O około godziny jedenastej wstałam z łóżka i poprosiłam Noaha, by poszedł i kupił test ciążowy. Czekam już z pół godziny i słuch po nim zaginął.
-Wróciłem! - powiedział wchodząc do sypialni. Podeszłam do niego i wyrwałam mu reklamówkę z kupionymi rzeczami. Zamknęłam się w łazience. Zaczęłam odpakowywać wąskie pudełko. Usiadłam na toalecie i chcąc nie chcąc wykonałam go. Teraz musiałam czekać dwie minuty. Odstawiłam test na półkę koło umywalki. Wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić, cały czas sprawdzając godzinę. Podeszłam kiedy minął wyznaczony czas i zamarłam. Dwie kreski. Jestem w ciąży. Wyszłam z łazienki i wpadłam w ramiona bruneta.
-Jestem w ciąży - wychlipałam.
-To świetnie! Musimy ogłosić całemu stadu!- zaczął się ze mną kręcić w wokół własnej osi.
-Zostaw mnie! Nie rozumiesz, że boję się ciąży?! Jestem za młoda- zaczęłam coraz bardziej płakać. Spojrzałam na Noah'a, którego oczy świeciły od szczęścia.
-Będę ci pomagał we wszystkim. Obiecuję - powiedział, przytulając mnie-Idę cię umówić do ginekologa.
Powiedział kierując się do drzwi. Wyszedł z sypialni,a ja zsunęłam się na ziemię i zaczęłam bardziej płakać.
-Widzisz kochanie? Zostaliśmy sami- powiedziałam to do MOJEGO dziecka głaszcząc się po brzuchu.
Wstałam z podłogi i powolnym krokiem, skierowałam się do szafy. Założyłam luźne, szare dresy i czarną bluzkę mojego mate. Jeszcze wzięłam czystą bieliznę. Weszłam do tej przeklętej łazienki i weszłam pod prysznic. Odkręciłam ciepła wodę i ostrożnie myłam swój brzuch. Jakbym bała się, że stracę maleństwo. Włosy umyłam jakimś męskim szamponem.
Wyszłam z prysznica i założyłam wcześniejsze ubrania. Włosy spiełam w niechlujnego koka. Położyłam się na łóżku i przykryłam kocem.~Fajnie jakby Noah tu był - pomyślałam.
~Było by fajnie gdybyś cieszyła się z dziecka ! - krzyknęła moja wilczyca.
~Jestem za młoda! - oburzyłam się.
~W świecie wilków to normalne. Vanessa jest od ciebie młodsza i jest juz w ciąży! Takie dziewczyny w twoim wieku to mają już piątkę dzieci!
~Oh, ale ja nie jestem inne! Kiedy to w końcu zapamiętasz?!
~Nie zmieniaj tematu! - skarciła mnie Rose.
~To co mam zrobić? - spytałam się z bezradności.
~Pokochasz to dziecko. Przez te kilka miesięcy wszystko się zmieni- opanowała się moje drugie ja, tłumacząc mi wszystko.
~Nie wiem. Może i tak.
~Dzisiaj już powiedziałaś do niego "kochanie" i głaskałaś je przez brzuch. Ty je już kochasz tylko nie chcesz tego przyswoić.
~Już mi wypominasz? - zaśmiałam się z Rose~ A co z Noah'em?
~Musisz z nim pogadać i przeprosić za swoje głupie zachowanie- jaki psycholog z niej.
~A kiedy?
~Kiedy będziesz gotowa - i zamilkła.
Więcej się już nie odzywałam i poszłam do gabinetu mojego mate.
Wchodzę do gabinetu i widzę jak rozmawia z jakąś blondynką w ciąży.
-Kim ona jest? - spytałam.
-Hej, jestem Vanessa i jestem narzeczoną bety alfy - powiedziała przyjaźnie. Zmierzyłam ją wzrokiem i uśmiechnęłam się pod nosem. Wyszłam z gabinetu i weszłam do pokoju luny.
Myśli, że kupię tę pogadankę? Grubo się myli. Pewnie ta blond suka była tylko tam, żeby powiedzieć, że Noah jest ojcem tego dziecka. A ja byłam taka głupia i myślałam, że będziemy szczęśliwą rodziną. Po moim tropie!Usiadłam na schodkach koło drzwi i starałam się uspokoić, co nie zbyt mi wychodziło.
CZYTASZ
Ono bije dla ciebie, skarbie
Hombres Lobo~*~Dwa lata wcześniej~*~ -Anabell, zejdź ma chwileczkę- zawołała mnie mama. -Tak mamo?- powiedziałam wchodząc do salonu. -Musimy porozmawiać- wtrącił się James. -W takim razie zmieniam się w słuch- mówię, siadając na białym fotelu. -Jedziesz do...