*miesiąc później*
Cała sytuacja z Joshem się uspokoiła. Wampir cały czas spotyka się z moją córką, ale pod okiem Noah'a. Mój przeznaczony zaakceptował go i pogodził się z losem swojej córki. Jednak w głębi duszy wiem, że i tak chciałby zięcia wilkołaka. Ja natomiast bardzo toleruje "Hugona" i kibicuje im w przyszłości.
Wracając do Noah'a to mówi, że to właśnie nadszedł dzień tej niespodzianki. Dzisiaj ma pomóc mi sama Moli, bo partnerka Mike wyjechała do swojej matki, która zachorowała.
-Hejka naklejka- o wilku mowa. Szczęśliwa blondynka starała się wyciągnąć mnie siłą z mojej i alfy sypialni. Wyszłam sama, gdy pojawił się Jack. W opiece nad dziećmi ufam mu bezgranicznie. Wyszłyśmy na korytarz i zostaje gwałtownie pociągnięta w prawą stronę. Ledwo co ominęłam spotkanie z podłogą i powoli poszłam się za moją przyjaciółką. Odkąd ją poznałam bardzo się zaprzyjaźniłyśmy, a Jack się bardzo do niej zbliżył. Zdradził mi ostatnio, że w pełnię ma zamiar jej się oświadczyć, a potem zrobić dziecko. Nie zbyt podoba mi się ten pomysł, ale Noah powiedział, że jest wspaniały i już nikogo innego nie słucha. Nawet nie zauważam jak Moli założyła mi chustę na oczy.
-A po co to? - spytałam, chichocząc.
-Dowiesz się- powiedziałatajemniczo, po czym otworzyła jakieś drzwi. Poczułam jak Moli lekko mnie popycha, więc zaufałam jej i weszłam do środka.
-Usiądź- rozkazała. Nieufnie znalazłam fotel, który stał za mną. Chwyciłam się za oparcia i uśmiałam ja fotelu.~*~
Po dwóch godzinach wkońcu wstałam z krzesła. Niestety wciąż miałam na sobie chustę.
-Podnieść nogi wysoko do góry- powiedziała Moli. Podniosłam najpierw prawą, a potem lewą nogą. Nagle poczułam materiał na sobie i mogę przysiąść, że to długa, tiulowa sukienka. Ale po co mi ona? Usłyszałam dźwięk zapisanego zamka i od razu poczułam, że sukienka sama mi się już utrzymuje. Znów zostałam popchnięta, ale tym razem na inny fotel.
-Wyprostuj nogi w kolanie, bo chcę ci szpilki założyć.
-Po co szpilki? - spytałam, uśmiechając się. Jednak nie dostałam odpowiedzi, co mnie bardzo zirytowało. Blondynka podeszła do mnie od tyłu i rozwiązała mi chustę. Zmrużyłam oczy od jasnego światła. Po chwili jednak przyzwyczaiłam się z jasnością jaka panuje w pomieszczeniu. Spojrzałam na swój strój i miałam na sobie piękna białą suknie do podłogi, w kolorze śnieżnej bieli. Makijażu mam tyle, że aż wcale. Jedyne co widać to pomalowane usta i to w naturalnych kolorach.
-Poczekaj, pomaluje ci jeszcze rzęsy - powiedziała Moli, szukając tuszu do rzęs.
-Po co to wszystko?- spytałam, gdy dziewczyna pomalowała mi już rzęsy.-Zobaczysz- mrugnęła do mnie okiem, po czym wyciągnęła do mnie dłoń. Złapałam ją, po czym dziewczyna pomogła mi wstać. Przez szpilki jestem o pięć centymetrów wyższa. Blondynka wyszła z pomieszczenia, a ja zaraz za nią. Wyszłyśmy na korytarz i po chwili weszłyśmy do windy.
Zjechałyśmy na parter i wyszłyśmy z głównego domu. Przed drzwiami zauważyłam mojego tatę. Rzuciłam mu się na szyję i mocno go do siebie przytuliłam.-Tato co tutaj robisz?- spytałam, kiedy go puściłam. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie, przez co było widoczne parę zmarszczek.
-Przykro mi kochana, ale znów muszę zakryć ci oczy- uśmiechnęła się do mnie smutno Moli. Pokiwałam głową, a po chwili znowu nastała ciemność. Tata chwycił mnie za ramię i powolnym krokiem zaczynamy iść w nieznaną mi stronę.
Nagle zatrzymaliśmy się. Podeszła do mnie jakaś osoba, jednak po zapachu wyczułam, że to Noah. Razem przeszliśmy może z metr i znów stanęliśmy. Ściągnął ze mnie opaskę i uśmiechnął się szeroko. Rozejrzałam się wokół siebie i zauważyłam najbliższe osoby z naszych rodzin. W oddali dostrzegłam dwójkę moich przyjaciół, którzy trzymali moje trojaczki. Poczułam jak jedna łza spłynęła po moim policzku.
-Zebraliśmy się tutaj by połączyć tę parę węzłem małżeńskim- odezwał się gruby, męski głos. Nie zauważyłam księdza. Zaraz co, że jak?! To jest ślub?!
-Co jest grane? - wyszeptałam do siebie pod nosem, jednak każdy to usłyszał. Wszyscy zaczynają się śmiać, nawet ksiądz. Jednak po chwili była już idealna cisza.
-Czy ty Noah'u Whitfordzie, bierzesz
sobie za żonę Anabell Black i przyrzekasz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuszcisz jej aż do śmierci? - spytał.-Tak- powiedział głośno.
-Czy ty Anabell Black bierzesz sobie za męża Noah'a Whitforda i przyrzekasz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuszcisz go aż do śmierci?- wszyscy spojrzeli na mnie z wyczekiwaniem. Ze zdenerwowania przygryzłam dolną wargę.
-Tak- powiedziałam cicho.
~*~
Jeśli coś jest nie tak ze ślubem to przepraszam, ale tylko raz byłam na ślubie. A z racji tego, że mam pamięć muchy to nic z niego nie pamiętam.I przepraszam, że ostatnio nie było rozdziałów. Najprawdopodobniej kolejny dodam w poniedziałek :/
CZYTASZ
Ono bije dla ciebie, skarbie
Werewolf~*~Dwa lata wcześniej~*~ -Anabell, zejdź ma chwileczkę- zawołała mnie mama. -Tak mamo?- powiedziałam wchodząc do salonu. -Musimy porozmawiać- wtrącił się James. -W takim razie zmieniam się w słuch- mówię, siadając na białym fotelu. -Jedziesz do...