Przepraszam za nieobecność. Problemy rodzinne, ale już jestem! Kolejny dodam jutro!
Bye!
|Rye|
Patrzyłem na blondyna jak na kompletnego idiotę. Przecież byłem na wózku. Jak on to widział?
- Niby jak? - Zapytałem rozbawiony - Jakbyś nie zauważył siedzę na wózku.
- Kto powiedział, że musisz z niego wstawać? - Uniósł brew, a ja prychnałem. Wiedziałem, że spacer z nim doprowadzi do pogorszenia mojego stanu.
- Mam połamane żebra, a ty chcesz ścigać się na wózku inwalidzkim - stwierdziłem głośno myśląc. Następnie opanował mnie niekontrolowany napad śmiechu. - Jesteś kopnięty.
- Nudzi mi się - jęknął przeciągle, a włoski na moim karku stanęły dęba. To samo stało się na moich ramionach, a robiłem wszystko, żeby to jakoś zakryć. Pośpiesznie założyłem bluzę. - Zimno ci?
- T-trochę - mruknąłem rozmasowując ramiona. Odwróciłem wzrok przyglądając się dwójce dzieci szarżujących na placu zabaw.
- To jak? - Zmarszczyłem brwi w zastanowieniu wracając wzrokiem do blondyna, który z oczekującym wyrazem twarzy wpatrywał mi się prosto w oczy.
- Niech stracę - westchnąłem, a Andy zdawało się, że z tej radości odtańczy taniec radości. - Jak coś się stanie to Cię zabije.
- Przynajmniej umrę spełniony - westchnął z rozmażeniem, a ja z prychnięciem szturchnąłem go w ramię. - A to za co?
- Ty już dobrze wiesz - zachichotałem. - To jak chcesz się ścigać? O ile dobrze pamiętam do wyścigów trzeba mieć przeciwnika.
- Jak zwykle wymądrza się gorzej niż baba - uniosłem brwi do góry z rozbawieniem przyglądając się jak próbuje coś wymyślić. - Uznajmy więc, że to nie wyścigi tylko bieg na czas.
- Słucham mistrzu - skrzyżowałem przedramiona wystukując rytm palcami na skórze. - Jak wygląda Twój genialny plan?
- Nie nabijaj się - powiedział zirytowany moją postawą. - Widzisz tą alejkę z rondem po środku parku. Przy skręcie tułowia poczułem lekki ból, ale starałem się tego nie pokazywać. Zlustrowałem cały park dostrzegając fontannę i rondo, o którym mówił blondyn. Z fontanny lała się woda, a dzieci biegały roześmiane wokół niej chlapiąc się wzajemnie, po chodniku spacerowały osoby starsze chcąc zarzyć odrobinę świeżego powietrza. Pokiwałem głową na potwierdzenie odwracając się twarzą do chłopaka.
- Tutaj zaczynamy. Dobiegamy do fontanny, okrążamy ją i na rondo. Jedno okrążenie w lewo, drugie w prawo. Wracamy. - Zaczął wyjaśniać, a ja tylko kiwałem głową. - Mamy na to półtorej minuty. Z racji, że siedzisz włączysz stoper.
Wcisnął mi do ręki swój telefon, na którym wyszukałem opcji mierzenia czasu. Bez słowa ustawił wózek w odpowiednim kierunku czekając aż dam znak.
- Start! - Wrzasnąłem jednocześnie włączając stoper. Gwałtownie szarpnęło moim ciałem kiedy fotel na kółkach ruszył pod wpływem siły Andy'ego. Znów poczułem ból, zmarszczyłem brwi obejmując rękoma brzuch.
Gdy czasomierz wskazywał, że trzydzieści sekund już minęło zaczynaliśmy okrążać fontannę. Z szerokim uśmiechem łykałem powietrze, nie odczuwałem bólu. Przez chwilę dane mi było poczuć wolność i radość, jaką posiada w sobie tylko dziecko.
Zaczynaliśmy właśnie okrążać rondo. Andy robił ciasne zakręty wymijając przy okazji ludzi, patrzących na nas krzywo z powodu zakłócenia ich spokoju. Oboje śmialiśmy się głośno wiwatując co jakiś czas, czułem na karku jego oddech dzięki czemu radość mieszała się z zawstydzeniem. Usta blondyna były blisko mojego ucha.
CZYTASZ
Forget Rye |RANDY| ✔
Fanfiction09.05 #141 in FANFICTION 09. 05 #6 in TEARS 09.05 #47 in ROMANCE 09.05 #815 in HOMO 09.05 #953 in GAY 09.06 #1000 in LOVE 09.06 #215 in HOMO 09.06 #269 in GAY 18.06 #515 in LOVE 18.06 #102 in GAY 18.06 #96 in HOMO 22.10 #5 in ROADTRIP 07.11 #3 im RO...