Przesłuchanie

1.4K 94 2
                                    

James
Dwudziestoosobowa grupa lotników wzbiła się w niebo równo kwadrans po dziewiętnastej. Każdy z nich wyposażony był w miecz. Przewodził nami Cales, nie jest on dyrektorem gniazda. Mężczyzna należał do nielicznej grupy egzekutorów prawa, mógł postawić półdemonom zarzuty i doprowadzić ich przed radę. Nie było by w tym nic złego, jeśli byli winni powinni być ukarani. Ale egzekutorzy byli poza prawem, mogli torturować, zastraszać, znęcać się psychicznie, molestować, mogli zrobić prawie wszystko by odkryć prawdę i zazwyczaj to robili. Dziś będzie podobnie, chociaż kierujemy się poszlakami, więc egzekutor nie będzie musiał użyć wszystkich dostępnych metod. Na anioła mam nadzieję że mężczyzna za którym lecimy nie jest wypranym z uczuć szaleńcem. Jest jedna zasada: tylko rada ma prawo skazać na śmierć. Nie koniecznie mnie to pociesza. W zasięgu wzroku pojawił się nasz cel.
Nina
Rozmawiałam z nim przez chwilę, powiedział co się dzieje i zabronił wychodzić. To głupie przecież nie chodzę do "złych" miejsc. Nie wracam nocą, ciemnymi zaułkami. Na dodatek jutro jest firmowa impreza u mojego taty. Bardzo chce iść, mogła bym nic nie mówić Jamesowi żeby go nie martwić, ale nie wiem czy przez to połączenie połówek nie wyczuje że oddaliłam się od domu. Boże myślę o pierdołach a on pewnie teraz stoi koło grupy wampirów i wszystko się może stać.
James
Weszliśmy chwilę przed zapadnięciem zmroku, wyciągnęliśmy ich z pomieszczeń w których spali do salonu. Co za rudera, przecież mogli żyć w normalnych warunkach ale woleli imprezy i alkohol. Byli czarnymi owcami nawet dla ich gatunku. Ich przywódcą był Marcus i to on poszedł na pierwszy ogień. Siedział przywiązany do krzesła, a Cales okładał go pięściami. Cała reszta na to patrzyła, jeśli coś wiedzą powiedzą by ratować ich stwórcę.
- Skoro już wiesz co grozi za kłamanie przejdźmy do pytań.- uśmiechnął się jak gdyby mówił do przyjaciela- Co wiesz o morderstwach w gniazdach?
- Nic.- sekundę po odpowiedzi w powietrzu uniósł się dźwięk wyłamywanego palca i krzyk wampira.
- Czemu moja intuicja mówi mi że kłamiesz? Pytanie się nie zmienia masz dziesięć sekund.
- Pierdoli mnie to, nie pomogę wam.
Egzekutor znów się uśmiechnął, sięgnął do pochwy i wyjął miecz.
- Skoro tak to nie jesteś mi potrzebny.- powiedział przykładając broń do białego gardła.
Zauważyłem ruch po mojej lewej stronie, szybko skierowałem miecz w tamtym kierunku. Młoda dziewczyna stała przerażona, patrzyła na czubek trzy centymetry przed jej twarzą.
- Nie rób tego.- Cales spojrzał na nią.
- Czemu?
- To nie my... naprawdę... nic nie wiemy...
- Podejdź do mnie.- powiedział omijając krzesło i robiąc parę kroków w jej kierunku. Wampirzyca na miękkich nogach zaczęła zmierzać w jego stronę. Gdy była od niego na wyciągnięcie ręki złapał ją za włosy i powalił na kolana.- Więc kto? Zabito ich wampirzym jadem, a wy jesteście najliczniejszą grupą.- powiedział, wziął zamach i ją uderzył.
- Nie wiem- powiedziała z płaczem- odruchowo skuliła się na podłodze w obawie przed następnymi ciosami.
Stwórca grupy zaczął się szarpać by zerwać więzy. Wkurwił się.
- Jak giną wasi ludzie to robicie nalot i żądacie odpowiedzi, a gdy zaczęli znikać moi to usłyszałem od przedstawiciela że się tym zajmiecie. Żaden lotnik nie pofatygował się osobiście.- obecnie przedstawicielem półdemonów był czarownik. Egzekutor spojrzał na nas, najwyższy rangą zabrał głos.
- Nie dostaliśmy żadnego zgłoszenia.
Po salonie rozniósł się nieszczery śmiech wampira.
- Mów.
- Pół roku temu w przeciągu tygodnia zaginęło pięciu moich. Co? Może nie słyszeliście o tym?- Cales pochylił się nad nim.
- Jeśli mówisz prawdę to możesz spać spokojnie, ale jeśli dowiem się że skłamałeś, puszczę z dymem ten dom i was.
Skinął nam głową sygnalizując opuszczenie tego miejsca. Przy drzwiach spojrzałem przez ramię na wampira który parę sekund temu był przywiązany do krzesła. Teraz klęczał patrząc na leżącą wampirzyce i uspokajał ją. W jego oczach dostrzegłem ból. To był nasz największy problem, oni mieli uczucia, mieli wybór, nigdy nie mogliśmy na pierwszy rzut oka ocenić czy są dobrzy czy źli. A czasami nie mogliśmy sobie pozwolić na obserwację stworzenia, na przykład teraz liczyła się każda minuta, bo może teraz ktoś morduje następnych lotników.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz