Rodzinny obiad

895 76 2
                                    

Nina
- Jestem nagi!- krzyknął Maks podchodząc do mnie i Jamesa. Był ubrany w shorty, koszulkę na grubych ramiączkach i trampki.- Dlaczego nie mogę zabrać chociaż sztyletu?
- Bo nie masz go gdzie ukryć- odpowiedziała moja połówka i okręciła się wokół własnej osi.- widzisz, też nic nie mam przy sobie.- wskazał na auto- Broń jest pod przednimi siedzeniami i tam zostanie.
- Nie jedziemy na wojnę, tylko zawieść rzeczy Jamesa i przewieść moje do mieszkania- powiedziałam.
- Podobno- szepnął mój mąż pod nosem.
Trzydzieści długich minut później wszyscy byliśmy w bloku, przyjaciel marudził całą drogę. Ja zatrzymywałam windę a chłopcy nosili do niej kartony. Na dziesiątym piętrze powtórzyliśmy czynność tym razem na drodze winda mieszkanie.
- Ładnie tu- powiedział Maks wchodząc z ostatnim kartonem do sypialni.
- Będzie nam miło jeśli będziesz nas odwiedzał.
- Zawsze gdy James będzie w pracy- zażartował i od razu zarobił cios z pięści w biceps.
- Pojedźmy po moje rzeczy od razu, chce mieć to z głowy.
James
Miałem dziwne przeczucie jadąc do domu Niny. Drugi raz w życiu cieszyłem się z obecności tego strażnika, mimo że nie wiedział jak połączyć język z mózgiem. Zaparkowałem jak najbliżej wejścia się dało i odruchowo sięgnąłem po broń. Na szczęście żadne z nich tego nie zauważyło. Po chwili byliśmy przed drzwiami, czekając aż ktoś otworzy.
- Hej kuzyneczko.
- Nathan?
Chłopak w naszym wieku wpuścił nas do środka i zmierzył wzrokiem.
- Co ty tu robisz?- spytała nadal zmieszana tym co widzi.
- Przyjechałem z Ojcem w odwiedziny. Staruszek się uparł.
- Wujek Charles tu jest? Gdzie?- spytała uśmiechając się od ucha do ucha.
- Wyszedł z twoimi rodzicami ale zaraz powinni wrócić. Słyszałem że u ciebie dużo się zmieniło.- najpierw spojrzał na mnie a potem na Maksa.
- Tak, przepraszam. Mój mąż James i nasz przyjaciel Maks.- mówiąc pokazała kto jest kto.
- Fajnie was poznać.
- Ciebie też.
Te odwiedziny niewątpliwie sprawiły jej dużo radości, ale nagle się spięła.
- Idziemy mnie pakować, powiesz nam jak przyjdą?
- Pewnie- odpowiedział do jej pleców ponieważ już ciągnęła mnie do swojego pokoju. Zamknęła drzwi za naszą trójką.
- Cholera, nie do wiary- obaj obserwowaliśmy ją czekając na dalszą część wypowiedzi- chce się posłużyć wujkiem żebym zmieniła zdanie, bo wie jak go kocham. Wplątał go w to.- mówiąc to zaczęła pakować swoje ubrania- Czemu stoicie?- podała mi karton- Spakuj rzeczy z biurka- drugi dostał Maks- A ty rzeczy z regału.- widać było że jest poddenerwowana.
Gdy rozległo się szczęknięcie zamka drzwi wejściowych Nina kończyła pakować ostatnie pudło. Za drzwi doszedł do nas szept i do pokoju wszedł starszy mężczyzna.
- Wujek Charles- powiedziała radośnie, wszędzie poznał bym tą postawę, wojskowy. Wymieniłem spojrzenia z Maksem, on też to zauważył.
- Słońce ty moje- odpowiedział przytulając moją połowę. Gdy tylko ją puścił objąłem ją od tyłu odcinając mu możliwość ponownego dotknięcia jej.- Widzę że skończyłaś pakowanie- powiedział rozglądając się- świetnie, bo za pięć minut obiad.- nie tego się spodziewałem. Wyszedł z pokoju na korytarz, zrobił trzy kroki i wrócił- no chodźcie.
Niepewnie ruszyliśmy za nim do salonu. Jej rodzice wyglądali na zdenerwowanych ale zrezygnowanych. Za to nowa dwójka tryskała humorem. Na szczycie stołu usiadł jej ojciec, po jego prawej Nina, ja i Maks, a po lewej matka, wuj i kuzyn.
- No więc jak to się stało że moja jedyna bratanica została mężatką?- spytał od tak, jakby to było zwykłe spotkanie a nie wyprowadzka po kłótni z jej rodzicami.- Mój brat nie umiał mi odpowiedzieć, ale nawet nie wiedział jak brzmi twoje nowe nazwisko.
- Poznałam go na imprezie, wymieniliśmy się numerami i zaczęliśmy się spotykać. Parę miesięcy związku a potem małżeństwo. A na nazwisko mam Winchester.- powiedziała pokazując obrączkę. Mężczyzna wpisał coś w telefonie i przeniósł wzrok z powrotem na Ninę.
- Trochę szybko, nie sądzisz? Został ci jeszcze rok nauki i studia.
- Damy radę, jak zawsze.- powiedziała pewnie i objęła moją dłoń.- Poza tym, nic się nie zmieni. Nie licząc braku kłótni.
Zapiszczał piekarnik i matka poprosiła Ninę o pomoc. Nathan też wstał chcąc chyba uniknąć słuchania dalszej rozmowy.
- Więc chłopcze nie ma cię w żadnej policyjnej bazie. Zero mandatów, zatrzymań za bójki, nawet kart chorobowych. To ostatnie jest dziwne biorąc pod uwagę że masz na ramieniu dwie blizny po nożu. Rany musiały być głębokie.
Nina wyjrzała z kuchni- wuj jest byłym wojskowym, teraz pracuje dla policji jako spec od śmierci.- przeniosła uwagę na wuja- Przestań przesłuchiwać mi męża.
- Chce wiedzieć z kim dzisiaj opuścisz dom.
- Zszył mnie ojciec, a rany są po jego zabytkowym mieczu. Jak dziecko nigdy nie umiałem usiedzieć spokojnie.- powiedziałem prawdę, pominąłem tylko część o tym że ojciec ciachnął mnie specjalnie za to że wyszedłem z domu bez broni. Twierdził że jak zaboli to zapamiętam i miał rację. Wrócili z talerzami i zaczęliśmy jeść. Moja i Maksa komórki po chwili zadzwoniły jednocześnie. Sprawdziliśmy wiadomość i spojrzeliśmy na siebie. Zebranie w środku tygodnia nigdy nie oznaczało czegoś dobrego.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz