~ Lia ~
Dzisiaj mieliśmy iść do oceanarium.
Nie byłam w takim miejscu chyba już od piątej klasy, kiedy to wybrałam się na wycieczkę z moimi rówieśnikami.
Gdy jakiś chłopak wyjął z akwarium małą ośmiorniczkę i rzucił mi ją specjalnie w twarz, przysięgłam sobie, że już nigdy nigdzie z nimi nie pojadę i zamierzam trzymać się tego postanowienia.
Przeczesałam ostatni raz swoje jasne włosy i schowałam szczotkę do kosmetyczki.
Następnie wyjęłam z niej tusz i błyszczyk, a także maskarę.
Kiedy Alexis powiedziała mi pewnego razu, że nie lubi, kiedy się maluję, poczułam wstyd nie z tego, że pewnie tak źle się malowałam, lecz z tego, że w ogóle wzięłam do ręki jakieś kosmetyki, upodabniając się w ten sposób do suk z mojej szkoły.
Potem szybko dodała jednak, że nie chciała mnie obrazić, jedynie napomknąć o tym, że makijaż nie jest mi potrzebny do życia.
Ale co ja miałam powiedzieć?
Alexis sama w sobie była ładna, wysportowana i miała świetny charakter z poczuciem humoru.
A ja?
Zwykła brzydka nudziara nienawidząca w-fu i nie potrafiąca się pomalować tak, żeby nie wyglądać na dziwkę.
Malowanie zostaw sobie na specjalne okazje, Lia.
Niepewnie schowałam rzeczy z powrotem do kosmetyczki i ją zamknęłam.
Bardzo dzisiaj chciałam iść w kucyku i miałam gdzieś zasadę ,,tylko rozpuszczone włosy".
Uczesałam się w wysoki koński ogon i wyszłam z łazienki.
Przy drzwiach stała Price, grzebiąc w paznokciach.
Przeszłam obojętnie obok niej, lecz ta chwyciła mnie za rękę. Odwróciłam się.
- Nie powiesz mi nawet zwykłego ,,cześć"? - spróbowała wysilić się na miły ton, jednak wyszedł jej z tego tylko cichy syk.
- A po co, ja przepraszam? - Wyrwałam się z jej uścisku, czując, że zaczynała wbijać mi swoje czerwone tipsy w nadgarstek.
Przewróciła oczami.
- Nie myśl sobie, że tak łatwo ci odpuszczę. Heather i Mae boją się o to, że się wygadasz, ale mnie to nie obchodzi. - Postawiła pewny krok w przód, próbując mnie nastraszyć, a ja nie cofnęłam się, aby wiedziała, iż tego nie zrobiła. - Nie będziesz miała życia do końca kolonii, zobaczysz.
- To nie moja wina, że Astien cię nie chce - stwierdziłam obojętnie.
- Tu już nie chodzi tylko o niego - syknęła. - Chodzi o damską solidarność. Jeszcze nikt sobie ze mnie tak nie zakpił! - fuknęła gniewnie. - Do tej pory to ja mówiłam facetom, że już mnie nie kręcą, ale on mi się przeciwstawił! Przez ciebie!
Wpatrywałam się w nią bez wyrazu.
Z jej mimiki twarzy i ruchów wyraźnie odczuwałam przekaz jaki chciała mi uświadomić. Nienawidzi mnie.
- Nie obwiniaj o to mnie - powiedziałam w końcu. - Gdybym była chłopakiem, także nie chciałabym, żeby dziewczyna, która wepchnęła inną laskę do morza, proponowała mi seks.
Kolejne ruchy Britney były tak szybkie, że nawet nie zdążyłam zarejestrować, kiedy jej otwarta dłoń zetknęła się z wielką siłą z moim policzkiem.
Pisnęłam cicho i potarłam obolałe miejsce.
- To tylko ostrzeżenie. - Spojrzałam w jej oczy pełne złości. - Następnym razem skończy się gorzej niż wtedy na molo.
Odwróciła się, odtrącając włosy do tyłu, które przejechały mi po twarzy.
Zastanawiałam się przez sekundę, czy powinnam ją zostawić, czy zaatakować i wyrwać jej te kudły z głowy, ale wybrałam tą pierwszą możliwość.
~*~
Oceanarium było daleko od ośrodka, dlatego musieliśmy tam pojechać tramwajem.
A raczej dwoma, ponieważ były one przepełnione pasażerami i dodatkowo kolonia składała się chyba z przeszło osiemdziesięciu osób. Byli tu tylko nastolatkowie w przedziale wiekowym piętnaście - osiemnaście.
Aż zaśmiałam się na myśl, że mogłyby być tutaj małe słodkie dziesięciolatki.
W pojeździe nie było żadnego wolnego miejsca siedzącego, czego można było się spodziewać.
- Lepiej się trzymaj, bo zaliczysz glebę. - Usłyszałam szept Astiena tuż przy moim uchu.
- Trzymam się - prychnęłam jakby myślał, że jestem małym dzieckiem, które nie potrafi o siebie zadbać.
Chwilę później tramwaj ruszył, a ja prawie się nie potknęłam i nie upadłam, za co dostałam w odpowiedzi śmiech bruneta.
Ale nie taki szyderczy i złośliwy, lecz radosny i przyjazny.
Miła odmiana.
Uśmiechnęłam się pod nosem i stanęłam na prostych nogach, żeby nie przewrócić się przy gwałtownym hamowaniu.
- Słyszałem twoją kłótnię z Britney. - Spojrzałam w jego kierunku i uniosłam brew.
- Podsłuchiwałeś?
- Niechcący - przyznał, szczerząc się. - I spodobało mi się to, jak się broniłaś. Nigdy bym się po tobie czegoś takiego nie spodziewał.
- Potrafię zaskakiwać, jak widzisz. - Końcówkę mojej wypowiedzi zagłuszył dźwięk hamowania, ale Astien chyba to usłyszał, bo się uśmiechnął.
Tramwaj zatrzymał się i otworzyły się trzy pary drzwi, a ludzie zaczęli wsiadać i wysiadać.
My mieliśmy zaś przed sobą jeszcze dobre kilka przystanków.
Rozejrzałam się, lecz nie dostrzegłam miejsca siedzącego. Żadnego.
Westchnęłam cicho, aby chłopak tego nie usłyszał.
Kiedy drzwi się zamknęły, pojazd zaczął jechać, a ja tak zatraciłam się w swoich myślach, że zapomniałam złapać się barierki i poleciałabym do przodu, gdyby niebieskooki nie złapał mnie za nadgarstek w ostatniej chwili.
- Kobieto, jedziesz tramwajem pierwszy raz w życiu czy jak?
W odpowiedzi tylko uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
Odwróciłam się tyłem do szyby, łapiąc dwoma rękami za metalową długą poziomą rurę dla pasażerów, żeby się jej trzymali.
Uniosłam brwi, kiedy osiemnastolatek chwycił rurę jedną ręką po mojej lewej, a drugą - po mojej prawej.
Nie miałam jak się wydostać, ponieważ nie posiadałam żadnej drogi ucieczki.
- Żebyś się nie wywaliła. - Mrugnął do mnie i się uśmiechnął łobuzersko. Pewnie zauważył rumieniec na moich policzkach.
Odwróciłam twarz w lewą stronę i ujrzałam Alexis, która uważnie badała nas wzrokiem.
Poczułam się jeszcze bardziej skrępowana.
Teraz na pewno nie da mi spokoju z tym, że ja i Astien tworzymy świetną parę.

CZYTASZ
That (not) good girl | stara&nowa wersja
Teen FictionBad boy, good girl i wspólne, nieplanowane wakacje w słonecznym Miami. wersja 2018: Lia Thompson jest cichą i niczym niewyróżniającą się z grupy nastolatką. No cóż, może poza faktem, że jej jedynymi przyjaciółmi są książki i podręczniki szkolne. Szó...