James
Leciałem za Niną od trzech godzin, nie chciała mi powiedzieć dokąd się wybieramy. Zerknąłem przelotnie na jej twarz, była spięta. Zaczęła zmniejszać wysokość podchodząc do lądowania. W pobliżu było kilka domów ukrytych między koronami drzew. To jak ostro skręciła przelatując przez przerwę między drzewami zaimponowało mi. Wleciałem za nią i wylądowałem metr przed przed nią.
- Wow.
- Nie wierzyłaś że się wyrobie? Niszczysz moje ego.
- Przepraszam kochanie.- powiedziała dając mi szybkiego buziaka i zaczęła chichotać.
- Co to za miejsce? - spytałem rozglądając się wokół.
- Tutaj zaczynałam...- wyraz jej twarzy stał się smutny.- Pierwsza próba lotu... Pierwszy upadek... Pierwsza lekcja życia...- nie chciałem jej poganiać, bałem się że zmieni zdanie.- Pierwsze wspomnienie jakie mam to mama krzycząca na mnie że jestem za duża żeby opowiadać takie historie... miałam może sześć lat i tego roku zaczynałam szkołę. To była jej reakcja na moje pytanie czemu mam skrzydła a inni nie. Niestety niczego mnie to nie nauczyło, wciąż pytałam. I tak poznałam doktora Filipa.- moja mina musiała wyrażać zmieszanie jakie czułem bo dodała- Psychologa. O mój Boże, jaka ja byłam głupia. Myślałam że w końcu ktoś mnie wysłucha i pomoże. A on stwierdził że jeśli przestanę sobie wmawiać że one istnieją to po prostu znikną. Próbowałam to zrobić, a i tak codziennie rano widziałam je w lustrze. Ale jeden cel osiągnęli, przestałam o nich mówić, zaczęłam o nich myśleć jak o tajemnicy której nikomu nie mogę powierzyć. Miesiąc przed moimi dziesiątymi urodzinami coś się zaczęło dziać, już dużo wcześniej mogłam nimi ruszać, ale wtedy poczułam ich siłę. Ciągle powtarzałam sobie że są zmyślone, że mam jakąś wadę w mózgu i to ona generuje ten obraz. Dwadzieścia nieprzespanych nocy i w dniu urodzin przyszłam tutaj. Rzuciłam plecak pod duże drzewo, wzięłam rozpęd i zaczęłam machać skrzydłami. Piętnaście metrów dalej przejechałam klatką piersiową po ziemi. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa.- uśmiechnęła się pierwszy raz odkąd zaczęła opowiadać, mam nadzieję że teraz będą same szczęśliwe chwile- Po dotarciu do domu, zastałam mamę w kuchni kończyła mój tort na imprezę która miała być następnego dnia. Całą drogę biegłam z myślą że w końcu mam dowód że ich nie zmyśliłam. Ale gdy na mnie spojrzała miała minę mówiącą "Mieliśmy trzy lata spokoju, a ona znowu zacznie o tym mówić" widziałam ten wyraz twarzy gdy byłam mała setki razy. Powiedziałam że się przewróciłam i że idę się umyć. Ulżyło jej, a ja zrozumiałam że zawsze będę z tym sama.- zauważyłem łzy w jej oczach ale bałem się że się cokolwiek powiedzieć.- Mijały lata, coraz lepiej latałam, dobrze radziłam sobie w szkole, poprawiły się moje relacje z rodzicami, nauczyłam się żyć z moją odmiennością. I wtedy wydarzył się drugi najlepszy dzień w moim życiu.- podeszła i objęła mnie- Zobaczyłam w chmurach pięknego chłopaka. Był odpowiedzą na wszystkie moje pytania i nieźle mnie wystraszył.- zaczęliśmy się śmiać.
- Brzydko się zachowałem przyciskając ci twarz do dachu. Ale zaczęłaś uciekać.
- Zasypałeś mnie gradem pytań na które nie znałam odpowiedzi.- nagła myśl uderzyła do mojej głowy, ona nie zna w ogóle naszych zwyczajów może nawet jeszcze nie rozumie do końca czym jest więź połówek, ale to zrozumie na pewno.
- Mogę sprawić by ten dzień był na liście twoich najszczęśliwszych?- zaśmiała się.- Ożeń się ze mną,- miała zszokowaną minę- wiem że powinienem mieć pierścionek ale nie chciałem czekać z tą prośbą.- odepchnęła mnie. Kurwa.
- Opowiedziałam ci to żebyś wiedział czemu jestem smutna gdy ktoś mówi o swoich początkach z lataniem. Żebyś rozumiał czemu nie bawi mnie gdy moja rodzina opowiada o tym jak o wesołej anegdocie z mojego dzieciństwa. A nie dlatego żebyś czuł się zobowiązany do uszczęśliwiania mnie każdego dnia aż do śmierci.- wściekła się.
- Jesteś moją połówką i w moim świecie to oznacza że jesteś zajęta aż do mojej śmierci. I że każdy facet który cię dotknie pozna mój gniew.
Mniej bolesne byłoby wyrwanie sobie serca niż zostawienie cię. Rozumiesz?- nie dałem jej czasu na odpowiedź, albo chociaż na potknięcie głową- W twoim świecie odpowiednikiem połówek jest małżeństwo. Złote kółko na twoim palcu będzie informacją dla ludzkich mężczyzn że jesteś zajęta. A moja ręka obejmująca twoją talię ostrzeżeniem że jedno dotknięcie i lądują w szpitalu.- drugi raz dzisiaj zaniemówiła zszokowana.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, teraz. A co będzie za parę lat gdy uczucie osłabnie? Będę dwudziestopięciolatkom z rozwodem? Ile my się w ogóle znamy? Przepraszam, ale muszę to wszystko przemyśleć.- wzbiła się w powietrze i odleciała.
CZYTASZ
Skrzydlaci Wojownicy
Fantasy"Gdy podchodziłam do lądowania poczułam jego dłonie na tali. Po chwili leżałam na brzuch a on siedział na moich plecach. - Złóż skrzydła- poczułam jak zacisnął swoją dłoń na moim karku. Zaczełam głębiej oddychać. Najpierw złożyłam prawe a potem lewe...