Cały pokój był rozwalony. W ścianach były dziury, a wszystkie meble były połamane. Gdzieniegdzie można było zobaczyć krew.
-Noah! - zawołałam zdesperowana.
-Tak? Co się... Ou- powiedział brunet stając za mną.
-Jemu coś się stało- wyszeptałam. Odwróciłam się w stronę bruneta i wtuliłam sie jak najmocniej umiałam. Łzy spływały mi po rozgrzanych policzkach jak szalone, a koszulka mojego mate była już cała mokra.
-Skarbie, znajdziemy go. Obiecuję - powiedział głaszcząc moje plecy.
Wyprowadził mnie z pomieszczenia i zaprowadził do kuchni. Tam zrobił ciepłej herbaty i wyjął moje ulubione przekąski. Usiadłam na krześle, przykrywając się kocem. Noah zostawił jedzenie na szklanym stoliku na przeciwko mnie i poszedł na górę.
Po chwili wrócił z stertą papierów. Wypiłam ciepłą herbatę i usnęłam ze zmęczenia.*Jack*
Wiedziałem, że ten jebany elf będzie mnie szukać. Nie widziałem, że aż tak szybko mnie znajdzie.
*KILKANAŚCIE GODZIN WCZEŚNIEJ *
Wracam z imprezy. Ostro się bawiłem. Nawet nie wiem kiedy zostałem wyrzucony za przelecenie barmanki, która swoją drogą była chujowa.
Wysiadam z auta, kiedy orientuje się, że jestem pod domem watahy Noah'a. Wchodzę do środka i kieruje się do swojego pokoju. Krzywię sie na widok Nivi.
Niva jest trzydziestolatką. Ma długie blond włosy i białe oczy.
-Hej skarbie - powiedziała do mnie figlarnie. Przewróciłem oczami.
-Czego chcesz? - zapytałem. Jednak wiedziałem po co tu przyszła. Musiałem "uregulować długi", których tak na prawdę nie miałem.
-Ty wiesz po co- uśmiechnęła się chytrze- stawka taka sama.
-Masz- rzuciłem w jej stronę woreczkiem z elfickimi monetami. Uśmiechnęła się zwycięsko- a teraz wynocha stąd- warknąłem w jej stronę.
-Zabawimy się? - powiedziała rozbierając się. Wiedziałem, że jeśli nie będę jej słuchać to wyda cała prawdę An, a ja ją stracę. Muszę zabić tą oszustkę. Mam już nawet plan...
Zgodziłem się na jej propozycję i rzuciłem się na nią namiętnie. Rozerwałem pozostałości jej ubrań razem z jej ochronnym amuletem. Podniecona dziewczyna nawet nie zauważyła braku naszyjnika. Dobre i to.
Z ust zszedłem na jej szyję, gdzie zostawiłem obfite malinki. Po chwili popchnąłem ją na łóżko. Zamknęła oczy z rozkoszy co oczywiście wykorzystałem. Wbiłem jej pazury w szyję rozrywając ją. Spanikowana kobieta zarzuciła mnie z łóżka i jak najszybciej z niego wstała. Robiła się coraz większa i większa, rozwalając przy tym każdy możliwy mebel, aż w końcu wybuchła zostawiając resztki swojego ciała. Skrzywiłem się na zapach krwi wymieszany z różnymi elfickimi ziółkami.Wstałem powoli z podłogi i rozejrzałem się dookoła. Masakra. Wszędzie była jej krew i wnętrzności, które po chwili rozpłynęły się w powietrzu. Chcąc nie chcąc musiałem to posprzątać.
Jej byłe ubrania wyrzuciłem do kosza, a medalion złamałem. Spojrzałem jeszcze raz na wszystkie ściany i meble. Przeklnąłem ją w myślach.
Wyszedłem z pokoju i władowałem się z znowu do samochodu. Pojechałem do jakiegoś sklepu z farbami, występując jeszcze po drodze do sklepu z meblami.
W drodze powrotnej kupiłem jeszcze jakieś jedzenie z jakiegoś fastfood'a i ruszyłem po raz kolejny w stronę nowego domu.
Kiedy wszedłem do holu było grubo po trzeciej w nocy. Zmęczony ściągnąłem buty i bluzę. Powolnym i leniwy krokiem skierowałem się do kuchni. Z lodówki wyjąłem cole, a z papierowej reklamówki jedzenie.
Gotowy posiłek postawiłem na stole. Usiadłem na krześle i zabrałem się za moją "kolacje", po której musiałem zabrać się za remont.
~*~
Po odnawianiu mojego pokoju, poszedłem do kuchni dla bet, luny i alfy. Gdy siedziałem na krzesełku barowym usłyszałem za sobą malutkie kroki. Zignorowałem je, kiedy przypomniałem sobie, że jest tutaj Noah i Anabell.
Senny i najedzony wstałem od stołu. Wyrzuciłem do kosza papierki i pustą butelkę.
Na środku kuchni stała dziewczyna. Nie powiem. Z wyglądu była śliczna. Ona przełknęła głośno ślinę, cofając się. Zobaczyłem, że jej kolor oczu zmienia się na złoty. Oznaczało to tylko jedno.-Moja- szepnąłem w jej stronę.
CZYTASZ
Ono bije dla ciebie, skarbie
Wilkołaki~*~Dwa lata wcześniej~*~ -Anabell, zejdź ma chwileczkę- zawołała mnie mama. -Tak mamo?- powiedziałam wchodząc do salonu. -Musimy porozmawiać- wtrącił się James. -W takim razie zmieniam się w słuch- mówię, siadając na białym fotelu. -Jedziesz do...