Mamo, Tato

929 72 9
                                    

Nina
Siedzieliśmy w pokoju nasłuchując dźwięki dobiegające z korytarza. Było już po dwudziestej a w domu byliśmy sami, atmosfera robiła się coraz cięższa. Boże chce to już mieć za sobą. Gdy robiłam chyba pięćsetne kółko palcem na udzie Jamesa usłyszeliśmy przekręcenie klucza w zamku. Potem cicha rozmowa i kroki do kuchni. Już czas, wstałam i ruszyliśmy w tym samym kierunku. Próbowałam go namówić żebym porozmawiała z nimi sama, ale nie chciał o tym słyszeć. Rozmowa rodziców ucichła gdy weszliśmy do środka.
- Część, zdjęcie z nami?- ramiona mojej połówki owinęły się wokół mnie. Miał rację jego obecność pomoże.- Coś się stało?- tak, mogę sobie wyobrazić co im przyszło do głowy na widok tego gestu. Poczułam pocałunek na uchu i usłyszałam szept.- Ja im mogę powiedzieć.- no tak stałam tam bez słowa od jakiegoś czasu.
- Musimy wam o czymś powiedzieć, usiądźcie proszę.
- Boże- usłyszałam cichy głos mamy, która pobladła. Za to ojcu już wyskoczyła żyłka na czole z wkurwienia.
- Mamo, Tato pobraliśmy się w zeszłą sobotę.- powiedziałam to na jednym wydechu.
- Ponieważ?- zdenerwowanie słyszane w głosie taty sugerowało że liczy na szybkie wyjaśnienie.
- Się kochamy.- drugi zdenerwowany głos dobiegł za mnie. I dobrze bo mi na tą chwilę zabrakło słów.
- Jak ją do tego namówiłeś?! To porządna i dobrze wychowana dziewczyna! Puki cię nie poznała nie było z nią problemów.- no super, czyli to że parę razy w wakacje wróciłam później, to są te wielkie problemy.
- Oczywiście, bo wszystkie problemy rozwiązywał dr Filip.- rodzice spojrzeli na mnie z wyrzutem, tak jakbym ich zdradziła. Dobrze, czas się odezwać bo to idzie w bardzo złym kierunku.
- Nikt mnie do niczego nie namówił, to była nasza wspólna decyzja.
- I co może się jeszcze wyprowadzisz?!
- Dobrze by było!
- Przestańcie, słuchać nie mogę jak się żrecie. Pobraliśmy się i już. Miałam się wyprowadzić po skończeniu szkoły, ale chyba muszę to przemyśleć.- jak groźbą nie zadziała to ich chyba zamorduje.
- Może wyjść? Chcemy to przedyskutować z tobą.- nie cierpię tego tonu.
- Mogę wyjść, ale z nią.- mocniej owinął ramiona wokół mnie.
- Posłuchaj gówniarzu nie wiem co sobie myślisz...- przeniósł wzrok na mnie- co oboje sobie myśleliście, ale my to odkręcimy.
- Zapomnij...- James zaczął mówić ale mu przerwałam.
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli przenocuje poza domem. Wy w tym czasie ochłoniecie i przemyślcie sobie wszystko.
- Nie, przypominam ci że nie wychowaliśmy dziwki.- teraz to ja musiałam otoczyć ramionami moją połówkę żeby nie rozszarpał ojca. Nie wierzę że powiedział coś takiego.
- Kochanie, pozwólmy jej.- dopiero teraz zauważyłam że matka od początku chłodno kalkulowała całą sytuację. Mocno objęłam dłoń męża i zaczęłam ciągnąć go do wyjścia. To nie tak miało kurwa wyglądać.

Skrzydlaci WojownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz