Następnego dnia obudziłam się bez Jacka koło siebie. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam z niej czarne body z wycięciami na klatce piersiowej, zwykle boyfriendy i czystą bieliznę. Weszłam z kompletem ubrań na dzisiaj do łazienki, gdzie zmieniłam ubrania. Umyłam zęby i rozczesałam swoje włosy, które sięgały mi do pasa. Weszłam ledwo żywa do kuchni i zrobiłam kawę. Po jej wypiciu, wzięłam z szafki płatki czekoladowe i miskę , a z lodówki mleko. Wlałam zimne mleko do miski i potem wsypałam płatki. Usiadłam na małej, zielonej, dwuosobowej kanapie i włączyłam mały telewizor. Obejrzałam krótkie wiadomości dotyczące mojego internatu i wstałam z kanapy. Wyłączyłam TV i włożyłam brudne naczynia do zlewu.
Z sypialni wzięłam jeszcze telefon i koło drzwi założyłam buty. Z blatu wzięłam jeszcze klucze i wyszłam na korytarz. Zamknęłam drzwi i podeszłam po Katris. Dziewczyna również zamykała drzwi. Kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko.-Jak się spało? - spytała, schodząc po schodach na stołówkę.
-Spałam z Jackiem- powiedziałam. Dziewczyna gwałtownie zatrzymała się i spojrzała na mnie z otwartą buzią- do niczego nie doszło. No prawie.
-Jak to prawie? - spytała. Popchnęłam ją lekko w stronę schodów i powoli zeszłyśmy na dół.
Rozejrzałam się dookoła, upewniając się czy nie idzie żaden mój znajomy i przybliżyłam się do Kat.-Całowałam się z nim- szepnęłam jej na ucho. Dziewczyna odsunęła się i zakryła ręką usta- Potem pytał się mnie co bym zrobiła gdybym z nim chodziła.
-A ty na to co? - spytała ruszając na stołówkę. Popchnęłyśmy drzwi i weszliśmy do dużego pomieszczenia.
-Że bym się załamała. Nie chcę go tracić - powiedziałam. Blondynka pokiwała głową i zaczęła nakładać jedzenie. Ja w tym czasie zrobiłam sobie kolejnej kawy. Usiadłam przy jednym wolnym stole. Po chwili dosiadła się do mnie Kat ze swoim jedzeniem.
-Nic nie zjesz? - spytała zdziwiona.
-Mam kuchnie w swoim pokoju - uśmiechnęłam się chytrze, biorąc łyka gorącej cieczy.
-Zazdroszczę.
-No nie wiem. Jack codziennie przychodzi do mnie na śniadania, no oprócz dzisiaj - uśmiechnęłam się smutno. Kat położyła swoją rękę na mojej i mocno mnie ścisnęła- Jak to mieć chłopaka?
Spytałam by nie zaczynać tematu u Jacku. Dziewczyna klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się szeroko. Zaczęła opowiadać jak to wilkołaki są zazdrosne i jakie dzikie w łóżku.
Przy każdym zakończeniu zdania kiwałam głową, albo się uśmiechałam.
Niestety uśmiech od razu zszedł mi z twarzy kiedy do sali wszedł Jack z Travisem, Benem i Michaelem. Kat spojrzała za siebie zdziwiona i również zauważyła chłopaków.-Nie chcę tu być- powiedziałam zagapiona w Jacka. Chłopak wyczuł mój wzrok i odwrócił się w moją stronę. Od razu odwróciłam głowę w stronę Kat.
-Może z nim pogadaj? - zaproponowała. Spojrzałam na nią jak na wariatkę.
-Nie ma sensu. Straciłam go- powiedziałam smutno. Wstałam z krzesła i uśmiechnęłam się smutno do Kat. Dziewczyna dotknęła mnie za rękę dodając mi przy tym otuchy. Blondynka puściła moją rękę, a ja ruszyłam do wyjścia. Wyszłam na korytarz i zaczęłam szybko się oddalać od stołówki. Za sobą słyszałam krzyk Jacka bym się zatrzymała. W końcu mnie godonił i odwrócił w swoją stronę.
-Możemy pogadać? - spytał zmęczony biegiem.
-O czym?- spytałam, zakładając ręce na biust.
-O wczorajszym pocałunku - powiedział - Możemy o tym zapomnieć? Nie chcę cię tracić przez głupi pocałunek. Jeszcze to moje wczorajsze pytanie. Proszę, zapomnijmy o tym.
Stałam jak słup soli i patrzyłam się w jego brązowe oczy.
-Daj mi to przemyśleć, okej?- spytałam. Chłopak pokiwał głową i odszedł, zostawiając mnie w kompletem szoku.
Odwróciłam się na pięcie i weszłam do gabinetu dyrektora. Był moim przyszywanym wujkiem i traktowałam go jak przyjaciela.
-Co cię do mnie sprowadza? - spytał, gdy zamknęłam za sobą drzwi - Anabell?
Wstał od biurka i pomógł mi dojść do krzesła, na którym usiadłam.
-Wyglądasz okropnie - powiedział pod nosem- Co się stało?
-Starciłam przyjaciela - powiedziałam- Daj mi coś do roboty. Muszę jakoś zapomnieć, to co się stało.
Starzec pokiwał głową i dał mi kartoteki uczniów i jakieś papierki do podkładania. Czyli to co zawsze. Uśmiechnęłam się pod nosem i przybliżyłam się do biurka. Edmund usiadł na przeciwko mnie i zajął się swoimi sprawami.
CZYTASZ
Ono bije dla ciebie, skarbie
Hombres Lobo~*~Dwa lata wcześniej~*~ -Anabell, zejdź ma chwileczkę- zawołała mnie mama. -Tak mamo?- powiedziałam wchodząc do salonu. -Musimy porozmawiać- wtrącił się James. -W takim razie zmieniam się w słuch- mówię, siadając na białym fotelu. -Jedziesz do...