Nina
Obudziłam się o szóstej i zaczęłam szykować, byłam tak zaspana że dopiero biorąc plecak zorientowałam się że coś było nie tak, był za lekki. No tak odwołali trzy pierwsze lekcje. Zdjęłam kurtkę i buty, wróciłam do łóżka. Ledwo zamknęłam oczy a do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka.
Poszłam otworzyć. James? Co do.... A no tak.... Naprawdę się nie wyspałam.
Wpuściłam go i poszłam do kuchni zrobić sobie kawę, jemu też zrobię niech zna moje dobre serce. Po powrocie do pokoju zobaczyłam go siedzącego w moim wygodnym fotelu. Postawiłam kubek na biurku koło niego a sama z moim usiadłam na łóżku. Zapadła cisza, ktoś musiał ją przerwać. Czyli ja.
- Chciałbyś mi coś powiedzieć?
- Na przykład?- powiedział zły.
- Kochanie już nigdy nie będę cię sprawdzać i kontrolować. Bardzo cię kocham, nie bądź zła.
- Nie sprawdził- zrobił cudzysłów rękoma- bym cię, gdybym nie wyczuł że kłamiesz. Sądziłaś że się nie dowiem? Prosiłem cię tylko o jedno nie wychodź z domu w weekend.
- Nie byłam sama, nie wróciłam późno do domu, umiem się bronić, poza tym napisałeś że go złapali.
- Ale ty byłaś gotowa do wyjścia jeszcze przed moim SMS.
- Nic się nie stało....
- Ale mogło!
- Nie podnoś głosu, obudzisz moich rodziców.
- Nadal nie jest bezpiecznie, wampiry są wkurwione, środki bezpieczeństwa w gnieździe są zaostrzone. Jeśli bez meldunku opuszczę dom główny zaczną się pytania na które nie będę mógł odpowiedzieć i prędzej czy później cię znajdą. A wolę zginąć niż pozwolić cię zamknąć w jakimś laboratorium.- gdy zaczynał swoją wypowiedź był wściekły, gdy ją kończył miał łzy w oczach.
- Więc co? Mam siedzieć bez przerwy w domu?
- Nie, po prostu wracaj przed zmrokiem do domu. Wszystkie pół demony wolą noc, ale niektóre mogą chodzić w świetle słońca, wiec unikaj małych uliczek.
- Dobrze przepraszam.
- Ja też, nie powinienem krzyczeć.
- Więc kto to był?
- Zmiennokształtny, po przesłuchaniu trzech klanów okazało się że stracili ludzi w tym samym czasie. Oczywiście zgłosili to wtedy swojemu przedstawicielowi ale do nas ta informacja nigdy nie dotarła. Lotnicy poszli przesłuchać czarodzieja, dyrektor zauważył że nie ma on znamienia na prawym ramieniu. Połączył fakty i tak doszli do tego że to nie on. Niestety nadal nie wiemy gdzie są wampiry od których pobierał jad i czarownik.
- W książce którą mi dałeś nie było nic o zmiennokształtnych.
- Bo tam są demony i półdemony które występują na ziemi. A jego ktoś wypuścił z piekła, nie wiemy kto i czemu?- coś go dręczy, wstałam i poszłam usiąść mu na kolanach, od razu się przytulił.
- Co się dzieje?
- W jednym klanie jest nowy członek, facet moich gabarytów. Ma gniew w oczach, gdy pomyślę że mógłby ten gniew skierować na ciebie, serce chce mi wyskoczyć z piersi.
- Obiecuje wracać do domu prosto ze szkoły i uważać na siebie dopóki sytuacja się nie uspokoi.
- Jesteś najlepsza.- powiedział i mnie pocałował, tego mi brakowało. Po paru minutach brakowało nam oddechu. Więc siedzieliśmy, ja bawiłam się jego włosami, on masował moje udo. Jamesa telefon zaczął dzwonić, wyciągnął go i spojrzał na ekran.
- Hej, co tam?... Dlaczego?... Kurwa mać... Dobra, dzięki... Pa.
- Co się stało?
- Egzekutor zostaje, oficjalna wersja to że chce pomóc pilnować porządku bo wymordowano dwa gniazda. Podobno mają też przydzielić pięciu strażników do nas
- To źle?
- Myślę że, będą z nim kłopoty. Nie wiem, może po prostu go nie lubię.
CZYTASZ
Skrzydlaci Wojownicy
Fantasy"Gdy podchodziłam do lądowania poczułam jego dłonie na tali. Po chwili leżałam na brzuch a on siedział na moich plecach. - Złóż skrzydła- poczułam jak zacisnął swoją dłoń na moim karku. Zaczełam głębiej oddychać. Najpierw złożyłam prawe a potem lewe...