James
Od paru chwil stał w ciszy z zamkniętymi oczami a mnie szlak trafiał. Czemu to tyle trwa?!
- Długo jeszcze?
- Byłoby szybciej gdybyś tyle nie gadał.- powiedział z wciąż zamkniętymi oczami. Zacząłem chodzić w kółko, strasznie mnie nosiło.- Mam ją. Choć.- powiedział kierując się do wylotu zaułka w którym staliśmy.
- Mam lepszy pomysł.- złapałem go za kołnierz jego skórzanej kurtki i wzbiłem się w powietrze.- pokazuj gdzie mam lecieć.
- Porąbało cię, ląduj.- zawisłem na wysokości stu metrów.
- Nie panikuj, tak będzie szybciej.- mocno się wkurwił ale wskazał kierunek. Lecieliśmy parę minut podczas których kilka razy korygował kierunek. W końcu wylądowaliśmy, ucieszyłem się bo trochę mi ciążył. To były obrzeża miasta, parę ruder, ciemne ulice. Czy on się uśmiechał?! Spoważniał gdy zauważył że mu się przyglądam.
- Jest w tym budynku, w piwnicy.
Wyciągnąłem miecz i zacząłem się kierować do klapy na dachu. W środku śmierdziało od zgnilizny i wilgoci. Schodziliśmy coraz niżej, aż doszliśmy do drzwi od piwnicy.
- Czujesz coś?- spytałem szeptem.
- Wampiry.- wytężył słuch- Claudia?
Wbiegł do środka, podążyłem za nim z mieczem w ręce. W środku było parę klatek. Przez okno wpadało światło księżyca.
- James.- pobiegłem w kierunku z którego dochodził głos. Siedziała na środku klatki, z jednej strony poczułem ulgę z drugiej złość. Zamachnąłem się mieczem i rozwaliłem kłódkę. W końcu miałem ją w ramionach. Najlepsze uczucie na świecie. Zobaczyłem że wampir przytula jakąś dziewczynę przez pręty klatki. Ale nie tak jak ja Ninę, wyglądali bardziej jak rodzeństwo. Pomogłem usiąść mojemu skarbowi, była wykończona.
- Odejdź.- powiedziałem do niego. Rozwaliłem kłódkę od klatki z dziewczyną. Potem jeszcze od czterech innych. Usłyszeliśmy kroki na schodach. Wszystkie oczy powędrowały w tamtym kierunku. Mężczyzna powoli kierował się w dół. Cales?! Stanąłem koło Niny chcąc ją zasłonić. Mój towarzysz stanął przed wampirami. Egzekutor wyjął dwa bliźniacze sztylety. Grupa wampirów patrzyła ze strachem na nowo przybyłego. Co do chuja?
- Co tu robisz?
Cales skupił wzrok na mnie i Ninie. Potem zerknął na resztę, wydawał się zaskoczony.
- O to samo mógłbym zapytać ciebie. Rozumiem że przybyłeś tu po nią, ale czy ta pijawka- skinął głową na na wampira- nie zmusiła cię ostatnio do patrzenia jak całuje się z twoją połówką? Dziwi mnie że jeszcze żyje.
- Co tu kurwa....- krzyknąłem.
- Jestem od ciebie wyższy stopniem więc zastanów się dwa razy co chcesz powiedzieć.- zagroził- Pomóż mi zapędzić ich do klatek to nie będę dociekał kto to jest.- wskazał sztyletem na Ninę.
- Jak ją znalazłeś?
- Wydałeś mi się podejrzany, więc poleciałem za tobą wczoraj wieczorem. Śledziłem cię aż do tego zaułka, w międzyczasie sprawdziłem czy w tej okolicy żyje ktoś wykluczony i wiesz co? Nie.
- A ich?
- Tydzień temu natknąłem się na to miejsce.
- Więc czemu ich nie uwolniłeś?
- Pomyśl, jest nas garstka, naprawdę chcesz zasilić szeregi wroga?
Opuściłem miecz i podszedłem do niego parę kroków.
- Przysięgnij na anioła że jej istnienie pozostanie między nami.
- Przysięgam, zajmij się dużym a ja zamknę resztę.
Podniosłem broń do góry i zrobiłem zamach. Szybki ruch oddzielił głowę od reszty ciała. W pomieszczeniu zapadła cisza i bezruch.
- James- usłyszałem szept, spojrzałem na nią, miała szeroko otwarte oczy, dłońmi zakrywała usta. Patrzyła jak kałuża krwi Calesa powiększa się na podłodze.
CZYTASZ
Skrzydlaci Wojownicy
Fantasy"Gdy podchodziłam do lądowania poczułam jego dłonie na tali. Po chwili leżałam na brzuch a on siedział na moich plecach. - Złóż skrzydła- poczułam jak zacisnął swoją dłoń na moim karku. Zaczełam głębiej oddychać. Najpierw złożyłam prawe a potem lewe...