O dwudziestej zaczęła się parapetówka, w całym domu brzmiała muzyka. Byli już prawie wszyscy więc zaczęliśmy pić. Straciłam przyjaciółkę z oczu gdy podeszła do niej spora grupa ludzi z prezentami i życzeniami. Nie sądziłam że będzie tu tyle nowych twarzy. Wzięłam swoje piwo i poszłam sprawdzić co z grillem w ogrodzie. Mięsko już dochodziło, usłyszałam jak Klara mnie woła.
- Co tam?
- Pomożesz mi? Dostałam trochę alkoholu w prezentach. Zaniesiemy go do lodówki i wyjmiemy trochę tego już schłodzonego.
- Pewnie.
Wyniosłyśmy alkohol i napoje na stolik na tarasie. Goście zaczęli już częstować się przystawkami. Klara poznała mnie ze swoimi znajomymi. Koło północy wszyscy byli już lekko nietrzeźwi. Usiadłam na ławce i zaczęłam obserwować niebo, była bezchmurna noc, nie czułam nóg. Po chwili dosiadł się jakiś chłopak. Roman? Chyba jakoś tak.
- Czemu nie tańczysz?
- Zrobiłam sobie krótką przerwę.
- Długo się znacie?
- Całe życie.
- Nie widziałem cię wcześniej.
- Wyprowadziłam się dwa miesiące temu.
- To wiele tłumaczy.
- To znaczy?
- Zapamiętał bym taką dziewczynę.- powiedział przysuwając się bliżej. Wiedziałam już do czego zmierza. Wiem że to pewnie ostatnia możliwość na bliskość kogoś innego niż James. Zanim by przyleciał minęły by z dwie godziny. Chyba przemawia przeze mnie alkohol że wogóle biorę pod uwagę całowanie się z tym chłopakiem.
- To miłe ale mam... chłopaka.- powiedziałam niepewnie i zaczęłam kierować się w stronę tarasu. Wstał i przyciągnął mnie do siebie. Zaczęłam się rozglądać, gdzie się wszyscy podziali?! Usłyszałam brawa i wiwaty, no tak wszyscy byli w salonie by poczęstować się tortem. Poczułam za sobą ścianę a ciało chłopaka zaczęło na mnie napierać. Zanim zdążyłam się odezwać zaczął mnie całować. Nie mogłam się ruszyć, zaczęłam panikować. Nagle cały ciężar trzymający mnie przy ścianie zniknął. Spojrzałam przed siebie. James?! Z twarzy nieznajomego leciała krew.
- Wszystko w porządku?
- Ze mną tak.- znów spojrzałam na leżącego- co mu zrobiłeś?
- Podbiłem mu oko, rozciąłem łuk brwiowy i sprzedałem kopa w żebra. Gość ma strasznie słaby refleks.
- Bo jest pijany. Zaraz, skąd się tu wziąłeś?
- Bałem się o ciebie więc postanowiłem przelecieć i trzymać się nie daleko.
- Dziękuję- powiedziałam i wtuliłam się w niego. Powinnam być zła, powinnam być poirytowana, może nawet trochę przestraszona. Ale byłam cholernie wdzięczna.
Zauważyłam ruch po swojej prawej stronie, ktoś wylądował. James stanął pomiędzy mną a nowo przybyłym.
- Co tu robisz?
- Przypiąłeś miecz i wyleciałeś. Sądziłeś że nie polecę za tobą? Kto to?- nieznajomy przejechał po mnie wzrokiem.
- To Nina.- poczułam że się spina.- Moja połową.
- Ja chyba się zgubiłem. Żebym miał jasność że dobrze rozumiem. Znalazłeś swoją połowę, ładna, młoda i jest pół aniołem. Nie powiedziałeś o tym swojemu najlepszemu przyjacielowi ponieważ?
- To długa historia. Wyjaśnię ci to ale nie tutaj.
- Czekam w gnieździe w twoim pokoju.- powiedział i wzbił się w powietrze.
- Leć, nie mogą cię zobaczyć, nie mam siły wymyślać żadnej bajki.
- Dobrze, ale napisz od razu jak wrócisz do domu.
- Dobrze.
Wyjaśnienie jak "pobiłam" faceta wymyśliłam na poczekaniu. Na szczęście wszyscy byli zbyt pijani by zauważyć że ta historia kupy się nie trzyma. Impreza skończyła się o drugiej, poszłyśmy spać. Po dwunastej zaczęłyśmy sprzątać, na szczęście skończyłyśmy przed powrotem rodziców Klary. Byłam padnięta a jeszcze czeka mnie trzy godzinna podróż do domu. Już tęsknię za moim łóżkiem.
CZYTASZ
Skrzydlaci Wojownicy
Fantasy"Gdy podchodziłam do lądowania poczułam jego dłonie na tali. Po chwili leżałam na brzuch a on siedział na moich plecach. - Złóż skrzydła- poczułam jak zacisnął swoją dłoń na moim karku. Zaczełam głębiej oddychać. Najpierw złożyłam prawe a potem lewe...