| Andy|
Spojrzałem przerażony na Rye'a w momencie, gdy rodzice chłopaka podeszli bliżej nas. Podniosłem się schodząc z łóżka. Uważnym wzrokiem skanowałem twarz Pana Beaumont'a, a wyrażała ona dość spore zaskoczenie i dezorientacje. Nie wiem ile zdążyli zobaczyć, ale miejmy nadzieję, że pocałunek pozostanie tajemnicą. Szybko założyłem buty oddalając się od łóżka bruneta na bezpieczną odległość.
- Co się tu dzieje? Co tu robi ten chłopak? - Zapytała kobieta ubrana w kwiecistą sukienkę z nienagannie ułożonymi włosami i zrobionym makijażem. Ani trochę nie sprawiała wrażenia przygnębionej stanem zdrowia swojego syna. Powinna być tu częściej niż ja tymczasem wchodzi do sali jak do pokoju hotelowego na najlepszych wakacjach życia.
- Ten chłopak ma na imię Andy - powiedział twardo Rye zaciskając pięść na pościeli. Nie chciałem być powodem rodzinnych kłótni.
- Ey, Rye. Spokojnie - położyłem dłoń na jego ramieniu mając nadzieję, że to go uspokoi. Ku mojemu rozczarowaniu nic takiego nie nastąpiło. Miałem wrażenie, że był zły jeszcze bardziej i nawet nie słyszał co mówiłem.
- Dzień dobry, jestem Andy Fowler - podszedłem bliżej kobiety, którą widziałem po raz pierwszy chcąc być uprzejmym. Z delikatnym uśmiechem wysunąłem dłoń w stronę matki bruneta, która obrzuciła mnie surowym spojrzeniem co spowodowało u mnie rezygnacje z ukazania jakiejkolwiek kultury. Przełknąłem ślinę cofając się do tyłu, wsunąłem dłonie do kieszeni.
- Mogę wiedzieć co tu robicie? W dodatku traktujesz Andy'ego jak śmiecia. - Powiedział niemiłym tonem, a moje policzki zrobiły się czerwone. Po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją gdzie ktoś tak wstawiał się za mną. To było ... miłe. Czułem się dla kogoś ważny i przede wszystkim dostrzegany.
- Nie takim tonem Rye - upomniał go ojciec spoglądając na mnie kątem oka. Pogroził synowi palcem, ale młody Beaumont nawet nie zmienił wyrazu twarzy. - Martwimy się o Ciebie, chcieliśmy Cię odwiedzić.
- Fajnie, że po dwóch dniach, a nie tygodniach - prychnął, a ja zgromiłem go spojrzeniem. - To cud, że mieliście czas udzielić mi audiencji.
- Dopiero co się przeprowadziliśmy - westchnął mężczyzna. Mogłem od razu stwierdzić, że w porównaniu do swojej żony to Pan Beaumont był tym, który próbował rozwiązać każdy problem każdym sposobem tylko nie kłótnią. - Nie możemy od razu brać wolnego. Tym sposobem prędzej nas wyleją niż zarobimy na czynsz.
- Jak widzicie czuję się dobrze. Andy dotrzymywał mi towarzystwa.
- Czemu został na noc w szpitalu? - Kobieta krzyżując ręce na piersi uniosła brew. Rozmawiali na mój temat jakby nie było mnie obok. Nie mogłem się nawet wypowiedzieć na temat, który mnie dotyczył.
- Pragnę przypomnieć, że jestem tutaj, więc sam odpowiem na pytanie - powiedziałem zdenerwowany. Zacisnąłem ręce w pięści czując się odrobinę dotknięty ignorancją ze strony rodziców Rye'a, a szczególnie matki. - Zostałem na noc, ponieważ wczoraj siedziałem z Rye'm do późna, a nie wziąłem pieniędzy na taksówkę.
- Żaden z lekarzy nie miał nic przeciwko? - Czułem na sobie wzrok Rye'a. Nie mogłem dać po sobie nic poznać. Nie wiem jak bardzo powinienem być ostrożny, nie możemy się zdradzić i tego co jest miedzy nami, czymkolwiek to jest.
- Na pewno nie tak jak Pani - powiedziałem wbijając obojętny wzrok w kobietę. - Nie zostałem stąd wyrzucony, ponieważ lekarz prowadzący Rye'a stwierdził, że potrzebuje on teraz dużo towarzystwa. Nie muszę chyba tłumaczyć o co chodzi, prawda? - Uśmiechnąłem się gorzko patrząc w prosto w oczy mamy Rye'a.
- Niewdzięczny gówniarz - prychnęła oburzona. Wywróciłem oczami starając się duchowo uspokoić.
- Wyjdź mamo - warknął Rye, a ja otworzyłem szerzej oczy. - Nie chcę tego słuchać. Andy nie zrobił nic złego, a wiele dobrego. Poświęcił dla mnie swój czas, czego wy nie potraficie zrobić nawet wtedy jak siedzę kolejne trzy tygodnie w tej pieprzonej sali.
- Zamilcz chłopcze - syknęła kobieta. - Nie znasz tego chłopaka.
- Ty też go nie znasz, a oceniasz.
Zaskoczony przysłuchiwałem się jak Rye mnie broni przed własnymi rodzicami. Nie wiedziałem jak mam się z tym czuć, milczałem mając problem z wykrztuszeniem z siebie choćby jednego słowa.
- Rye, przestań - powiedziałem głośno wchodząc chłopakowi w słowo. Spojrzał na mnie po czym zamilknął. - J-ja po prostu zostawię was samych. Tak będzie najlepiej.
- I bardzo dobrze - odgryzła się kobieta, a ja stojąc już tyłem do niej zatrzymałem się zamykając oczy. W tym momencie puściły mi nerwy.
- Niech mnie Pani teraz posłucha - mam swoją wytrzymałość, a ta kobieta własnie przekroczyła granice mojej cierpliwości. - Od początku starałem się być miły, ale nie życzę sobie takiego zwracania się do mnie. Rye potrzebował kogoś, kto posiedzi przy nim jak najdłużej. Nie potrafiła Pani tego spełnić, więc pretensje za spędzanie czasu z Pani synem zbieram ja. Zna Pani sytuacje zdrowotną swojego syna, więc gdyby Pani na nim zależało postarałaby sie Pani być przy nim ile się da.
- Anne odpuść, chłopak ma racje - Pan Beaumont spojrzał na mnie uśmiechając się słabo czekając na odwet.
- Niedoczekanie Twoje. Nie chcę Cię tu więcej widzieć, a z Tobą - spojrzała na Rye'a. - Porozmawiam przy okazji.
- Nie liczyłbym na to - warknąłem podchodząc bliżej. Kobieta cofnęła się, dzięki czemu tata Rye'a złapał żonę za rękę i bez słowa wyprowadził z sali zostawiając nas kompletnie zszokowanych.
Opcja 1: Rye zaczyna panikować, a Andy nie wie jak mu pomóc. Do wieczora zostaje przy chłopaku, który zasnął ze zmęczenia. Wraca do domu, Mikey odebrał go ze szpitala wracając z pracy. Przeprowadzają rozmowę na temat jego uczuć do Rye'a.
Opcja 2: Andy zdenerwowany wybiega z sali, wyładowuje złość w jednej z uliczek szpitalnego parku. Zaczepia go starsza kobieta siedząca na wózku. Andy początkowo nie rozumie co kobieta próbuje mu przekazać przy okazji utwierdza się w swoich uczuciach. Wraca biegiem do sali gdzie nie zastaje Rye. Beaumont trafił na salę operacyjną.
Dawać kochani. Macie piętnaście minut na wybranie odpowiadającej Wam opcji!
CZYTASZ
Forget Rye |RANDY| ✔
Fanfiction09.05 #141 in FANFICTION 09. 05 #6 in TEARS 09.05 #47 in ROMANCE 09.05 #815 in HOMO 09.05 #953 in GAY 09.06 #1000 in LOVE 09.06 #215 in HOMO 09.06 #269 in GAY 18.06 #515 in LOVE 18.06 #102 in GAY 18.06 #96 in HOMO 22.10 #5 in ROADTRIP 07.11 #3 im RO...