Nie taki był plan

1K 84 11
                                    

Nina
Pierwszy dzień wakacji a ja wstaje przed siódmą, ale spotkam moją połówkę, przeżyje. Dzisiaj w planie mamy krav mage szkoda że tylko jeden dzień. Wygrzebuje z torby leginsy, koszulkę i adidasy. Kiedy kończę się ubierać, wstają dziewczyny.
- Zajęcia są za godzinę, co nie?- pyta Heder zaspanym głosem.
- Tak, ale lubię w spokoju zjeść. Do zobaczenia na dole.
W kuchni nie ma nikogo ale jestem pięć minut przed czasem. Robię kawę i sprawdzam lodówkę. Wszystko jest w niej posegregowane.
- Nasz odpowiednik szwedzkiego stołu.- słyszę za pleców.
- Ale cicho chodzisz. Parówki i kanapka z serem i szynką?
- Ja zrobię, ty siadaj.- jak ja kocham tego faceta.
- Uwielbiam cię- szepnęła.
- Wiem- naśladował mój głos.
Dziewczyny schodzą na dół gdy kończymy jeść. Mam wrażenie że trochę je zdziwił nasz widok. Nie mieliśmy czasu porozmawiać. Czuję wibracje komórki, to SMS od mojej połówki: "Widzimy się placu ćwiczebnym jak skończysz zajęcia?". Odchodzi zanim zdążam odpisać. Ale ma rację, byłoby widać że piszmy ze sobą.
Do Jamesa:
Pewnie
Punktualnie przed salą ćwiczeń pojawia się trener. Daje nam instrukcje jak się zachować i tłumaczy krok po kroku techniki. Jest ciężko ale super się bawię. Po trzech godzinach mamy godzinną przerwę na obiad i odpoczynek. W jadalni czeka na nas spaghetti bolognese, wygląda średnio ale jest dobre.
- Ale masz farta.- powiedziała Heder, gdy usiadłyśmy na polanie w lesie niedaleko szkoły. Miło było poczuć jak słońce ogrzewało ciało. W szkole było chyba z parę stopni mniej.
- Czemu?- spytałam
- Wpadłaś rano na tego przystojniaka, o czym gadaliście?
- O bzdurach, szkoleniu i takich tam. Jest miły.
- Kolegę też ma gorącego, tą jego opalenizna, ciekawe skąd pochodzi i czy... - poderwałyśmy się do pozycji siedzącej słysząc złamanie gałęzi. Ktoś tam był, mimo że nie udało nam się go zobaczyć.
- Lepiej wracajmy.- powiedziała Lili która do tej pory leżała w ciszy.
Droga powrotną była nerwowa, co parę metrów oglądałyśmy się za siebie. Na szczęście bez niespodzianek wróciłyśmy do gniazda.
Jestem niesamowicie zmęczona, druga część treningu była bardziej wymagająca. Mam nadzieję że ciepły prysznic rozluźni mi trochę mięśnie.
James
Skończyła zajęcia dwadzieścia minut temu i nadal jej nie było. Skupiłem się na niej, była już w połowie schodów. Usiadłem z powrotem na ławce.
- Przepraszam że tak długo ale musiałam się ogarnąć.
- Nic się nie stało- rozejrzałem się czy nikt nie przyszedł na plac- kochanie. Jak było na zajęciach?
- Super, przerobiliśmy wszystkie techniki jakich mnie nauczyłeś i dostałam pochwałę od trenera że świetnie mi idzie.
- Nina pamiętasz...
- Powiedziałam że chodziłam na zajęcia jako dziecko. Poza tym nie było nic skomplikowanego.
- Dobrze, a dziewczyny?
- Są naprawdę miłe, opowiadają mi ciekawe historie ze swojego życia. Nie nudzę się jak mam wolne.- nigdy nie widziałem jej takiej pod ekscytowanej.- A właśnie, czy w tym lesie żyją jakieś zwierzęta, pół demony albo ludzie?
- Zwierzęta tak, z pół demonów tylko wilkołaki ale nie zapuszczają się w nasze okolice, a najbliższy dom ludzi jest dwa kilometry stąd. Czemu pytasz?
- Byłyśmy dzisiaj z dziewczynami na polanie żeby odpocząć na słońcu i usłyszałyśmy łamanie gałązki, miałam wrażenie że ktoś na nas patrzy. Ale to pewnie przez strach.
- Pewnie tak, ale nie chodźcie tak daleko od gniazda. Tutaj też jest słońce przez trzy godziny.
- No dobrze.
- Powiesz mi czemu byłaś wczoraj w nocy smutna?- cały optymizm z niej uleciał.
- A mogę po szkoleniu? To długa i skomplikowana historia.
- Wiesz że cię nie naciskam?
- Wiem, jesteś najlepszy, ale chce ci powiedzieć bo jesteś jedyną osobą której mogę i która mnie zrozumie.- z jednej strony poczułem niepokój z drugiej chciałem ją pocałować żeby zabrać jej smutek. A pierdolić to, przyciągnąłem jej usta do swoich. Najpierw próbowała się odsunąć ale potem oddała pocałunek.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz