F I V E

17.1K 737 73
                                    

W trakcie mojej pracy, często wpadła wicedyrektorka, która prosiła wujka na korytarz. Jednak nie spytałam o co chodzi. W końcu skończyłam układać dokument według kolejności i usiadłam zmęczona na krześle.

-Szybko się obrobiłaś- powiedział zdumiony wujek- Możesz iść.

Pokiwałam głową i wyszłam z gabinetu. Wchodząc po schodach na ostatnie piętro, wpadłam na jakiegoś mężczyznę. Cicho powiedziałam przepraszam i wyminęłam go na schodach. Moje drugie ja zaczęło skomleć, gdy się bardziej oddaliłam.

-Co się stało? - spytałam Rose.

-Idź do niego - powiedziała moja wilczyca.

-To nie jest nasz mate, uspokój się- powiedziałam już trochę poirytowana.

-Nie czułaś tego zapachu deszczu i lasu? - spytała. Prawda, pachniał bosko.

-Czułam wiele pięknych zapachów - skłamałam.

-Tak jasne - powiedziała zdenerwowana. Coś jeszcze gadała, jednak jej już nie słuchałam. Zauważyłam, że pod moimi drzwiami stoi Jack. Podeszłam do niego bliżej.

-Co się stało? - spytałam. Chłopak spojrzał na mnie szczęśliwy, jednak wciąż nic nie powiedział. Otworzyłam szybko drzwi i wypuściłam go do środka. Szatyn usiadł na zielonej kanapie.

-Zgłodniałem- powiedział. Wybuchłam śmiechem i weszłam do kuchni. Zrobiłam mu parę kanapek, które zaniosłam na białym talerzyku. Usiadłam obok niego i przedstawiłam na inny kanał- oglądałem to!

Spojrzałam na niego jak na debila i odwróciłam się w stronę TV.

-Dzisiaj przyjeżdżają do szkoły dwie watahy - powiedział Jack.

-Obiło mi się coś o uszy - powiedziałam, wciąż lecąc po kanałach.

-Białego kła i krwawego wilka- powiedział. Zamarłam na słowa "krwawego wilka"

-Żartujesz? - spytałam- Krwawy wilk będzie?!

Wstałam szczęśliwa z kanapy. Jack spojrzał na mnie zdziwiony.

-Noah Whitford to twój idol?- spytał, śmiejąc się.

-To najlepszy alfa w dziejach historii. Ma największą powierzchnię, a jego wataha liczy ponad dwa miliony osób- powiedziałam - Muszę mieć z nim zdjęcie!

Jack spojrzał na mnie jak na wariatkę i zaczął się śmiać.

-Idziesz popływać? - spytał. Pokiwałam głową i przebrałam się w czarny, dwuczęściowy strój kąpielowy. Weszłam z powrotem do małego salonu.

-Już widzę jak ci wszyscy samcy rozbierają cię wzrokiem- powiedział. Fakt, podobałam się prawie każdemu chłopakowi z tego internatu.

-Dobra, teraz idziemy do ciebie. Musisz się przebrać - powiedziałam. Chłopak podniósł swoje spodenki i skazał ręka żebym spojrzała. Podeszłam bliżej i zauważyłam, że ma już pod spodem kąpielówki. Zaśmiałam się krótko i uderzyłam go w tył głowy. Chłopak zgromił mnie wzrokiem i wstał z kanapy. Rozebrał się do kąpielówek i wyszliśmy na korytarz. Zamknęłam drzwi i powoli ruszyłam na basen z moim przyjacielem.

Weszłam na dużą sale i rozejrzałam się za kimś ze znajomych. Niestety nikogo nie było z moich znajomych. Nagle Jack podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię.

-Puść mnie zjebie! - krzyknęłam śmiejąc się. Widziałam jak Jack wspina się na najwyższą platformę do skakania. Stanął na podeście i poprawił mnie sobie na ramieniu.

-Skaczemy? - spytał.

-Nie! Masz mnie puścić! - powiedziałam.

-A oto nasza pływalnia! - krzyknął dyrektor, wchodząc do środka.

-Przyszedł dyrektor - powiedziałam znacznie ciszej. Jack odwrócił się ze mną do dyrektora i pomachał mu z platformy.

-Jack?! Kog ty masz na plecach? - spytał się dyrektor.

-Anabell! - odpowiedział.

-Zejdźcie stamtąd natomiast! - powiedział zdenerwowany Edmund.

-Nie ma sprawy! - powiedział Jack. Podszedł do drabiniki i odwrócił się twarzą w stronę basenu. Zaczął biec w stronę wody, a na końcu deski skoczył.

-Zabije cię! - krzyknęłam tuż przed skokiem do wody. Jack puścił moje nogi przy wyskoku. Od razu się wyprostowałam twarzą w stronę basenu i gładko weszłam w wodę. Wypłynęłam na powietrze i wzięłam głęboki oddech. Jack wynurzył się i wybuchł śmiechem.

-Jack!Do mojego gabinetu! - powiedział podniesionym głosem wujek. Spojrzałam morderczo na Jacka i wyszłam z basenu. Kątem oka zauważyłam jak przygląda mi się alfa krwawiącego wilka. Weszłam do pokoju gdzie są czyste ręczniki. Wzięłam jednen na włosy, a drugi na ciało. Wyszłam z pomieszczenia z turbanem na głowie i obkręcona ręcznikiem. Po chwili wyszedł z basenu Jack. Uśmiechnął się do mnie szeroko, na co wepchnęłam go z powrotem do wody. Chciał mnie złapać, ale zdążyłam uciec.

-Anabell, przyjdź proszę również do mnie- powiedział wujek. Spojrzałam na wychodzącego szatyna triumfalnie i zdjęłam z siebie ręcznik. Jack uśmiechnął się do mnie i wziął delikatnie mokry ręcznik i się nim wysuszył.

-Twój idol patrzy się na twój tyłek- szepnął mi na ucho szatyn. Uderzyłam go lekko w ramię, a on złapał się za nie i zaczął udawać, że bardzo go to bolało.

Ono bije dla ciebie, skarbie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz