Nina
Obudziłam się jako pierwsza, było po trzynastej. Rodzice pewnie nas już widzieli, kurde ciekawe gdzie są? Wstałam i poszłam do kuchni po sok, pomieszczenie nie było jednak puste.
- Kto to jest i co tu robi?- spytała szeptem mama.
- To jest mój chłopak- sformułowanie moja połówka mogło by ją zszokować.
- To wspaniale że kogoś znalazłaś, ale nie uważasz że powinniśmy inaczej go poznać?- jest zdenerwowana.
- Wiem, ale wcześniej nie było okazji. A teraz.... miał ciężką noc i wpadł po szóstej. Od słowa do słowa i zasnęliśmy. Jesteś bardzo zła.
- Nie podoba mi się to, nie tak powinniśmy go poznać. Opowiedz coś o nim.
Zaczęłam przeglądać w głowie wszystkie fakty z nim związane. Dziewięćdziesiąt procent było związane z lotnikami. Kurwa.
- Jest dobry, odpowiedzialny, mądry...
- Czytasz mi notkę z wikipedii? Co razem robicie? Jak spędzacie wolny czas? Gdzie żeście się poznali?
- Poznałam go na imprezie- małe kłamstewko- zazwyczaj razem trenujemy, uczymy się.
- Trenujecie?
- Zaraził mnie pasją do sztuk walki.- zrobiła duże oczy.
- To wyjaśnia czemu jest umięśniony. Swoją drogą przystojniak z niego.
- Mamo
- Tak tylko mówię. Chodzicie do jednej klasy?
- Nie, on mieszka poza miastem, nie chodzimy nawet do jednej szkoły.
- Ze mną ci poszło gładko ale tata jest wkurzony.
- Gdzie on jest?
- Musiał wyjść na chwilę do pracy.Nalałam nam soku i wróciłam do salonu. Pięknie wyglądał jak spał, mogłabym go obserwować godzinami. Usłyszałam piosenkę Throne Bring Me The Horizon, jego telefon dzwonił. James zaczął się wiercić, sięgnął po telefon. Spojrzał na wyświetlacz, a potem na mnie. Zaczął masować moje udo.
- Cześć, co chcesz?... U Niny... Naprawdę? Co?... O kurwa! Za kwadrans będę.
Rozłączył się i wstał pośpiesznie wkładając kurtkę.
- Co się....- przerwał mi namiętnym pocałunkiem.
- Błagam nie wychodź z domu.- znów mnie pocałował.- Dobrze?
Pokiwałam głową na zgodę. Chwila i go nie było. Boże to musi być coś strasznego.
James
Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Ktoś wstrzyknął jad wampira tym wszystkim lotnikom?! Muszę jak najszybciej dolecieć do gniazda i wszystkiego się dowiedzieć. Kurwa zostawiłem Ninę bez słowa wyjaśnienia, będę musiał ją przeprosić. W końcu między drzewami zobaczyłem zarys domu głównego. Wylądowałem i wbiegłem do środka. Na najniższym schodku w holu czekał na mnie Tom.
- Wyjaśnij mi wszystko po kolei.
- Dobrze, na wszystkich ciałach znaleziono ślady po igle, tak jad dostał się do organizmu.
- Więc to wampiry?!
- Nie. Tam było ponad czterdzieści osób, żeby zabić lotnika potrzeba całego jadu z dwóch wampirów. Policz sobie ilu by ich musiało tam być. Największa grupa jest w centrum miasta i liczy piętnaście osób, czyli jedna piąta tego ile potrzeba. Nawet gdyby sprzymierzyła się z dwoma pięcioosobowymi to mamy jedną trzecią zapotrzebowania.
- Pewnie magazynowali jad...
- Pierwsza osoba zginęła przed zachodem słońca. Poza tym, czemu by mieli nie walczyć z wampirami na ich terytorium?
- Czyli co?
- Wieczorem przeprowadzimy atak na wszystkie trzy grupy i przesłuchamy członków.
- Zrobi się nerwowo.- delikatnie rzecz ujmując, pewnie się wkurwią i zaczną rozrabiać. Coraz bardziej martwię się o Ninę.
- Montują kamery przy wejściu do każdego budynku w gnieździe. Musisz uważać kiedy wychodzisz, żeby nie wzięli ciebie na celownik.
- Dzięki, o której ruszamy?
- O dziewiętnastej piętnaście.
Muszę zadzwonić do Niny żeby jej o wszystkim powiedzieć i zabronić wychodzić przez weekend. W najgorszym przypadku wampiry mogą się mścić, a ona mieszka niedaleko największej grupy.
CZYTASZ
Skrzydlaci Wojownicy
Fantasía"Gdy podchodziłam do lądowania poczułam jego dłonie na tali. Po chwili leżałam na brzuch a on siedział na moich plecach. - Złóż skrzydła- poczułam jak zacisnął swoją dłoń na moim karku. Zaczełam głębiej oddychać. Najpierw złożyłam prawe a potem lewe...