❀ prolog ❀

51.1K 1.1K 195
                                    

Przymykam drzwiczki szafki tak bardzo, jak jest to możliwe, a następnie nerwowo rozglądam się po korytarzu. Mija mnie grupka chłopaków z drużyny futbola i bliźniaczki Hawkings, lecz żadne z nich nie zwraca na mnie uwagi. Dziewczyny są pochłonięte rozmową o najbliższej klasówce z fizyki i obecnie nie widzą świata poza nią. Chłopcy zaś — co dostrzegam kątem oka, gdy już odwracam głowę — powstrzymują się od zaczepienia mnie i rozpoczęcia rozmowy. Zdobywają się tylko na ukradkowe spojrzenia, które ukradkowe są jedynie w ich mniemaniu. Wiem, że gdyby się odezwali, wszyscy mielibyśmy zgorszony dzień, bo ich dziewczyny, prędzej czy później, dowiedziałyby się o tym zajściu. Ja zaś mam dość już po samym wyobrażeniu, do czego mogłoby dojść.

Kiedy więc odchodzą bez słowa, udając, że w ogóle mnie nie widzą, nieco się uspokajam i cicho wzdycham. Jednak uczucie niepokoju szybko powraca, jako że zerkam na zawartość swojej szafki. Mam przechlapane.

Tuż po tym, jak ją otworzyłam, ze środka wyleciała spora, ozdobna kartka urodzinowa. Gdy w ułamku sekundy ją podniosłam i spróbowałam zasłonić przed potencjalnymi ciekawskimi spojrzeniami wnętrze szafki, dostrzegłam jeszcze pięć podobnych.

Nie wszystkie wyglądają jednak tak samo — mają różne rozmiary, kolory i kształty oraz zawierają inne życzenia, ale ich przekaz jest ten sam.

„Wszystkiego najlepszego".

Miałam nadzieję, że chociaż w tym roku zapomnieli. Zapomnieli albo, co byłoby równie dobrą alternatywą, postanowili zignorować dzisiejszą datę.

Biorę do rąk jedną z kopert, na której nie widnieje żaden napis poza: „Do królowej". Wyciągam z niej zdecydowanie najpiękniejszą i zapewne najdroższą kartkę, a po jej otwarciu jęczę w myślach. Pismo Ezry Jamesa. Na dodatek koperta ciąży mi w dłoni, więc zerkam do środka, a moje oczy gwałtownie się rozszerzają. Wyciągam z niej srebrny łańcuszek. Niepokoi mnie nie to, że dostałam taki śliczny prezent, ale to, że widziałam już tę ozdobę w sklepie. Kosztowała za dużo. O wiele za dużo. Jestem skończona. Dlaczego on nigdy nie zrezygnuje? Przecież doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że dziewczyny mogłyby dla niego zabić, bo jest ich największym idolem. Cholerny kapitan drużyny futbola... Od dwóch lat, niemalże na każdą okazję, daje mi różnego rodzaju prezenty. Kilka razy otwarcie mnie też powiadomił, że chce ze mną chodzić, na co może bym się zgodziła, gdyby nie jego pozycja w szkole i charakter, który ani trochę nie urzeka. Przynajmniej mnie.

Słyszę dźwięk dzwonka, więc pospiesznie odkładam wisiorek i kartkę na stertę jej podobnych, wyciągam podręcznik od angielskiego i zamykam szafkę.

Dobry Boże, pomóż mi jakoś przetrwać ten koszmarny dzień, a obiecuję, że pozbędę się kreta z ogródka pani Jordan i do końca tygodnia będę zmywać naczynia.

Wszystko, byle przeżyć siódmego maja.

❀❀❀

Po drugiej lekcji nie znalazłam w szafce żadnych nowych kartek i nareszcie pozwoliło mi to odetchnąć z ulgą. Na kilku kolejnych przerwach było podobnie — pustka, zero. Nic więc dziwnego, że w trakcie przerwy na lunch czuję się w miarę bezpiecznie.

Nabijam na widelec małego, koktajlowego pomidorka i już po chwili rozkoszuję się jego smakiem. Grzebię przez chwilę w sałatce w poszukiwaniu innych koktajlówek, ale, co po chwili stwierdzam ze smutkiem, tamta była ostatnią. Zabieram się więc za sałatę lodową.

Czuję, że Miles i Finley, moi koledzy ze stolika, mi się przypatrują. Dawno już tego nie robili — mniej więcej od czasu, gdy odkryli, że nie jestem porcelanową lalką, która nie ma zamiaru z nimi rozmawiać i udawać, że nie istnieją. Nie zamieniamy ze sobą wielu zdań i widujemy się tylko w porze na drugie śniadanie, ale myślę, że całkiem dobrze znam ich nawyki. A takie gapienie się w milczeniu, jeśli nie straszne, to jest przynajmniej dziwne.

That (not) good girl | stara&nowa wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz