Limit na ten rozdział to:
17 ⭐ + 16 💭 = kolejny rozdział!
- Ryan ... - jęknąłem gdy otarł się swoimi biodrami o moje.
- Andy, nie wytrzymam już - szepnął mi w usta, a ja szybko złapałem zębami dolną wargę bruneta. - Ale nie odpuszczę ci tego śniadania choć mam na Ciebie cholerną ochotę.
- Cóż za poświęcenie - zaśmiałem się wplatając język w pocałunek. - W takim razie czemu nie idziemy? Huh?
- Bo nie potrafię stać tak daleko od Ciebie - spojrzał mi w oczy muskając kciukiem kącik moich ust.
- Pół metra to nie tak dużo - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Dla mnie wciąż za daleko - szepnął mi w usta, z których uciekł cichy jęk.
- Ryan - odsunąłem się od niego na niewielką odległość. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, dzięki czemu miałem okazję przez chwilę podziwiać głęboki brąz jego oczu. - Stoimy przed domem. Nie sądzisz, że to mało ustronne miejsce?
- Ważne, że mam Cię blisko siebie mały - spojrzał na mnie przygryzając wargę.
- No już, już - zaśmiałem się uwalniając kciukiem wargę chłopaka. - Nie czaruj tak. Chodźmy jeść, jestem głodny.
- Nikogo ani niczego nie czaruje - złapał moją dłoń splatając nasze palce. Trzymając się za ręce zeszliśmy schodami w stronę mojego samochodu. - Mówię tylko, że bardzo Cię kocham i gdyby nie to, że głodujesz od wczoraj wciągnąłbym Cię z powrotem do domu - poczułem na sobie mało dyskretne spojrzenie bruneta, a chwilę później jego dłoń na moim biodrze.
- Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy skarbie - puściłem Ryan'owi oczko otwierając przyciskiem na kluczach samochód. - Pakuj się i jedziemy.
- Jaki stanowczy - poruszał zabawnie brwiami otwierając drzwi od swojej strony.
Wywróciłem oczami zapinając pasy. Wsunąłem kluczyk do stacyjki, uśmiechnąłem się pod nosem słysząc warkot silnika. Brunet skomentował to cichym chichotem kładąc swoją dłoń na moim kolanie. Poczułem przyjemny dreszczyk od jego dotyku, pokrętłem zwiększyłem głośność lecącej w radiu muzyki. Chwilę później zacząłem nucić cicho pod nosem melodie.
- Umiesz śpiewać? - Przerwał mi zerkając w moją stronę. Jego dłoń sunęła wolno po moim kolanie rozpraszając mnie.
- Co? - Zaśmiałem się nerwowo. - Nie. Tak tylko sobie ... nuciłem.
- Zaśpiewaj - spojrzałem na niego niepewnie skręcając w lewo na rondzie. - Proszę, nie będę się śmiał. Chcę Cię tylko posłuchać.
Westchnąłem cicho szukając w głowie jakiegoś tytułu. Nikt nie wiedział, że śpiewam, a tym bardziej nikt nie miał okazję tego słyszeć. Ciężko mi było wydusić z siebie jakikolwiek dźwięk nawet przy Ryanie.
^There was noyhing they could tell us
We could make a hot emoji jealous
Hate all they want, we could care less
Somewhere down the line, we got careless
Don't know why, but we changed up
You and I ain't the same us
I tried, but I can't save us
Can't believe we gave upZacząłem bardzo niepewnie. Każdy dźwięk był cichy i drżący lecz z każdą kolejną sekundą stawał się coraz bardziej pewny. Skupiając się na drodze śpiewałem kolejne linijki tekstu, który znałem bardzo dobrze.
- Nie umiesz śpiewać, hmm? - Klasnął w dłonie kilkakrotnie gdy skończyłem śpiewać. Uniósł brew uśmiechając się szeroko. - Andy, to było cudowne. Czemu nie powiedziałeś wcześniej?
- Bo nie pytałeś - poczułem przyjemne ciepło na sercu. W tej samej chwili wjechaliśmy do centrum, a ja skręciłem w lewo w stronę Nados. - Jesteśmy.
- Powinieneś częściej to robić - spojrzał mi w oczy kładąc dłoń po wewnętrznej stronie mojego uda.
- Co robić? - Zmarszczyłem brwi obracając się w jego stronę.
- Śpiewać - posłał mi uroczy uśmiech zbliżając się do moich ust. - Wyglądasz jak anioł, w dodatku śpiewasz jak anioł.
- Nie przesadzaj Ryan - spuściłem wzrok w dół patrząc na swoje dłonie. Poczułem jak na mnich policzkach pojawiają się rumieńce. - To nic takiego.
- Dla Ciebie może tak - złapał mój podbródek w dwa palce podnosząc do góry całą głowę, abym na niego spojrzał.
- Idziemy jeść? - Musnąłem czule jego usta przeczesując dłonią czuprynę chłopaka. - Naprawdę jestem głodny -mruknąłem cicho przygryzając jego dolną wargę.
- Domyślam się - zachichotał zaciskając dłoń na moim udzie. - Zaraz mnie zjesz.
- Wolałbym zrobić coś innego - przysunąłem się lecz dla bruneta nadal byłem za daleko dlatego wciągnął mnie na swoje kolana. Siedziałem okrakiem na jego udach garbiąc się, ponieważ sufit był nisko. - Ale nie tutaj Ryan - wyszeptałem w usta bruneta.
- Może weźmiemy żarcie na wynos, hmm? Potem zrobimy zakupy i szybciej bedziemy w domu - westchnął jeżdżąc dłonią po moich plecach.
- Aż tak ci się śpieszy? - Uniosłem brew schodząc pocałunkami na jego szczękę.- A nie widać? - Jęknął, gdy zostawiłem ma jego skórze różowy znaczek. - Chodźmy zamówić to cholerne żarcie i wracajmy do domu, proszę.
- Napaleniec - skomentowałem zachowanie bruneta śmiechem przenosząc się z pocałunkami na jego pełne usta.
- Mam na kogo być napalony - zjechał dłońmi na pośladki ściskając je, przez co moje wargi opuścił jęk. Nie mogłem oprzeć się pokusie, aby nie doprowadzić go do białej gorączki.
- To chodźmy - spojrzałem na bruneta wplatając palce w jego włosy. - Sklep jest praktycznie za rogiem. Kupimy co trzeba ... - delikatnie poruszyłem biodrami ocierając się o niego. Niemal od razu poczułem jak twardnieje. - I wrócimy do domu. Mikey wraca dopiero wieczorem.
- Brzmi przekonująco - cmoknął mnie w usta otwierając drzwi od strony pasażera abyśmy oboje mogli wysiąść. - Pospiesz się noo.
- No już, już - zachichotałem wychodząc z samochodu. - My serio jesteśmy nienormalni - zaśmiałem się czekając aż brunet ogarnie się.
- Nie każdy musi być normalny - uśmiechnął się zamykając drzwi, podszedł do mnie obejmując w pasie. - Tylko wariaci są coś warci.
- Czyżbyś zacytował właśnie 'Alicje w Krainie Czarów'? - Zaśmiałem się muskając dłonia policzek Ryana.
- Może - wyszczerzył się opierając mnie o maskę samochodu.
- Napaleniec, który ogląda bajki - oparłem się czołem o jego czoło tonąc w dużych, brązowych oczach. - Ciekawe połączenie.
- Jedno drugiemu nie przeszkadza - uśmiechnął się przysuwając jeszcze bardziej.
Chciałem zatrzymać tą chwilę jak najdłużej. Czułem się szczęśliwy, bezpieczny w jego ramionach jak nigdy wcześniej. Wkroczył do mojego serca i już w nim został, a ja chciałbym zrobić wszystko, aby nigdy go nie opuszczał.
2/?
CZYTASZ
Forget Rye |RANDY| ✔
Fanfiction09.05 #141 in FANFICTION 09. 05 #6 in TEARS 09.05 #47 in ROMANCE 09.05 #815 in HOMO 09.05 #953 in GAY 09.06 #1000 in LOVE 09.06 #215 in HOMO 09.06 #269 in GAY 18.06 #515 in LOVE 18.06 #102 in GAY 18.06 #96 in HOMO 22.10 #5 in ROADTRIP 07.11 #3 im RO...