|41|

473 73 9
                                    

|Mikey|

Kiedy film dobiegł końca kątem oka dostrzegłem, że Rye zasnął z głową na moim ramieniu. Andy beznamiętnie wgapiał się w ekran telewizora wygrzebując z miski ostatnie ziarenka popcornu.

- Zazdrosny? - Zapytałem cicho odwracając głowę w jego stronę.

Nie mogłem patrzeć na niego w takim stanie. Co prawda jego zazdrość o młodszego bruneta była niesamowicie urocza i nigdy nie widziałem go tak zafascynowanego Ryanem czy kimkolwiek to czasem jego charakter potrafił wszystko zepsuć.

- Huh? Nie. Bo co? - Burknął odkładajac pustą miskę na bok nie spoglądając na mnie ani na chwilę. Czasem zachowywał się jak rozpieszczony gówniarz, który szuka okazji do popisu, a przykładem była ta chwila. Na szczęście w tym wszystkim był Rye, który działał na Fowler'a kojąco, przy nim Andy był wrażliwy, czuły i spokojny czyli taki, jakiego zdarzało mi się wiedzieć bardzo rzadko.

- Okłamujesz mnie czy siebie? - Prychnąłem zerkając na śpiącego Beaumont'a, który mruknął coś niezrozumiale poprawiając grzywke opadającą mu na czoło.

- Nikogo - wzruszył ramionami zmuszając się do tego by obrócić twarz w moją stronę. - Nie rozumiem o co ci chodzi.

- Kochasz go? - Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Blondyn zmarszczył brwi patrząc przez chwilę na śpiącego bruneta. Chwilę później spuścił wzrok na swoje dłonie splatając je w koszyczek, przejechał językiem po dolnej wardze cicho wzdychając.

- A jakie ma to znaczenie? - Zapytał po chwili ciszy.

- Dla mnie? Żadne. Dla niego? -  Ruchem głowy wskazałem na bruneta. - Obawiam się, że dość duże.

- Skąd możesz to wiedzieć? Jeśli to nie ma sensu? - Wzruszył ramionami zrezygnowany.

- Coś ci siadło na mózg Fowler - odparłem ze zdziwieniem. - Nie miało dla Ciebie sensu to, że siedziałeś trzy tygodnie dotrzymując mu towarzystwa? Spałeś tam bo ciężko było cię wyciągnąć dalej niż do szpitalnego bufetu. To nie ma sensu Andy? Widzę jak na niego patrzysz i jak on patrzy na Ciebie. Nie wciskaj mi kitu, że to nic dla Ciebie nie znaczy.

- Jest dla mnie ważny i nie chce go stracić - szepnął patrząc na chłopaka. Zwolniłem miejsce obok bruneta, aby Fowler mógł siąść przy nim. Posłał mi wdzięczny uśmiech, a jego oczy automatycznie zabłysły. Objął go w talii przyciągając do siebie, a Ryan odruchowo wtulił się w ciało starszego wsuwając dłonie pod jego koszulkę. Blondyn zamknął oczy cicho wzdychając, po czym niepewnie musnął dłonią jego policzek. Ryan uśmiechnął się przez sen chowając twarz w zagłębiu jego szyi.

- Wydaje mi się Andy - szepnąłem zerkając na nich. - Że dla niego jesteś zdecydowanie bardziej niż ważny - uśmiechnąłem się widząc jak Fovs całuje go w czubek głowy z rumieńcami na policzkach.

- On chyba dla mnie też - powiedział do siebie wtulając się w niego.

- Dobranoc stary - wstałem z kanapy burząc ład na jego głowie. Popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem.

- To był Twój cel - spojrzał na mnie uważnie.

- Nie Andy. Twój - zostawiłem całusa na jego czole chwilę później oddalając się. - Ja tylko pomogłem.

- Dziękuję - uśmiechnął się lekko, a ja odpowiedziałem mu tym samym.

- Nie masz za co Anduś - puściłem mu oczko. - Radziłbym wam iść spać, jest późno. Połóżcie się, będzie Wam wygodniej.

Blondyn kiwnął twierdząco głową nie zwracając już na mnie zbytniej uwagi, skupił się w całości na wtulonym w niego brunecie. Z lekkim uśmiechem udałem się do swojego pokoju chcąc zaznać wreszcie choć małej dawki utraconego w ostatnich dniach snu.

1/3?

Kolejne dwa dodam wieczorem. Szykujcie się na bardzo, bardzo ciekawy rozwój akcji!

Bye!

Forget Rye |RANDY| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz