21 • Mhm, jasne

36.5K 1.7K 210
                                    

~ Lia ~

Cztery dni później siedziałyśmy z dziewczynami w pokoju i rozmawiałyśmy na różne tematy.

Najwyraźniej opiekunom skończyły się pomysły, gdzie mogliby nas zabrać.

- Albo na przykład taka sytuacja: gram sobie na telefonie na matmie, a tu podchodzi nauczycielka i mi go zabiera. Co to za sprawiedliwość? - zapytała Alexis.

- Bo była lekcja? - Ellen uniosła brew, patrząc na nią.

- To nie ma znaczenia - zaprzeczyła. - Potem do końca tygodnia mi nie chciała oddać.

- A który to był dzień? - mruknęłam.

- Poniedziałek. Dała mi dopiero na ostatniej lekcji w piątek! - wybuchnęła, a potem się zaśmiała. - No dobra. Może zmienimy temat? Ten już mnie trochę nudzi.

Chciałam już otworzyć usta, żeby narzucić jakąś propozycję, jednakże popielatowłosa przejęła szybko inicjatywę.

- Chłopaki!

- Alexis, proszę. Nie - jęknęłam, kiedy tylko wygodnie ułożyła się na swoim łóżku, co oznaczało, że szykuje się do długiego monologu.

- Ale niby dlaczego? To już piętnasty dzień kolonii, chyba macie jakichś na oku, prawda?

Mart się zaczerwieniła, chociaż ostatnio robiła to coraz rzadziej.

- O! Ellen, widzę, że jesteś chętna, by nam coś opowiedzieć! - Wyszczerzyła się niebieskooka. - No dalej! - ponagliła ją.

- N-nie w-wiem o czym m-mówisz - zająkała się, co było wyraźnie dosłyszalne. - Nikt mi się nie podoba - dodała po sekundzie.

- Mhm, jasne. - Root zaczęła wesoło machać nogami. - Brian, Astien czy Dylan?

Na imię Wayne'a, poczułam leciutką zazdrość. Ellen nie byłaby w stanie się w nim zabujać, ale czy na pewno? A z resztą, co mnie to interesuje?

- Żaden - burknęła, chowając twarz między swoimi kolanami. - Nikt mi się nie podoba - powtórzyła raz jeszcze.

Piętnastolatka uśmiechnęła się szeroko.

- Czyli tak jak podejrzewałam, Eliot!

- N-nie - wyjąkała, bardziej się skulając na łóżku.

- Wyluzuj, nam możesz wszystko powiedzieć - zaśmiała się. - Cóż... Nie wiem, jakim cudem ta szkarada cię w sobie rozkochała, ale na pewno ci pomożemy.

Rudowłosa uniosła głowę i spojrzała badawczo na nasze twarze.

- Dobra, może mi się trochę podoba.

- No widzisz, wcale nie było tak trudno! - oznajmiła, a na końcu cicho się zaśmiała. - Dobrze, że nie Dylan.

- A to czemu? - zapytałam, wychylając się, aby lepiej ją widzieć.

- Kobiety bywają ciekawskie, wiem, ale nie chcecie znać powodu. - Pokręciła głową, a następnie zmieniła temat. - To możemy już się umawiać na potrójną randkę, drogie panie!

- Potrójną? - Zmarszczyłam brwi.

- Ja i Chad, Ellen i Eliot - wskazała na zielonooką - oraz ty i Astien, fajnie, nie?

- Nie, nie fajnie. - Powiedziałyśmy w tym samym momencie, a ja dodatkowo pokręciłam głową.

- Dlaczego próbujesz mnie zeswatać z Astienem? - Pokierowałam swoje spojrzenie na Alexis.

- Bo do siebie pasujecie! No dobra, Ellen. Na sam początek seksi ubranko, on to lubi. - Zaśmiała się pod nosem i kontynuowała: - Następnie się o niego ocierasz i mruczysz. Cudownie, że jesteś w nim zakochana!

- Nie jestem kotem! - odpowiedziała, spoglądając w jej stronę. - Ocierać się, serio? - dodała sceptycznie.

- Z tym akurat żartowałam. Po prostu bądź sobą, a cię pokocha!

Siedemnastolatka już miała jej odpowiedzieć, kiedy drzwi od naszego pokoju nagle się otworzyły i weszła przez nie Mae razem z Heather.

- Czego tu chcecie, zołzy? - Zachowanie Alexis natychmiast się zmieniło, gdy warknęła na nowo przybyłe.

Tapeciary tylko wywróciły oczami.

- Nasza opiekunka kazała nam wszystkich zawołać na zebranie grupy na dworze - powiedziała Heather.

- Wam? I do nas przyszłyście? - zapytałam lodowato, podchodząc do drzwi.

- Jakbyśmy was nie zawołały, to dostałybyśmy wpierdol. - Mae wzruszyła ramionami i pociągnęła za sobą swoją przyjaciółkę.

Po chwili już ich nie było.

- Myślicie, że zawołały nas tylko dlatego? - mruknęła Root.

- Myślę, iż boją się, że wygadam się przed opiekunami, bo Britney wepchnęła mnie do morza - odparłam. - Albo to kolejny żart i nie ma zebrania.

~*~

Jednak kiedy wyszłyśmy, okazało się, że zebranie jednak nie jest zmyślone.

Na całym podwórku za ośrodkiem były poustawiane krzesła, gdzie miejsca zajmowali nastolatkowie z kolonii.

Chłopaków wypatrzyłyśmy po dłuższej chwili, ale na szczęście trzymali nam siedzenia, żebyśmy nie musiały się rozproszyć.

Kiedy Eliot przywitał się z każdą z nas z osobna i przyszła kolej na Ellen, ta niewyraźnie odpowiedziała: ,,Cz-cześć" i usiadła. Teraz, gdy wyznała, że coś do niego czuje, zdecydowanie jest jej trudniej z nim normalnie rozmawiać.

W takim razie, gdybym czuła coś do Astiena, też bym się rumieniła i jąkała? Według Alexis wcale tak nie było.

Siedziałam między Ellen a Shernem, który się ze mną przywitał. Odpowiedziałam mu tym samym.

Po kilku minutach przed krzesła wyszli opiekunowie, choć widać było, że czarnowłosy nie miał ochoty stać i gadać do dzieciaków, bo uważał, że to strata czasu. Za to kobieta była pełna optymizmu i nawet ją polubiłam. Była chyba nieco młodsza od mojego taty oraz różnili się wyglądem, ale charakter mieli podobny.

- Zebraliśmy się tutaj, żeby połączyć dwoje ludzi węzłem małżeńskim! - szepnął Eliot na tyle głośno, aby usłyszała to cała nasza paczka. - Abril Coś Tam i Marcusa Jak Mu Tam! Ślubujcie sobie miłość, wierność i inne te bzdury! Okej, pocałuj pannę młodą! Albo lepiej nie. Nie chcę stracić wzroku.

Zaśmialiśmy się cicho, ale po chwili przemówiła brunetka.

- Moi drodzy! Od kilku dni nie poszliśmy na żadną ciekawą wycieczkę, dlatego postanowiliśmy, że tym razem to wy zagłosujecie, gdzie mamy jutro pójść!

- Można do burdelu!? - krzyknął jakiś chłopak, ale nie mogłam stwierdzić który, bo po chwili wszyscy głośno zarechotali.

Mężczyzna przewrócił oczami.

- Jeśli jest cię stać na dziw...

- Marcus! - syknęła, odwracając się do niego momentalnie. Wzruszył ramionami z obojętną miną.

Kolejno padały różne propozycje, czy to zoo, czy to kino lub teatr. Raz nawet było oceanarium i szczerze ta propozycja mi się spodobała, podobnie było z opiekunką.

- Do dobrze! Rękę unoszą wszyscy, którzy chcą iść do oceanarium! - krzyknęła. Uniosłam rękę, po mnie Alexis i Ellen oraz Eliot i reszta chłopaków, z wyjątkiem Briana.

Kiedy spojrzeliśmy na niego, on westchnął i podniósł rękę.

- Nie mogłem cię utopić w morzu, to utopię cię w akwarium z rekinami - wyszczerzył się Levine do Alexis.

- Ta, jeszcze czego - fuknęła, przewracając oczyma. - Ja cię nawet nie będę musiała tam topić. Rekiny cię zjedzą.

W odpowiedzi piwnooki wystawił jej tylko język.

That (not) good girl | stara&nowa wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz