Alfa

988 64 5
                                    

Nina
James pokazał mi swój telefon, na ekranie wyświetlony był SMS informujący o zebraniu w gnieździe. Miał godzinę na stawienie się tam.
- Niestety musimy się zbierać- to nie brzmiało tak jakby naprawdę było mi smutno, ale nie miałam ochoty udawać.
- Dostaniemy przynajmniej twój nowy adres?- spytała jadowicie mama. Była zła bo wujek nic nie ugrał, nawet nie próbował, po prostu upewnił się co robię i z kim. Zapisałam adres na kartce i jej podałam.
James
Wszystkie pudła były już w sypialni, a my byliśmy w drodze do gniazda. Teraz powinienem być z żoną opijając nowe mieszkanie.
- Zaraz ci zęby popękają, wiem że to nie jest wymarzone zakończenie tego dnia ale jak tak staniesz przed dyrektorem to cię laska parę dni nie zobaczy.
- Czego on może chcieć?
- Zaraz się dowiemy.- powiedział parkując. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się prosto do gabinetu. Byli już wszyscy prócz sprawcy zamieszania. Strażnicy z nudów zaczęli prowadzić luźne rozmowy. Dziesięć minut później na korytarzu rozszedł się dźwięk dwóch par butów. Rozmowy ucichły, w polu widzenia pojawił się dyrektor i alfa stada wilkołaków. Był to raczej dziwny widok, biorąc pod uwagę że podziemni załatwiali swoje sprawy przez przedstawiciela.
- Chodźcie- powiedział mijając nas i usiadł za biurkiem- Jakiś czas temu w mieście pojawił się nowy alfa. Myśleliśmy że jest sam, strata stada się zdarza z różnych powodów. Był obserwowany przez omegi z watahy pół księżyca. Nie wychylał się do wczorajszej nocy, kiedy dołączyły do niego dwie bety i trzy omegi. Dzisiaj po południu jednego członka tego stada dostrzeżono na ich terytorium- wskazał mężczyznę obok- dodatkowo jego zapach został rozpoznany. Myślimy że o północy zaatakują.
- Czemu?- spytał strażnik.
- Bo mamy kogoś kto należał do niego. Dołączyła pół roku temu twierdząc że alfa srebrnej nocy jest niezrównoważony psychicznie i miała racje. Historie które opowiedziały nam sąsiednie grupy sprawiają że włos się jeży na głowie. Jego bety określiła jako krwiożercze potwory, jednemu z nich była obiecana. Dlatego tak wytrwale jej szukają, nie wykonała rozkazu. To on był u nas w dzień, skoro mają pewność że ona tu jest, na pewno zaatakują.
- W związku z podpisanym porozumieniem półdemonów i lotników mamy obowiązek ich chronić. Dlatego odwołuje dzisiejszy patrol miasta, załóżcie strój ochronny, weźcie broń, za kwadrans wylatujemy.
- Pożyczysz mi strój, mój jest w domu?- spytałem wystukując SMS do Niny że będę późno.
- Spoko.
                                  ***
Staliśmy rozstawieni na skraju lasu razem z częścią wojowników z watahy. Reszta była w domu głównym obserwując teren. Zbliżała się północ, a wokół nas nadal panowała cisza. Sprawdziłem telefon po raz setny ale wciąż nie miałem wiadomości od mojej połowy. W końcu z lasu wypadło dziesięć wielkich wilków. Nie tego się spodziewaliśmy ale i tak było nas w sumie trzy razy więcej. Gdy nas zobaczyli, stanęli i patrzyli wrogo. Lotnicy musieli być dla nich sporym zaskoczeniem. Jeden z nich wyszedł przed szereg i zamienił się znów w człowieka.
- Macie coś co należy do nas!- krzyknął alfa, a z jego prawej strony rozległo się warczenie.- Precyzując, do niego.- alfa pół księżyca też przybrał swoją ludzką postać i powiedział.
- Ona nie jest niczyją własnością! Przyszła do nas z własnej woli!- znów po agresorach przeszło warczenie.
- Niech stanie przede mną i mi to powie, niech stanie przed nim.- wskazał na betę z którą miała się związać. Mężczyzna stojący w naszych szeregach zamknął na kilka sekund oczy.
- Skoro tak chcesz!- krzyknął i chwilę potem stanęła koło niego drobna blondynka. Gdy pierwszy raz spojrzała na przybyszów, schowała połowę ciała za przywódcą i spuściła wzrok.
- Nic nie powiesz?!
- Moje odejście nie było wymowne?!- beta przybrał ludzką postać.
- Chyba się zapomniałaś, stoisz przed alfą i swoim przyszłym mężem.
- Nigdy!
- To się jeszcze okażę.- zanim wymiana zdań rozkręciła się na dobre dyrektor zabrał głos.
- Mamy przewagę liczebną, poddaj się i odejdź, albo walcz i licz się ze śmiercią.
- To nie wasza sprawa. Prawo nie zostało złamane.
- Lidia- czyli tak miała na imię- opowiedziała nam o morderstwach, gwałtach i samo sądach jakich dokonaliście na ludziach i pół demonach. Chcecie do tej okazałej listy dodać próbę porwania?
Dziewczyna i alfa patrzyli sobie w oczy, jej się zaszkliły. Rozmawiali w myślach i patrząc na nią, pewnie były to same groźby. Wycofali się ale nasze obowiązki trwały dalej. Wzbiliśmy się ponad korony drzew i lecieli za nimi aż do granicy naszych ziem.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz