Trzy miesiące później*
*Anabell*
Siedzę na korytarzu w szpitalnym oddziale watahy i czekam na spotkanie z ginekologiem.
-Luno- ukłoniła się młoda kobieta, z którą byłam umówiona w sprawie ciąży- może luna wchodzić.
Przepuściła mnie przodem i pokazała miejsce gdzie mam się położyć. Z lekkim trudem weszłam na łóżko.
-Co się dzieje? - spytała mnie zmartwiona kobieta.
-Mój brzuch jest za duży - wskazałam na wcześniej wspomniane miejsce.
-Proszę podwinąć ubrania tak, żebym miała miejsce do dziecka- rozkazała. Podwinęłam beżową bluzkę, by ginekolog mógł posmarować mój brzuch zimną mazią. Potem przyłożyła mi urządzenie, dzięki któremu mogłam zauważyć moje dziecko.
-Yhm, dobrze- mamrotała coś pod nosem.
-I jak? - zapytałam zniecierpliwiona.
-Jest luna w czternastym tygodniu ciąży - zaczęła.
-I co dalej? Można określić płeć dziecka? - pytałam coraz bardziej zestresowana.
-Tak, tak- ciągle patrzyła się w ten głupi ekran. Może ja mam w środku aligatora, albo krowę?
-Więc? - upomniałam ją o swoim towarzystwie.
-A więc- odwróciła się w moją stronę- Muszę zawołać więcej lekarzy- wstała z prędkością światła i wyszła nie zamykając za sobą drzwi. Grzecznie czekałam, aż przyjdzie z innymi lekarzami.
~Noah, przyjdź tu. Proszę - przekazałam mu to w myślach. Długo nie musiałam czekać, bo chłopak wleciał do sali, mało co nie przywracając się o delikatny próg.
-Co się dzieje, skarbie? - przywitał mnie krótkim buziakiem w usta.
-Ginekolog poszedł po więcej lekarzy. Może ja mam krowę w sobie, albo słonia? - zaśmiał się brunet.
-Sugerujesz, że jestem słoniem?- uniósł brwi do góry.
-Ależ skądże! - uniosłam ręce w geście obronnym. Oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Witamy alfę i lunę- ukłonęło się z dziesięciu lekarzy. Po krótkim przywitaniu wszyscy podbiegli do monitora, gdzie było moje dziecko, albo słoń.
-To niesamowite!- wykrzyknął jeden z doktorów. Po nim poszła fala komentarzy typu :" jakim cudem? ", "to nie możliwe", " pierwszy raz się z takim przypadkiem spotykam! " i wiele innych.
Nie wiem czy się cieszyć czy się bać.
Spojrzałam na mojego mate. Też był zdezorientowany. Ścisnęłam go za rękę, co spowodowało lekkie uśmiechnięcie się.-Czy mógłby ktoś do jasnej cholery powiedzieć o co chodzi?! - wybuchł alfa. Lekarze spojrzeli na niego w tym samym czasie.
-Chodzi o to, że luna ma w sobie trzy życia i to jest niesamowite- powiedział najniższy lekarz. Swój wzrok skierowałam na zszokowanego mężczyznę.
-A co z płcią dzieci? - zapytałam... szczęśliwa?
-Są dwóch chłopców i jedna dziewczynka - wtrącił się jakiś blondyn.
-Zagraża to życiu luny albo dzieci? - zapytał się Noah.
-Tak. Trzymać trójkę dzieci to jest wielkie ryzyko, bo jedno dziecko może umrzeć. W najgorszym wypadku umrze matka- rozwijał się inny doktor.
-Dość!- warknął brunet.
-Mogę już iść? - spytałam speszona po krótkiej chwili. Wszyscy pokiwali głowami na znak zgody. Starłam już ciepłą maź z mojego brzucha i poprawiłam ubrania. Podniosłam się do pozycji siedzącej i powoli postawiłam stopę na ziemi. Lekko się zachwiałam i wyszłam z gabinetu, kierując się do swojego pokoju.
Będąc już w sypialni, postanowiłam wziąć kąpiel w wannie. Nalałam wody z nawilżającym olejkiem. Rozebrałam się do naga i weszłam do cieplutkiej wody.
-Czas na relaks słoniki- położyłam rękę na brzuchu. Poczułam malutką dłoń.
-Czemu się uśmiechasz? - spytał mnie Noah stojąc w progu.
-Jedno z nich przystawiło rączkę do mojej- mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. Brunet podszedł do wanny i kucnął przed nią.
-Czas wychodzić, skarbie - wstał i podał mi dłonie. Niechętnie wyszłam z ciepłej wody.
-Pomożesz mi się wytrzeć? - zapytałam czerwieniąc się. Chłopak zaśmiał się na moją reakcję i chwycił za ręcznik.
-Gdzie masz piżame? - spytał kiedy skończył mnie suszyć.
-Tu już dam radę. Dziękuję - pocałowałam go krótko i poszłam założyć jakieś majtki i bluzkę mojego narzeczonego. Ubrana wskoczyłam pod kołdrę, czekając na mężczyznę.
-Oglądamy coś? - zaproponował, kładąc się koło mnie. Pokiwałam twierdząco głową. Noah włączył telewizor i delikatnie mnie i obiął. Położyłam głowę na jego umięśnionym ramieniu i przykryłam nas kołdrą.
W połowie filmu usnęłam przy moich czterech najważniejszych osobach na ziemi.
CZYTASZ
Ono bije dla ciebie, skarbie
Werewolf~*~Dwa lata wcześniej~*~ -Anabell, zejdź ma chwileczkę- zawołała mnie mama. -Tak mamo?- powiedziałam wchodząc do salonu. -Musimy porozmawiać- wtrącił się James. -W takim razie zmieniam się w słuch- mówię, siadając na białym fotelu. -Jedziesz do...