BONUS • Mam Talent

16.5K 625 46
                                    

A myślałam, że po doświadczeniu na kolonii już nigdy nie będę stresować się występem przed publicznością tak bardzo jak wtedy. Uch, co ja gadam. Stresuję się jeszcze bardziej, d u ż o bardziej. A ,,Mam Talent" jest na żywo, w telewizji, przed tysiącami ludzi.

Przymykam powieki, wypuszczając powietrze z płuc. Co mnie podkusiło, żeby tu przyjść? Ach, no tak. Alexis...

Powtarzała, abym zgłosiła się do jakiegoś programu przez bardzo długi czas. Rok, dwa? Sama już nie wiem. Znamy się trzy lata, ale nadal mam jej czasami dość. Tak właściwie, to nie tylko ona powtarzała mi, że mam świetny głos. Robili to już wszyscy z naszej paczki, która nie rozpadła się przez odległość między naszymi uniwerkami i miejscami zamieszkania. Z tego, co wiem, Brian i Dylan nie poszli na studia, ale znaleźli sobie dwie różne prace. Chociaż nie wiem, czy są aż takie różne. Dylan pracuje w małej kawiarni, a Brian jako barman w klubie nocnym. No cóż, może sobie na to pozwolić, skoro ma już dwadzieścia jeden lat. Eliot już od jego urodzin prosi go o kupno alkoholu, a jeśli ten się nie zgadza, idzie do Astiena, który ma tyle samo lat co Brian.

Astien nie studiuje daleko od mojego uniwersytetu, dlatego doszliśmy do wniosku, że nie będziemy mieszkać oddzielnie i wynajmiemy sobie jakieś mieszkanko gdzieś pomiędzy naszymi uczelniami. Mój tata na początku zrzędził, że przez nasz wybór przedwcześnie zostanie dziadkiem, ale ostatecznie zgodził się i dołożył się do kupna. I choć zapewniałam go, że nie będziemy mieć dziecka przed ślubem, ten pokiwał tylko głową i wręczył mojemu chłopakowi paczkę prezerwatyw, ,,na wszelki wypadek". Gdyby był ojcem Alexis, to pewnie by nie wytrzymał, bo ta od razu po zakończeniu liceum wyszła za Chada i teraz jest panią Alexis Rain.

Kolejny występ dobiega końca i przełykam nerwowo ślinę. Za chwilę moja kolej. Tylko nie to.

Czuję, jak ktoś łapie mnie za ramię. Odwracam głowę w kierunku tej osoby i moje spojrzenie napotyka niebieskie tęczówki.

- Będzie dobrze, kochanie - mówi Astien, przytulając mnie od tyłu. - Rozpierdolisz ich wszystkich, wiesz?

Nie wiem kiedy, ale się zmienił. Bardzo się zmienił. Zarówno z wyglądu, jak i charakteru. Jest milszy, lecz jego zadziorność pozostała. A zresztą, lubię ją. Całego go lubię.

- Chyba za bardzo się stresuję - mruczę, gdy ten kładzie mi na głowie brodę. - To jest na żywo. Będzie mnie oglądać tysiące ludzi.

Na samą myśl o tym się wzdrygam. A jeśli coś spartaczę, a ,,Mam Talent" ogląda w tej chwili ktoś z trzeciego roku mojego uniwersytetu? Będzie wtedy tak jak przez trzy lata liceum i podstawówkę.

Wayne wyczuwa, że się stresuję, więc odwraca mnie do siebie i przytula. W jego ramionach czuję się bezpiecznie, i dobrze o tym wie.

Odsuwa mnie na odległość kilkunastu centymetrów i spogląda mi w oczy.

- I wtedy wszyscy zobaczą, jak wielki masz talent. - Uśmiecha się łobuzersko, tym swoim charakterystycznym uśmiechem. - A jeśli będziesz się stresować, zamknij oczy i wyobraź sobie, że stoję przed tobą, zupełnie nagi...

- Głupek! - chichoczę, uderzając go pięścią w klatkę piersiową. - Zachowujesz się zupełnie jak Eliot.

- Ale mam piękniej śpiewającą dziewczynę od niego - mówi i całuje mnie w czoło.

W tym samym czasie zza jakichś drzwi wychodzi kobieta w czarnych ubraniach, ze słuchawką w uchu. W ręku trzyma listę, którą po chwili głośno odczytuje:

- Lia Thompson, gdzie jest Lia Thompson!?

Pomieszczenie, w którym się teraz znajdujemy, jest duże. Nie siedzę tutaj zresztą sam na sam z Astienem, a dookoła jest pełno ludzi. Połowa z nich występuje, a druga połowa towarzyszy.

Podchodzę do kobiety, a mój chłopak idzie za mną. Mimo wszystko nie schnie mi w gardle, nie jestem spięta. Mam wielką nadzieję, że tak już pozostanie.

- To ja - odpowiadam, a ta kiwa głową i zaznacza ptaszka przy moim nazwisku.

,,Hah, zupełnie jak wtedy na kolonii".

- Proszę was za mną.

Ruszamy w wyznaczonym kierunku, po drodze zahaczając o grupę montażystów i fotografów. Ellen chyba nie sprawdziłaby się w takiej zbiorowej pracy, ona woli spokojną atmosferę. Tylko ona i model.

Zatrzymujemy się kilka metrów od kurtyny i dwóch facetów, którzy mówią coś przez mikrofon o obecnym występie. Nie zwracam jednak na to większej uwagi.

Astien chwyta mnie za dłoń i uśmiecha się szelmowsko.

- Wierzę, że ci się uda.

- Mam taką nadzieję - odburkuję.

Po chwili mija nas jakiś chłopak. Chyba tancerz, sądząc po zmęczeniu na jego twarzy i świecącym na ciele pocie.

Wyczuwam, że kamera zza kulis odwraca się w naszym kierunku. Podchodzą do nas zresztą komentujący faceci, więc mój występ jest nieunikniony.

- Co zamierzasz zaprezentować na scenie? - pyta jeden, przykładając mi mikrofon do ust. Nadal nie czuję paraliżu, co mnie dziwi, ale i cieszy jednocześnie.

- Zaśpiewam piosenkę Rewrite the stars.

- Stresujesz się? - tym razem pyta drugi z mężczyzn.

Kątem oka zerkam na Astiena. Ponownie się uśmiecha.

- Nie - oznajmiam i naprawdę się tak czuję.

- W takim razie zapraszamy na scenę!

Nie muszą powtarzać po raz drugi. Ruszam przed siebie, w dłoni ściskając mikrofon. Astien został tam, za kurtyną.

Staję mniej więcej na środku sceny i lekko się uśmiecham.

- Jak masz na imię? - Jeden z jury zerka na mnie zachęcająco.

- Lia Thompson - odpowiadam. Ćwiczyłam wszystkie możliwe odpowiedzi w domu, dlatego tak łatwo mi przychodzą.

- Ile masz lat i z czym do nas przyszłaś? - tym razem pyta kobieta po prawej stronie.

- Mam dwadzieścia lat i zaśpiewam piosenkę Rewrite the stars.

- W takim razie już ci nie przeszkadzamy i słuchamy - dodaje i się uśmiecha.

Nabieram powietrza i przymykam powieki. Czy jeśli nie zobaczę kamer, one nie zobaczą mnie? Marne szanse.

- I know I want you...

Później idzie już gładko. Zdecydowanie. Dużo, dużo lepiej, niż myślałam, że mi pójdzie. A gdy kończę, nadal nie otwierając oczu, czuję na sobie jakieś małe sreberka.

Otwieram oczy i pierwsze co widzę, to wiwatujący tłum, a potem setki małych, złotych kwadracików.

,,Złoty przycisk".

Chyba dopiero teraz zaczynam się stresować.

- To było niesamowite! - krzyczy jedna z kobiet w jury i wstaje ze swojego miejsca, by odwrócić się do widowni. - Mam rację!?

Do moich uszu docierają jeszcze głośniejsze krzyki i wiwaty, a pod powiekami zbierają mi się łzy szczęścia.

- To było niesamowite - mówi inny jury. - Gdybym mógł, dałbym ci jedenaście punktów na dziesięć.

- Dziękuję - odpowiadam, powstrzymując potok łez.

Kiedy schodzę ze sceny, Astien od razu mnie przytula i całuje.

- A ty mówiłaś, że ci się nie uda - mruczy w moje włosy. - No i wiem, że jak zamknęłaś oczy, myślałaś o tym, o czym ci wcześniej mówiłem.

- Wcale, że nie - odpowiadam, nie odsuwając się od niego. - A teraz dyskretnie się wycofajmy, bo chciałabym jak najszybciej wrócić do naszej paczki.

Astien chichocze, łapie mnie za rękę i ruszamy do wyjścia, aby znaleźć się z powrotem w pomieszczeniu, w którym siedzieliśmy wcześniej. Wbrew wszystkiemu, będziemy musieli tu jeszcze chwilę zostać, dla uzupełnienia jakichś papierków czy coś.

Ale jestem szczęśliwa. Zaśpiewałam przed większą publicznością i ani razu się nie pomyliłam.

A kto wie, może czeka mnie jeszcze finał?

That (not) good girl | stara&nowa wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz