Plany

909 65 5
                                    

Dwa miesiące później
Nina
Czułam na sobie uwagę wszystkich uczniów. Informacja o ślubie osiemnastolatki obiegła szkołę błyskawicznie, plotka o ciąży chyba jeszcze szybciej. Gdy odwiedzałam rodziców widziałam że zerkali na mój brzuch. Na szczęście w domu miałam spokój, od niedawna aż za dużo, dosłownie, bo James przez wypadek Maksa musiał wziąć dodatkowe godziny. Co zdziwiło chyba  wszystkich, znacznie poprawiłam oceny i miałam szansę dostać się na lepsze studia niż do tej pory planowałam. Skończyłam się uczyć i poszłam obudzić Jamesa który o szóstej wrócił z pracy. Leżał na brzuchu z przed ramionami pod głową.
- Misiu- szturchnęłam go w ramie.
- Już piętnasta?- spytał zaspany.
- Tak- dałam mu całusa w policzek.
- Zrobisz mi śniadanko?
- Zrobię.
- A pomasujesz mi plecki?- Zdarłam z niego koc i dałam siarczystego klapsa w tyłek. Zaczął chichotać w poduszkę. Boże jaki on piękny. Poszłam do kuchni, zrobiłam mu jajecznicę i kawę. Zerwał się z łóżka i przyszedł do kuchni gdy tylko zapach jedzenia rozszedł się po mieszkaniu.
- O której przyjdą jutro twoi rodzice?
- O siedemnastej.- jestem w szoku że się zgodzili, przez pierwszy miesiąc nawet nie zadzwonili.
- Na styk, ale się wyrobię.
- Nie śpiesz się, jesteśmy wytrzymalsi niż ludzie ale też umieramy.
- Jeżdżę na motorze od trzynastego roku życia, nie martw się.- powiedział i wciągnął mnie na kolana.- Zrobić zakupy przed pracą?
- Nie, mam wszystko.
- Co to za mina?- spytał masując moje udo.
- Stresuje się, ostatnio gdy ich odwiedziłam było dobrze, naprawdę dobrze. Ta kolacja będzie wielkim krokiem do przodu w odbudowaniu naszych relacji, ale jeśli coś odwalą... nie wiem czy będę miała siłę znowu dać im szansę.
- Jeśli ty nie będziesz miała dość siły to dam ci swoją.- dostałam delikatny pocałunek.
- Dzięki.
James
Wybiegłem z gniazda o szesnastej pięćdziesiąt, przez zebranie, nie ma opcji żebym zdążył. Jechałem małymi ulicami, by uniknąć korku na głównej drodze. Sprawdziłem godzinę na telefonie gdy wbiegłem do windy, siedemnasta pięć. Na wyświetlaczu miałem informacje o nieodebranym połączeniu od Niny. Idę kotku. Otworzyłem drzwi kluczem, położyłem kask na półce w korytarzu, już miałem zdjąć kurtkę gdy przypomniałem sobie że pod nią mam kaburę z dwoma sztyletami. Wrzuciłem broń do szafy i zmieniłem koszulkę. Dwa głębokie oddechy i byłem gotowy. Atmosfera była napięta, siedzieli w ciszy, chociaż obstawiam że taki stan rzeczy jest od momentu gdy usłyszeli drzwi wejściowe.
- Część kochanie- pocałowałem ją w czubek głowy- dzień dobry- powiedziałem do jej rodziców i usiadłem koło Niny. Odpowiedzieli mi tym samym.
- Zostawiłam twoją porcje w piekarniku.
Nina
- Córuś ta uczelnia jest w pierwszej dziesiątce.- powiedziała mama.
- Tak, wiem- gdzie on jest? Widelczykiem do ciasta sobie nakłada?
- A wiesz jakich wymagają ocen i wyników z egzaminów końcowych?
- Jeśli dalej tak pójdzie będę miała średnią trochę większą niż ich wymogi. Do testów już zaczęłam powtarzać materiał. A dodatkowe punkty dostanę za udział w zawodach, przez ostatni rok podciągnęłam się fizycznie.- lekko powiększyły im się oczy- ostatnio mam dużo spokoju i ciszy.- powiedziałam by im do głowy nie przyszło że coś z tego jest ich zasługą.
James wrócił z talerzem i sokiem. Nareszcie.
- Bardzo nas to cieszy.- powiedział ojciec bezbarwnym głosem, moja połówka podniosła wzrok najpierw na rodziców, potem na mnie.
- Powiedziałam im o planach na studia.
- A co z twoją pracą? Szkoła jest trzysta kilometrów stąd.- brzmi jak normalna rozmowa.
- Załatwiłem sobie przeniesienie, tydzień po jej ostatnim egzaminie dostanę pół miesiąca urlopu i zaczynam tam pracę.
- A co z dzieckiem?- James spojrzał na mnie zmieszany, a ja czułam że robię się czerwona ze złości.- Nie sugeruje że jesteś w... no wiesz, ale będziecie rok po ślubie i... no skoro z tym żeście się pośpieszyli to pomyślałem że dziecko też będzie szybciej. Trudno jest wychowywać bez dziadków a to strasznie daleko.- ostatnie zdanie powiedział na jednym wdechu, a mi się zrobiło ciepło na sercu. Chyba długo nic nie mówiłam bo mój mąż złapał mnie za rękę i powiedział.
- Dziękujemy za propozycje, ale pierwsze dziecko planujemy dopiero jak Nina zrobi licencjat. Mimo wszystko będziemy mieć tą propozycje na uwadze.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz