James
Skończyłem całować Ninę gdy nie mogłem już złapać oddechu. Kątem oka zauważyłem ruch po mojej lewej stronie. Poderwałem się do pozycji stojącej i wciągnąłem moją połówkę za siebie. Kilka metrów od nas, oparty o drzewo, stał Maks. Czekałem aż się odezwie, by zorientować się ile wie.
- Zadawanie się z kadetami jest chyba zabronione?- Naprawdę?! Zna mnie trzy miesiące i jeszcze się nie zorientował że nie jestem jakimś tam kasanową?- Muszę to zgłosić, takie są zasady.
- Możemy porozmawiać w cztery oczy?- nie czekając na jego odpowiedz szepnąłem mojej dziewczynie na ucho że to załatwię i że spotkamy się tutaj o dwudziestej pierwszej. Zacząłem iść w stronę chłopaka z wkurzoną miną.
- Chodź- powiedziałem do niego i ruszyłem w stronę sali treningowej. O tej godzinie cały parter powinien być pusty, ale nie chciałem ryzykować. Krótki marsz dał mi czas na wymyślenie bajeczki, zatrzasnąłem za nami drzwi.
- Posłuchaj bo się nie będę powtarzał. Nina jest moją połówką, ale nie mogę jej o tym na razie powiedzieć. Znalazła się w nowej sytuacji, matka nic jej o nas nie mówiła. Nie mogę...
- Chcesz mi powiedzieć że wystarczyły ci dwa dni żeby się zorientować? Przyznaj się, masz mnie za debila?
- Okej, jeśli mi nie wierzysz zabierz ją gdzieś a ja odnajdę ją za pomocą więzi.- krew się we mnie gotowała na myśl o tym że będzie z nim sama, ale to jedyny sposób żeby zamknąć mu usta.
- Dobra
Nina
Czekałam w umówionym miejscu na spotkanie z moją połówką. Był środek lata ale przez to że byliśmy w lesie było chłodniej niż w mieście. Kurde mogłam założyć grubszą bluzę. Zobaczyłam ruch przy głównych drzwiach, no nareszcie. James szedł w moją stronę z Maksem.
- Hej kotku.- dostałam długiego buziaka.
- Hej
- Nie bój się ale, musisz się przelecieć kawałek z nim. Wszystko ci później wytłumaczę.- pokiwałam powoli głową. Chyba wiem co wymyślił.
- Daj mi swój telefon.- Maks wyciągnął do mnie rękę. Oddałam mu go i patrzyłam jak go wyłącza. Oby mama nie dzwoniła, wkurzy się i będzie marudzić że się martwiła. Wzbił się w powietrze i zawisł na jakiś. pięćdziesięciu metrach czekając na mnie. Dałam Jamesowi szybkiego buziaka i dołączyłam do strażnika. Przelecieliśmy w ciszy spory kawałek i wylądowaliśmy na polanie, doszliśmy do linii drzew by nie rzucać się w oczy. Dziwny zapach unosił się w powietrzu. Pociągnęłam mocniej nosem żeby zorientować się co to.
- Wilkołaki
- Co wilkołaki?
- Kilometr stąd mają miejscówkę, to ich zapach unosi się w powietrzu.
- Nie wkurzą się że jesteśmy na ich terenie?
- Wkurzą ale nie mogą nas zaatakować.
- Super- powiedziałam bez entuzjazmu.
- Żadne pół demony nie mogą nas atakować, inaczej złamały by umowę i przestały być chronione przez nas.- taaa opowiedz to wampirom. Rozejrzałam się czujnie dookoła.
- Nie chciałem was wystraszyć.
- Kiedy?
- Wtedy w lesie, zobaczyłem jak się oddalacie od gniazda i...
- Postanowiłeś nas śledzić.- dokończyłam za niego zdanie.
- Chciałem sprawdzić czy nic głupiego nie wpadło wam do głowy, polubiłem cię.
- Umiem o siebie zadbać, nie potrzebuje obrońcy.
- Jemu to będziesz musiała wytłumaczyć.- spojrzałam tam gdzie on i zobaczyłam w oddali sylwetkę mojego strażnika.- Szkoda- mówiąc to spojrzał na mnie.
CZYTASZ
Skrzydlaci Wojownicy
Fantasy"Gdy podchodziłam do lądowania poczułam jego dłonie na tali. Po chwili leżałam na brzuch a on siedział na moich plecach. - Złóż skrzydła- poczułam jak zacisnął swoją dłoń na moim karku. Zaczełam głębiej oddychać. Najpierw złożyłam prawe a potem lewe...