-Jakiej on jest rangi? - zapytał po chwili.
-Beta- odpowiedziałam. Chłopak przez chwilę analizował to co powiedziałam.
-Nie ma swojej watahy? - zaczynamy wywiad. Świetnie!
-Wampiry zabiły całe stado- zdziwił się.
-Jakim cudem on przeżył?- kontynuował.
-Był w delegacji w Niemczech. Kiedy przyjechał nikt nie żył.
-Trochę straszne- wymamrotał- daj mi czas. Muszę to przemyśleć.
-Nic się przecież nie stanie- zapewniłam.
-Oby- wyszłam z łazienki.
~*~
-Ej to nie fair! - krzyknęłam!
-Właśnie, że tak!- bronił się nadal.
-Od kiedy oszukiwanie jest okej?
-Jakie oszukiwanie?! Była moja kolej! - nie przestawał, choć doskonale wie, że ja miałam rację.
-Co się tak kłócicie? - wtrącił się Noah, wchodząc do salonu, w którym siedzieliśmy.
-Jak widzisz gramy w szachy, a twoja mate mówi, że oszukiwałem! Jak przecież moja kolej była! - wskazał na stół, gdzie stały pionki i plansza.
-Skarbie, on się tylko z tobą droczy - pocałował mnie w czubek głowy. Jack wstał od stołu i usiadł na kanapie.
-Muszę odpocząć- złapałam się za brzuch. Wstałam z krzesełka i położyłam się koło przyjaciela, spychając go nogami. Runął z hukiem na podłogę.
-Masz mściwą mate- powiedział wstając. Noah się tylko zaśmiał na nasze zachowanie.
-Ja ją przynajmniej mam- powiedział mój narzeczony.
-Właśnie Jack- zaczęłam - ty nie masz mate?
-Nadal nie mam- usiadł na kanapie, chowając głowę w dłoniach.
-Mamy w stadzie kilka wolnych samic - zaczął alfa, nie przestając patrzeć w moje oczy- może jedna to będzie ta jedyna - przerzucił wzrok na Jack'a.
-Nie wiem. Nie wiem Noah- poniósł głowę i spojrzał na bruneta- Szukałem w każdym kraju, no oprócz jednego.
-Jakie to państwo? - zapytałam.
-Polska - wyszeptał. Z tego co wiem, to mam korzenie Polskie. Moja babcia była Polką i moja mama też.
-Nigdy tam nie byłam, ale wiem, że tam jest fajnie - uśmiechnęłam się na wspomnienie, kiedy moja mama opowiadała mi o tym kraju.
-Skąd wiesz? - zapytał mnie Noah. Tylko Jack wiedział o moich korzeniach.
-Miała korzenie polskie. Jej matka i jej babcia były Polkami- wtrącił się Jack.
Mój narzeczony uśmiechnął się do mnie smutno.Kiedy zauważyłam zdezorientowaną minę mojego przyjaciela, westchnęłam głośno.
-Moja matka nie żyje - wyszeptałam. Kątem oka zauważyłam, że chłopaka to dotknęło. Siedział z otwartą buzią i gapił się bez celu.
-Przykro mi- powiedział. Wiedziałam, że trudno mu było coś wydusić. Nigdy jej nie poznał, ale znał ja bardzo dobrze z moich opowieści.
Chłopak wstał z kanapy i wyszedł z salonu. Podejrzewam, że poszedł do swojego pokoju.-Chodź, odpoczniesz - Noah wyciągnął w moja stronę rękę, którą od razu chwyciłam. Weszliśmy po schodach do sypialni.
Wyszłam od razu do łazienki. Zdjęłam sukienkę i trampki. Założyłam czarną bluzkę Noah'a i zarzuciłam szara bluzę chłopaka.
-Anabell! - zawołał mnie chłopak - przyjdź do mojego gabinetu!
Przy wychodzeniu założyłam ocieplane kapcie.-Co chcesz? - zapytałam wchodząc do gabinetu.
-Może grzeczniej? - warknął na mnie. Przewróciłam oczami.
-Przyszłam tu, bo mnie wolałeś. Więc pytam się o co chodzi - wytłumaczyłam.
-Musimy pogadać- rozluźnił sie w fotelu.
-Słucham- oparłam się o ścianę czekając aż zacznie mówić.
-Chodzi o Jack'a- zaczął - nie podoba mi się ta jego wersja. Zostałabym przecież poinformowany o ataku wampirów...
-To pogadaj z nim, a nie ze mną- przerwałam mu.
-Później. Jest jeszcze druga sprawa- uśmiechnął się chytrze. Wyjął coś z szuflady i wyjął na stół. Podeszłam do niego zabierając kartkę.
-Są to plany pokoi naszych dzieci - brunet wstał i podszedł do mnie od tyłu. Położył ręce na mój brzuch i oparł swój podbródek o moją głowę- narazie dzieci będą stały z nami w pokoju, w potem będą mieszkać osobno.
-Wow- szepnęłam. Nie sądziłam, że Noah jest tak przyjęty dziećmi.
-Zostają jeszcze łóżeczka, ale to twój wybór - wyszeptał w moje ucho, przygryzając jego płatek.
-To nie jest czas i miejsce na romanse- wyrwałam się z jego objęć. Noah westchnął i z powrotem usiadł za biurkiem- Czy coś jeszcze zostało do omówienia?
-Nie- mruknął obrażony. Chce się obrażać? Dobra.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do sypialni mojego przyjaciela.
Pod drzwiami lekko zapukałam. Kiedy nikt mi nie otwierał weszłam do środka. Zamarłam.~*~
Jak mi się tego nie chce poprawiać o luujuuu. Daj mi ktoś kubek kawy i nalesniki to będę hepi.
CZYTASZ
Ono bije dla ciebie, skarbie
Werewolf~*~Dwa lata wcześniej~*~ -Anabell, zejdź ma chwileczkę- zawołała mnie mama. -Tak mamo?- powiedziałam wchodząc do salonu. -Musimy porozmawiać- wtrącił się James. -W takim razie zmieniam się w słuch- mówię, siadając na białym fotelu. -Jedziesz do...