Będąc na samej górze chwyciłam walizkę od Noaha i poszłam w kierunku pokoju luny.
-Nie, nie, nie. Chcę spędzić z tobą trochę czasu- pociągnął mnie Noah w stronę NASZEGO pokoju. Sypialnia była biała i co najważniejsze przestronna. Po lewej stronie stało dwuosobowe, białe łóżko, a na przeciwko niej były okna na całą szerokość i wysokość ściany. Zaraz po lewej stronie łóżka stała zabudowana szafa. Po prawej stronie natomiast w rogu pokoju stał duży telewizor na małej półeczce. Na ścianie po prawej stronie zauważyłam kolejne drzwi zapewnie prowadzące do łazienki.
-Idę dwa piętra niżej do naszej kuchni. Przynieść ci coś? - spytał.
-Mogę sama iść na dół- cicho zawarczał na moje słowa- Chodzi mi, że z tobą mogę zejść na dół.
-No już lepiej- wymamrotał pod nosem - Jak chcesz iść ze mną, to musisz założyć moje ubrania.
-Mogę wybrać? - spytałam z nadzieją.
-Wybierzemy razem - uśmiechnął się do mnie i pociągnął w stronę szafy- Zakładasz moje dresy, bluzke i bluze.
-będę wyglądać jak worek kartofli. Mogę założyć twoja bluzę i skarpetki- powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-Nie. Mój zapach będzie zbyt słaby- skrzywił się na myśl o patrzących na mnie niesparowanych samców.
-To mnie wypsikaj swoimi perfumami- powiedziałam z sarkazmem.
-Mam lepszy pomysł - Noah złapał mnie mocno za ramiona, na co syknęłam z bólu. Nosem jeździł po całej długości mojej szyi. Zaczełam się wyrwać, gdy nie poczułam ostrych kieł Noaha. Wtedy zesztywniałam. Delikatnie rysował swoimi zębami, po całej mojej szyi. W końcu znalazł idealne miejsce nad obojczykiem i tam wbił się w moją szyję. Na początku bardzo bolało, ale potem ból przerodził się w przyjemne ciepło. Kiedy wysunął ze mnie swoje kły, upadłam bezwładnie wprost w jego ramiona. Brunet położył mnie na łóżku i pocałował w czoło. Po utracie dotyku Noaha, zemdlałam.
~*~
Obudziłam się dopiero następnego dnia. Przekręciłam sie na drugą stronę by zobaczyć czy leży koło mnie mój nieszczęsny mate. Nie myliłam się, spał smacznie przytulony do poduszki. Przytulałam się do niego, by tylko zrzucić go z łóżka. Upadł z hukiem na zimną podłogę.-A było tak przyjemnie- burknął.
Wstał z podłogi i leniwym krokiem podszedł do mojej części łóżka. Przez cały czas patrzyłam na niego zaciekawiona. Nagle Noah odkrył kołdrę i wskoczył na mnie. Głośny jęk bólu wydobył się z mojego gardła.-Złaź kudnlu! - krzyknęłam zła. Zaczełam wiercić się pod jego ciężkim ciałem. Niestety, ale nie przyniosło to żadnego skutku.
-Sama chciałaś- podniósł głowę z moich piersi i pocałował mnie w nos. Wielki rumieniec wpłynął na moją twarz- Do twarzy ci z czerwonymi policzkami.
-Przestań, bo się jeszcze spale i co wtedy? - zaśmiałam się, zmieniając temat.
-Wtedy będę cię gasił- zaśmiał się Noah, schodząc ze mnie.
-Gdzie idziesz? - spytałam, gdy zauważyłam, że mój przeznaczony wstaje.
-Po coś do jedzenia dla nas. Zaraz wracam - powiedział. Założył szlafrok, który leżał na podłodze i wyszedł z pokoju. Ja w tym czasie zeszłam z łóżka i znalazłam swój telefon. Szybki wykręciłam telefon do mojego taty. Odebrał prawie od razu.
-Hej tato, przekaż mamie, że... - zaczęłam.
-Tutaj ciocia, nie tata- odezwał się surowy głos mojej cioci. Siostra mojej matki była tak samo sukowata jak i ona-mam nadzieję, że dzwonisz z dobrymi wieściami.
-Tak ciotko. Znalazłam mate- powiedziałam entuzjastycznie.
-Tak? Kto to? - spytała zdziwiona.
-Noah Whitford- powiedziałam. Słyszałam jak moja ciotka bierze głęboki wdech i powoli go wypuszcza.
-Jesteś pewna? - spytała.
-Tak ciociu. To on- powiedziałam. Po chwili rozłączyła się. Zdziwiona odstawiłam telefon od ucha i położyłam go na szafce nocnej. Położyłam się z powrotem do łóżka czekając na mojego mate. Niedługo po zakończeniu rozmowy wszedł do pokoju Noah z tacą jedzenia.
-Nie wiedziałem co chcesz, więc postawiłem zrobić naleśniki- powiedział, kładąc się koło mnie. Położył jednen talerz pełen naleśników na moich udach i pocałował mnie w policzek. Życzył mi smacznego i włączył telewizor.
CZYTASZ
Ono bije dla ciebie, skarbie
Werewolf~*~Dwa lata wcześniej~*~ -Anabell, zejdź ma chwileczkę- zawołała mnie mama. -Tak mamo?- powiedziałam wchodząc do salonu. -Musimy porozmawiać- wtrącił się James. -W takim razie zmieniam się w słuch- mówię, siadając na białym fotelu. -Jedziesz do...