Kim jestem?

2.4K 141 5
                                    

Nina
Po powrocie do domu położyłam się do łóżka ale nie mogłam zasnąć . Z jednej strony dowiedziałam się że nie jestem odmieńcem. Jest nas wielu, są całe gniazda chociaż to dziwnie brzmi. Obudziła się moja ciekawość, w głowie miałam dziesiątki pytań. Ile nas jest? Jak żyjemy? Skąd się wzięli? Ktoś ich stworzył? Co robią? Jacy są? Czemu mam skrzydła a mama i tata nie? Bo to są moi rodzice. Widziałam zdjęcia ze szpitala zaraz po urodzeniu. Poza tym mam oczy po mamie i usta po tacie. Z drugiej strony moja ciekawość mogła wywrócić moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. A raczej mężczyzna który ją zasiał.

James
Siedziałem koło okna i patrzyłem na drzewa kołysane przez wiatr. Chociaż myślami byłem przy niej. Nie wiem czy dobrze zrobiłem puszczając ją ale była taka przerażona. Nie sądzę że kłamie, w naszej historii już się zdarzało że młodzi chłopcy poszaleli na imprezie a potem rodziły się z tego dzieci pół aniołów i ludzi. Wtedy taka kobieta przyjmowana była do naszego społeczeństwa razem z dzieckiem. Ale nawet jeśli jakimś cudem przyjęto jej odmowę to i tak nie zmienia faktu że dziewczyna zostałaby zmuszona do odbycia szkolenia. Zabrałem z archiwum kopię zapisków z okresu od maja dwutysięcznego pierwszego aż do maja dwutysięcznego czwartego. I wielkie nic, kompletne zero. Działo się wtedy co prawda całkiem sporo: podpalenie posterunku, wyplenienie wampirów z Ameryki południowej, jakieś bratobójstwo i tym podobne, ale żadna z tych spraw nie była zawiązana z małymi dziećmi. Cztery godziny poszły się jebać. Chyba że jej rodzice zostali wykluczeni z gniazda, nie poinformowali o ciąży i oddali ją zaraz po urodzeniu. Trochę to naciągane, no dobra bardzo to naciągane, ale na nic lepszego nie wpadnę. Muszę tylko sprawdzić czy ktoś odszedł między jej urodzeniem i tak trzydzieści lat wstecz. Zrobię to od ręki i tak nie zasnę. Zabrałem segregator z biurka i drugi raz tej nocy zszedłem do podziemi szkoły. Nikt z lotników nie lubił piwnic, bycie pod ziemią było takie nie naturalne. Niestety w razie ataku nie mogliśmy sobie pozwolić na utratę książek, dokumentów i map. W księdze w tym okresie znalazłem trzy nazwiska:
Kleopatra Monti, wykluczona tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty piąty... zmarła: brak.... Ojciec... Matka... Dzieci: syn George- okrąg medyków.
Sara Red, wykluczona tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty drugi... zmarła: brak... Ojciec... Matka... Dzieci: brak.
Tom Fran, wykluczony dwutysięcznego... zmarł: dwutysięcznego piątego... samobójstwo przez.... Ojciec... Matka... Dzieci: brak.
Przeleciałem przez informacje które mogły być mi pomocne i znów ślepy zaułek. Ja pierdole przecież nie wyrosła z podziemi. Urodziła się w Palm a nie na wyspie cudów. Zaraz, dopiero teraz coś mi zaskoczyło w mózgu, ja skądś znam tą nazwę. Może z lekcji historii, albo literatury. Nie, nie, nie, usłyszałem ją od profesora uczącego anatomi. Potem go przez to zwolnili ale wiem gdzie go wysłali. Czeka mnie długa podróż.
Nina
Wyszłam na dach, on już tam czekał. Stał zamyślony, patrzył na jakiś punkt w oddali. Prawdę mówiąc gdyby nie to że wiem co potrafi pomyślała bym że nie zauważył mojego pojawienia się. Teraz mogłam mu się przyjrzeć, brązowe włosy do ramion potargane przez wiatr, twarzy nie widziałam, ma może z metr osiemdziesiąt pięć, jest ode mnie głowę wyższy, umięśniony ale nie przesadnie, ubrany na czarno z mieczem pomiędzy skrzydłami. Nie ma co przedłużać, jeśli on nie chce zacząć tej rozmowy ja to zrobię.
- Co postanowiłeś?- odwrócił się w moją stronę.
- Nie znalazłem nic co mogło by mieć związek z tobą, ale mam jeszcze jeden pomysł.
- Nie możesz poprostu odpuścić?
- Nie, nie mogę!- niedobrze podniósł głos.- Każdy lotnik powinien mieć przeszkolenie bojowe, nawet jeśli nie chce być wojownikiem. Więc czy ci się to podoba czy nie- chyba zrozumiał że mnie przeraża bo złagodniał- nauczę cię walczyć.- postanowiłam zmienić temat.
- A kiedy będziesz wiedział?
- W poniedziałek, do tego też czasu podejmę decyzję, spotkamy się tutaj o tej godzinie co dzisiaj.- czyli do poniedziałku będę żyła jak na skazaniu.- Wziąłem ci książki, przejrzyj je do mojego powrotu.- podniósł granatową torbę i mi ją podał, była ciężka. Zajrzałam do środka, trzy książki średniej grubości.
- O czym są?
- Anatomia demonów i pół demonów. Rodzaje broni. Prawo.- patrzyłam na niego z ogromnymi oczami- Nina to nie jest ozdoba.- dotknął miecz palcami. No przecież wiem, chociaż do tej pory nie zastanawiałam się nad tym.
- Z czym walczycie?
- Tego jest mnóstwo, ale w naszej okolicy są wampiry, dwóch czarowników i niewielka wataha wilków, na razie nie rozrabiają.
- Yyyyy to dobrze.- co kurwa? Wampiry?! Wilkołaki?! Czarownicy?! Ja pierdole, wiej dziewczyno.- Ja już muszę lecieć.
- Nie masz się czego obawiać. W mieście jest czterech strażników.
- Pewnie.- zajebiście stado wilkołaków kontra czterech facetów, czy tylko ja myślę że to by była rzeź?
- Jeśli masz jakieś pytanie śmiało.- właściwie to mam.
- Skąd żeśmy się wzięli?
- Według legendy wioski na północy Europy dręczyły mroczne stworzenia zrodzone z gniewu i bólu. Każdej nocy wychodziły z lasu i atakowały ludzi. Wkońcu dotarły do osady kowali. Było tam trzech mężczyzn którzy nieustraszenie broniło swoich domostw. Aniołowie widząc ich odwagę i nieustępliwość postanowili nagrodzić ich jednym ze swoich największych atrybutów.- przejechał dłonią po moich skrzydłach.- Potem ci młodzi mężczyźni mieli synów i córki. By udowodnić że są godni tak wielkiego daru szkolili się z pokolenia na pokolenie na wojowników. Wypleniali zło i zdobywali wiedzę o swoich wrogach. A teraz są nas setki na całym świecie.
- Ale to tylko legenda?
- Spisana na najstarszym pergaminie jaki mamy.
- Do zobaczenia i dzięki za książki.
- Do zobaczenia.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz