Czas na prawde

1.4K 103 0
                                    

James
Było już po drugiej gdy lądowałem na tarasie. Przez chwilę zastanawiałem się czy iść do swojego pokoju, ale znając życie Cole już mnie widział więc nie ominie mnie rozmowa. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do pokoju. Leżał na łóżku bawiąc się komórką. Odpiąłem miecz, zdjąłem kurtkę i buty, wszystko wylądowało na fotelu.
- Opowiadaj.- usiadłem na łóżku.
- Ninę poznałem dwa miesiące temu gdy krążyła nad miastem. Nie należy do żadnego gniazda. Jej rodzice nie mają skrzydeł...- Tom usiadł.
- Co lotnik robi w świecie ludzi?!
- Żyje.
- Nie żartuj sobie.
- Nie żartuje, nie mogę ci powiedzieć o co chodzi. Po prostu uwierz mi że to skomplikowane.
- Okej.
- A ty co tu robisz? Na urlop zazwyczaj wyjeżdża się w fajniejsze miejsce.
- To nie urlop, zostałem tu wysłany przez dowódcę. Ja i piętnastu innych strażników.
- Czemu?!
- Kojarzysz to małe gniazdo w północnej części waszego okręgu?
- Pewnie.
- Od tygodnia nie składali raportów, więc wysłano zwiad. Wszyscy byli martwi, łącznie z trójką dzieci. Skradziono mapy waszego okręgu, więc do każdego gniazda wysłali wsparcie.
- Kurwa, wiedzą kto to?
- Nie. Podejrzewają demony, ale za mało śladów żeby mieć pewność.
Rozmawialiśmy jeszcze kilka godzin. Nie tylko u mnie się pozmieniało. Gdy kładłem się spać, byłem padnięty. Wysłałem Ninie wiadomość że odwołuje trening i żeby nie latała gdy wróci do domu.

Nina
Obudziłam się o szóstej w poniedziałek i zobaczyłam wiadomość od Jamesa. Dziwne.
Do: James
Coś się stało?
Odpowiedz dostałam po chwili. W gnieździe byli dodatkowo strażnicy.
Do: James
Wyrwiesz się na godzinę o piętnastej? Wpadnij do mnie, pogadamy.
Ogarnęłam się i poszłam do szkoły. Chciałam żeby było już po lekcjach.
Po kilku godzinach czekałam na niego w salonie. Boże jestem padnięta. Idąc do kuchni usłyszałam dzwonek od drzwi. Nareszcie!
- Hej, czemu się spóźniłeś?
- Hej- pocałował mnie- coś wymordowało całe gniazdo- powiedział ściągając kurtkę.
- Nie wziąłeś miecza?
- Wziąłem coś bardziej dyskretnego- podciągnął bluzę do góry, na piersi miał pokrowiec z dwoma sztyletami. Ma boską klatę.
- Kawę, herbatę, cappuccino?
- Kawę.
Poszłam do kuchni zrobić nam napoje i wróciłam do Jamesa. Siedział na kanapie obserwując ogień.
- Proszę- podałam mu kubek- wiedzą kto to zrobił?
- Podejrzewają demony, najgorsze że znają położenie wszystkich gniazd. Nie używaj skrzydeł i nie wracaj po zmroku do domu, nie wiadomo gdzie są.
- Ja pierdole i dlatego przyleciał ten twój przyjaciel?
- Tak i nie tylko on. Wszystkie gniazda dostały wsparcie.
Gadaliśmy tak do późna, wyszedł chwilę przed powrotem moich rodziców. Najpierw sprawa moich narodzin, potem połówki, a teraz ktoś morduje półanioły. Ja zwariuje.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz