ale ten wpatrywał się tylko w dekolt jakiejś dziewczyny. - Ciekawe, czy opiekunowie będą się nami przejmowali.
- To znaczy? - Uniosłem pytająco brew do góry.
- Jeśli jeszcze dzisiaj zaciągnę jakąś dziewczynę do łóżka, to będą sprawdzać, co to za dziwne hałasy z naszego pokoju?
- Ta, może jeszcze powiedz, że będziesz się z nią pieprzyć przy nas? - zapytałem retorycznie, ale czarnowłosy puścił to mimo uszu.
- W łazience też jest fajnie - wybełkotał.
Zaśmiałem się cicho, ale nie kontynuowałem już rozmowy, tylko zacząłem jeść obiad.
Po jakichś dwudziestu minutach wróciliśmy wszyscy do swoich pokoi.
Chciałem porozmawiać z Lią, ale ona jakby to przeczuła i uciekła, zanim zdążyłem ją zatrzymać.
Wyciągnąłem kluczyk z kieszeni spodni i przekręciłem go w zamku w drzwiach, wpuszczając swoich współlokatorów do środka.
- Też macie karteczkę? - rzucił Eliot, kiedy tylko Chad zamknął drzwi.
- Tą od tej dziewczyny? - Skinęli głowami, a ja wyciągnąłem papierek. - Czytaliście?
- Alexis mocno się zdenerwowała. Gdybym jej nie powstrzymał, to chyba wydrapałaby jej oczy. - Chad głośno się zaśmiał.
Rozłożyłem wizytówkę i zacząłem czytać na głos:
- ,,Każdy chętny chłopak, który chciałby zaliczyć szybki numerek, musi zapłacić wyznaczoną sumę stu dolarów. Na dole kartki jest mój numer. Lorie Gilp."
Brian się zaśmiał.
- A myślałem, że będzie tu nudno. No nieźle. Mamy nawet hotelową dziwkę.
Zawtórowaliśmy mu w śmiechu.
- Jak na mój gust, powinna zdecydowanie iść do tego naszego opiekuna. - Eliot sugestywnie poruszył brwiami. - Wygląda na kawalera, ale kasy mu chyba nie brakuje, więc może będzie go na nią stać.
- Idę do Alexis - poinformował nas Chad.
- Idę z tobą! - zgłosił się brunet, który miał na twarzy entuzjastyczny uśmiech. - Lia i Ellen są spoko i przynajmniej mnie nie wyzywają - powiedział wymownie.
- Lia Thompson? - wyrwało mi się.
- Skąd wiesz? - Piwnooki spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
- Chodzę z nią do klasy.
- Nie mów, że to twoja dziewczyna, Boże! A już ją chciałem zaprosić na randkę.
Prychnąłem w myślach. Lia moją dziewczyną? Nigdy w życiu.
CZYTASZ
That (not) good girl | stara&nowa wersja
Teen FictionBad boy, good girl i wspólne, nieplanowane wakacje w słonecznym Miami. wersja 2018: Lia Thompson jest cichą i niczym niewyróżniającą się z grupy nastolatką. No cóż, może poza faktem, że jej jedynymi przyjaciółmi są książki i podręczniki szkolne. Szó...