F O U R T E E N

11.7K 388 36
                                    

*Anabell*

-Oh Noah! Jesteś świetny! - opadłam na tors chłopaka. Serce bruneta biło z prędkością światła.

-Moje serce bije dla ciebie, skarbie- przewrócił mnie na plecy, a sam zawisnął nade mną. Zaczął robić mi malińki. Jękłam kiedy skończył pierwsze dzieło.

-Jak twoje nowe ugryzienie? - powiedział szybko, przerywając robienie malinek.

-Trochę szczypie, ale jest okej. A jak twoje?

-Jest w porządku - spojrzał na mnie i się lekko uśmiechał. Odwzajemniłam uśmiech.

-Noah, nie jesteś już prawiczkiem- podniósł gwałtownie głowę. Wybuchłam śmiechem, kiedy zobaczyłam zabijający mnie wzrok.

-A ty nie jesteś dziewicą- wyszczerzył się i kontynuował "dekorowanie" mojej szyi- Wyglądasz jakbyś miała wytatuowaną szyję.

Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki, gdzie jest lustro. Przeraziłam się kiedy zobaczyłam całą szyję w siniakach.

-Teraz ja ci robię- podeszłam do niego i popchnełam go na łóżko. Nie protestował, więc opadł spokojnie na materac. Wdrapałam się na łóżko i usiadłam na brunecie. Zaczęłam go całować, zjeżdżając coraz to niżej. Kiedy spotkałam już obojczyk zaczęłam ssać, lizać i gryźć jego skórę by powstała malinka. Moja "ofiara" syknęła kiedy skończyłam pierwsze swoje dzieło.

-Ile Ci to zajmie? - spytał mnie podnosząc mój podbródek

-Pół godziny? Może trochę więcej? - zaśmiałam się i powróciłam do dalszej czynności.

~*~

-Skończone! - uśmiechnęłam się sama do siebie patrząc na "wytatuowaną" szyję mojego mate. Wstał, biorąc mnie na ręce i poszedł ze mną do łazienki.

-Takie same szyje- powiedziałam szczerząc się do odbicia Noah' a. Ten zaśmiał się i polizał jedna z moich malinek- Bleah!- krzyknęłam z obrzydzenia wycierając jego ślinę z mojej szyi.

~Dupek- powiedziałam to w myślach.

-Oj nie skarbie. Będzie kara- wyszliśmy z łazienki. Rzucił mnie na łóżko i naszą zabawę zaczęliśmy od nowa.

~*~

-Który to już dzisiaj? - zapytałam się kiedy skończyliśmy. Położyłam się koło mojego mate.

-Piętnasty? Może szesnasty- zaśmiał się krótko.

-Co? Aż tak dużo?- zdziwiłam się.

-Dużo? Szesnaście razy to malutko - pocałował mnie w głowę - A co? Chcesz dobić do trzydziestu?

-Potem- uśmiechnęłam się sama do siebie - A nie. Jednak wolę teraz- słysząc to Noah objął mnie i zaczęliśmy krótką grę wstępną, by potem przejść do gorącej, pełnej uczuć akcji.

*Mike*

-Skarbie! - zawołałem Vanesse.

-Tak?- usłyszałem cichy głosik za sobą. Odwróciłem się w jej stronę. Wyglądała ślicznie. Długa, czarna sukienka, która nie opinała brzuszka. Do tego czarne, lakierowane baletki.
Na twarzy miała tylko tusz do rzęs i lekki błyszczyk. Włosy miała pokręcone i lekko spięte na górze.

-Wyglądasz ślicznie - musnąłem jej usta- Możemy już iść?

-Tak- złapała mnie za rękę. Wyszliśmy na ozdobiony balkon. Podłoga była w płatkach róż, a balustrady były oplecione białymi światełkami. Na środku stał mały, czarny stolik. Na razie leżały puste talerze i kieliszki do soku. A czemu do soku? Bo Van jest w ciąży.
Pomogłem jej przejść mały próg. Dziewczyna stanęła na chwilę.

-Co nie podoba się? Mogłem nie wysypać całych róż tylko część. No teraz też to widzę.

-Oszalałeś?! Tu jest przepięknie - kilka łez spłyneło jej po policzku. Szybko wytarłem je kciukiem.

-Usiądziemy? - wyciągnąłem rękę w stronę mojej mate, która złapała ją od razu. Podprowadziłem ją do jednych z krzeseł i odsunąłem je by mogła spokojnie usiąść. Sam potem usiadłem na swoim miejscu.

-Sam to zrobiłeś? - zachwycała się Vanessa.

-Tak, skarbie- złapałem ją za rękę i delikatnie pocierałem jej dłoń swoim kciukiem.

-Niesamowite - mamrotała to pod nosem. Uśmiechnąłem się. W myślach zawołałem Fabiana, który był niby naszym służącym. Kiedy chłopak wszedł przebrany jak kelner, moja mate zaczęła się śmiać. Chłopak podał nam pierwszy posiłek jakim była pizza i odszedł życząc nam smacznego.

-Nie wierze w to co zrobiłeś z Fabianem- wzięła kawałek pizzy- Kocham cię za tą pizze.

-Wiem, że ją uwielbiasz- wziąłem drugi kawałek.

-Myślisz, że nasza luna będzie w ciąży? - zapytała mnie Van.

-Nie wiem. Ale chyba tak, bo przedziurawiłem kondomy.

-Ale i tak trzeba być czystym zjebie - skarciła mnie moja narzeczona.

-No tak, tak. Zapomniałem- przyznaje się do błędu i reszta kolacji mija nam w miłym towarzystwie.

~*~
Dwa tygodnie od pełni.
Anabell
~*~

Od kilku dni wstaje po kilka razy w nocy i tylko wymiotuje. W dzień nic nie jem, by tylko nie podrażnić żołądka. Na początku myślałam, że to tylko zatrucie pokarmowe, ale obawiam się najgorszego.

-Skarbie co ci jest? - podszedł do mnie brunet.

-Nie wiem. Zabezpieczaliśmy się w czasie pełni? - wolałam widzieć by nie zajść w ciążę. Nie chciałabym w tym wieku być już mamą.

-Nie. Trzeba być czystym podczas pełni- powiedział to normalnie, bez żadnych wyrzutów sumienia. On je w ogóle ma?!

-Muszę zrobić test ciążowy -  wstałam z nad ubikacji i wróciłam z powrotem do łóżka. Zwinęłam się w kulkę i zasnęłam.

~*~

Hejka misiaki!
Przepraszam was za to, że nie piszę jak przechodzi ich seks itd (XD), ale dzisiaj nie jestem wstanie. Miałam bardzo ciężki dzień, więc ten rozdział nie wyszedł mi najlepiej. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
I jeszcze druga sprawa: Jesteśmy tak blisko 200 wyświetleń! Uwielbiam was za to! Mam nadzieję, że będziemy coraz lepsi i osiągniemy 1k wyświetleń. Ale to dopiero w przyszłości. To koniec na dzisiaj.

Miłego wieczorku i do napisania misiaki! :D

EDIT: śmieje się z siebie, bo tutaj 200 wyświetleń, a my jesteśmy już tak blisko 80k 😂 kocham was za to 💋

Ono bije dla ciebie, skarbie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz