Do pokoju wszedł Noah z kubkiem kawy w ręce. Usiadł po drugiej stronie łóżka i wziął łyka czarnej cieczy. Odstawił papierowy kubek na stolik, który stał koło mojej głowy.
Spojrzałam na swoją twarz, która lekko spuchnięta. Na czole były dwa duże, fioletowe siniaki, a powieki nawet nie drgały. Do nosa były podpięte dwa kabelki, a pod nim była plastikowa maseczka ułatwiająca oddychanie. Blade włosy były luźno puszczone na poduszce. Swój wzrok przerzuciłam na chłopaka, a raczej mężczyznę siedzącego naprzeciwko mnie. Miał wory pod oczami i potargane włosy. Jego biała bluzka była pognieciona i gdzieniegdzie były widoczne plamy od mojego mokrego ciała. Przez tą całą sytuację Noah się zmienił. Podczas ciąży samce nie wypuszczają z rąk swoich partnerek, a on normalnie mnie traktował. To nie jest ten sam chłopak, którego pokochałam. To nie jest ten sam mężczyzna, z którym się zaręczyłam. To nie jest ten sam ojciec moich dzieci. Mój Noah odszedł. Nastała. nowa, zimna i bezuczuciowa osoba . Westchnęłam cicho i odeszłam od swojego ciała. Powolnym krokiem podeszłam do okna. Na zewnątrz panowała ciemność. Kiedy dobrze się wysłuchało w otoczenie, można było usłyszeć spadające na metalowe parapety kropelki deszczu.
Dotknęłam ręką szyby, która od razu przenikła przez szkło. Wzięłam ją z powrotem do siebie, lekko ją masując. Z okna spadały małe, przeźroczyste krople mazi z mojego ciała ducha.
Odwróciłam się w stronę łóżka. Noah głaskał moją lewa rękę i szeptał jakieś słówka. Nie poruszyło mnie to. Nie poczułam szczęścia, jak za każdym razem kiedy mnie dotykał. Powinnam poczuć iskierki nawet jak byłam pod postacią ducha. Więź mate powinna działać w każdej chwili, bez żadnego wyjątku. Może robi to bez uczuć? Albo po prostu mnie nie kocha. Na pewno to drugie. No bo po co komu kobieta, która już jest zużyta i po trójce dzieci? Po co jest mu potrzebna tak nieodpowiedzialna, słaba i egoistyczna osoba? Ja nawet na lunę się nie nadaje. A może gdybym odeszła? Znalazł by kogoś bardziej odpowiedzialnego na to stanowisko niż ja. Poza tym to chodzący seks, więc szukanie zejdzie mu może dwa tygodnie. Spuściłam głowę, by nie widział jak jedna łza wylatuje z mojego oka. Załkkałam cicho, co nie umknęło uwadze Noah'a. Podszedł do mnie i podniósł mój podbródek dwoma palcami.-Czemu płaczesz?- spytał łagodnym głosem.
-Bo jestem duchem - skłamałam. Nie umiem mu powiedzieć prawdy.
~Bo jesteś za słaba idiotko! Okłamujesz własnego mate, bo nie umiesz mu powiedzieć w twarz tego co myślisz- powiedziałam to w myślach.
Mężczyzna się uśmiechnął i odsunął się kawałek ode mnie.-Czemu kłamiesz? - powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Podniosłam lewą brew do góry i otarłam łzy.
-Nie kłamię- odpowiedziałam wciąż łamiącym się głosem.
-Twoje myśli mówią coś innego, skarbie - powiedział, śmiejąc się.
-Dobrze, że nie słyszałeś dalszych rozmyślań na swój temat- bruknęłam.
-Jesteś pewna? - nagle spoważniał. Z zaskoczenia otworzyłam buzie i spuściłam ręce- Kurde An. Jestem twoim mate i wiem o tobie wszystko. Jeśli bym cię nie kochał nie stał bym tutaj i nie rozmawiał z tobą teraz. Zmieniłem się to fakt, ale tylko przez dzieci. One potrzebują taty, a nie gówniarza. A poza tym nie jesteśmy już nastolatkami An. Nie możesz myśleć tylko o sobie. Masz teraz dzieci i nimi musisz się zajmować, a nie robić jakieś cyrki. Ile ty masz lat? Piętnaście?- zatkało mnie. Stałam jak słup soli i analizowałam każde słowo wypowiedziane przez niego. Ma rację. I to cholernie bolącą prawdę.
-Masz rację- wyszeptałam-Przepraszam, że zachowywałam się jak gówniara. Obiecuję, że dorosnę, ale najpierw muszę wrócić do świata żywych- uśmiechnęłam się lekko. Chłopak odwzajemnił uśmiech i poinformował mnie, że idzie zrobić sobie kawę. Pokiwałam głową i po jego wyjściu usiadłam na taborecie. O dziwo nie spałam z niego.
-Już wkrótce wstaniesz z tego łóżka. Obiecuję - powiedziałam, biorąc swoją rękę w swoją dłoń.
CZYTASZ
Ono bije dla ciebie, skarbie
Hombres Lobo~*~Dwa lata wcześniej~*~ -Anabell, zejdź ma chwileczkę- zawołała mnie mama. -Tak mamo?- powiedziałam wchodząc do salonu. -Musimy porozmawiać- wtrącił się James. -W takim razie zmieniam się w słuch- mówię, siadając na białym fotelu. -Jedziesz do...