Dean
Jeszcze parę dni temu był naszym katem a teraz jest naszą ofiarą. On i ta dziewczyna. Jednym ruchem wyciągnął dwa sztylety. Czekałem na to co ona ma pod kurtką, ale nie wykonałam żadnego ruchu. Lotnik bez broni? To że mają być zawsze uzbrojeni nie jest im wpajane od najmłodszych lat? Może nigdy nie walczyła i dlatego jest w szoku? Chociaż patrzy na nas jakby w ogóle nigdy nie widziała wampira, z pewnością nas zapamięta.
- Wypuście nas teraz, a nie poleje się krew.- powiedział pewny siebie.
- Tutaj pojawi się tylko wasza krew lotniku.- powiedział mój brat.
Dziewczyna stanęła obok swojego towarzysza i spojrzała mu w oczy. Byli połówkami, kochali się, wspaniale, w mojej głowie pojawił się bolesny plan.
- Nie chcemy walczyć, to co się stało waszym i naszym jest straszne. Ale znaleźliśmy winnego i ukaraliśmy go. Wciąż szukamy zaginionych z klanów.- powiedziała dziewczyna. Myślałem że jest przerażona ale mówiła pewnie bez zająknięcia. Stała się dla mnie zagadką, lubię je.
- To było bardzo dyplomatyczne, ale nie zmienia faktu że wtargnęliście do naszego domu, przyłożyliście nam ostrza do gardeł i torturowaliście naszego ojca.- powiedziałem podnosząc głos z każdym kolejnym słowem.
- Jej tam nie było, pójście ją i załatwmy to między sobą.
- Siostro postrasz ją, nie atakuj. Bracie odbierzemy mu broń i zadajmy parę niegroźnych ale bolesnych ciosów.- powiedziałem to tak by tylko czuły słuch moich towarzyszy wychwycił te słowa.
James
Zobaczyłem jak rusza ustami, a potem całą trójką ruszyła w naszą stronę. Zaatakowali mnie w dwójkę, odparłem parę ciosów i dźgnąłem jednego w ramie. Czując że mam drobną przewagę spojrzałem na Ninę, stała koło wampirzycy która wymierzyła jej policzek. Jeden z wampirów widząc że się rozproszyłem zafundował mi prawy sierpowy. Osunąłem się na kolana, oberwałem jeszcze parę razy. Przycisnęli mnie do ściany trzymając za ramiona, nie czułem sztyletów w dłoniach, pewnie odebrali mi je gdy byłem zamroczony. Odzyskałem ostrość widzenia, po mojej prawej był mężczyzną a po lewej kobieta. Gdzie jest Nina? Gdzie jest ten wielki skurwiel? Zacząłem się rozglądać i zobaczyłem oboje dziesięć metrów od nas. Ona klęczała podpierając się prawą ręką o podłożę, lewą trzymała się za szczękę, najprawdopodobniej wylądowała w tej pozycji po ciosie od wampirzycy. On zmierzał w jej kierunku wolnym krokiem, zacząłem się szarpać. Podszedł do mojej połówki, złapał za ramię, podniósł i oboje kierowali się w naszą stronę. Zatrzymał się z nią dwa kroki przede mną.
- Puść ją.- powiedziałem przez zęby.
Nina
Nie wiedziałam co planował, ale jego oczy błyszczały z zadowolenia. Gdy James się odezwał, wampir tylko rzucił mu krótkie spojrzenie i wrócił wzrokiem do mnie. Jego klatka unosiła się miarowo parę centymetrów od mojej, chciałam się oddalić choćby kawałek, ale on złapał mnie za drugie ramię uniemożliwiając ruch.
- Mam dla ciebie propozycję.- powiedział wycierając parę kropli krwi z moich ust. Pewnie mam małe rozcięcie na wardze.
- Słucham.
- Pobijemy twojego ukochanego, a ciebie puścimy do domu- zapomnij- albo...- zawiesił głos
- Albo?- ponagliłam go.
- Pocałujesz mnie, długo i namiętnie. Chce cię poczuć koło siebie, masz mnie przekonać że jest prawdziwy.
- Nie, nie zgadzam się.- powiedział twardo ale ja nie mogłam pozwolić by go pobili. Tak naprawdę podjęłam decyzję po pierwszej części słów wampira.
CZYTASZ
Skrzydlaci Wojownicy
Fantasy"Gdy podchodziłam do lądowania poczułam jego dłonie na tali. Po chwili leżałam na brzuch a on siedział na moich plecach. - Złóż skrzydła- poczułam jak zacisnął swoją dłoń na moim karku. Zaczełam głębiej oddychać. Najpierw złożyłam prawe a potem lewe...