Nina
- Co to niby ma znaczyć?! Od czego według Ciebie odwróciliśmy wzrok?!- po tych słowach matki miałam ochotę wykrzyczeć im w twarz jakimi byli ignorantami gdy byłam dzieckiem. Oddychaj, wdech i wydech, wdech i wydech. Nie mogę im tego teraz powiedzieć, jeszcze nie przetrawili ślubu. Wstałam i zaczęłam chodzić po pomieszczeniu. Poczułam jak łzy zbierają mi się pod powiekami, gdy wspomnienia zaczęły wracać. Uspokój się. Stanęłam przodem do okna żeby nikt nie zauważył łez i szybko je wytarłam. Poczułam jak silne ramiona odwracają mnie i zamykają w uścisku. Ukryłam twarz w krzywiźnie między jego obojczykiem a szyją. Od razu zrobiło mi się lepiej. Dobrze, dam radę.
- Możemy wyjść- szepnął mi do ucha.
- Wiem- powiedziałam mu i dałam buziaka. Oderwałam się od mojej połówki i odwróciłam do rodziców którzy wciąż czekali na odpowiedź.
- Kiedyś wam to wyjaśnię, wszystko. Przyjadę po rzeczy gdy znajdziemy mieszkanie.- nie czekałam na ich reakcje, po prostu wyszłam. Słyszałam za sobą protesty i krzyki. Głównie Jamesa i mojego ojca. Drzwi windy zaczęły się zamykać, ręka mojego męża zatrzymała je. Wszedł ale nie podniosłam na niego wzroku.
- W porządku?
- Uciekłam...
- Żeby nie powiedzieć im tego na co nie są gotowi.
Podniosłam wzrok na niego i zobaczyłam krew na ustach. Co do cho... on go... no kurwa...
- Uderzył cię?!- zapytałam nie wierząc własnym oczom.
- Tak, zaskoczył mnie- odpowiedział spokojnie, dlaczego był spokojny?- nie oddałem mu- naprawdę myślał że tym się martwię?
- Dlaczego nie jesteś zły?
- Właśnie dziecko wyfrunęło mu z gniazda, nie wiem co ja zrobię jak nasza córeczka tatusia znajdzie swoją połówkę.- powiedział i wyszedł z windy.
- Kto?
- Synów też chcę- powiedział i puścił mi oczko. Zaczęłam się śmiać, naprawdę się śmiałam.
Trzy dni później
James
Oglądaliśmy już dziesiąte mieszkanie, jak na razie miało same plusy: na najwyższym piętrze, w około tylko niskie bloki, trzysta metrów do szkoły Niny, kawałek do parku na który mieliśmy widok z okna sypialni, spora kuchnia, łazienka i salon oraz mały korytarz . Moja połówka wyglądała na szczęśliwą chodząc po mieszkaniu.
- Podoba ci się?
- Jest idealne.
- Super, bierzemy- ogarnęła mnie ulga, już powoli zaczynałem mieć wątpliwości że chce ze mną mieszkać.
- Jeśli dzisiaj podpiszemy umowę, jutro rano mogliby się Państwo wprowadzić.- prawie zapomniałem o właścicielu stojącym obok. Wziąłem od niego teczkę i podpisałem.
- Do wieczora zrobię Panu przelew.
Po powrocie do domu, zaczęliśmy mnie pakować. Ubrania, broń, książki, pościel i reszta rzeczy zajęła siedem dużych kartonów, które wylądowały w terenówce. Wróciłem do pokoju po zapakowaniu samochodu, było po północy. Nina leżała na łóżku w piżamie.
- Co tam masz?
- Twój album, no popatrz jaki byłeś uroczy.- wskazała na zdjęcie, miałem na nim dwa lata i szedłem z łukiem bloczkowym ojca ledwo trzymając się na nogach.- Miałeś takie piękne loczki, wróciły by gdybyś ściął włosy na krótko?
- Nie, na pewno nie- wyglądał bym jak owca. Nie wiem jaką miałem minę ale zaczęła chichotać. Zabrałem album i wrzuciłem go do torby w której rano znajdzie się reszta moich rzeczy. Położyłem się obok i przyciągnąłem ja do siebie w uścisku.
- Wysłałam SMS mamie że przyjadę się jutro o dziesiątej spakować.
- Co ci odpisała?
- Że wrócę za miesiąc z podkulonymi ogonem. Niedługo się z tym pogodzą.
- Też tak myślę. Może weźmiemy Maksa do pomocy z kartonami?
- Z kartonami czy z moim ojcem?- nie chciałem jej okłamywać, ani powiedzieć w oczy że będę w szoku jeśli staruszek czegoś nie odwali, więc po prostu ją pocałowałem.
CZYTASZ
Skrzydlaci Wojownicy
Fantastik"Gdy podchodziłam do lądowania poczułam jego dłonie na tali. Po chwili leżałam na brzuch a on siedział na moich plecach. - Złóż skrzydła- poczułam jak zacisnął swoją dłoń na moim karku. Zaczełam głębiej oddychać. Najpierw złożyłam prawe a potem lewe...