|40|

468 74 26
                                    

|Rye|

- Mikey! Zdecyduj się na to co chcesz oglądać dzbanie - warknął Andy wyrzucając ręce w powietrze. Od piętnastu minut kłócili się o to, jaki film włączyć dając mi tym samym możliwość oglądania komedii na żywo.

- Mówiłem Ci, ze wszystko tylko nie horror - fuknął krzyżując dłonie na torsie. Oparł się o oparcie fotela, na którym siedzieliśmy mierząc blondyna wzrokiem.

- To, że sikasz ze strachu zanim jeszcze zacznie się akcja nie znaczy, że mamy oglądać jakieś durne komedie romantyczne - prychnął po raz kolejny kładąc dłoń na moim kolanie, w wyniku czego przeszedł mnie dreszcz.

- Co ty złego widzisz w komediach romantycznych Fowler?! - Zmarszczył zabawnie brwi, a ja spojrzałem na blondyna czekając na odwet z jego strony.

- To, że są dla bab - prychnął wywracając oczami, ja również powtórzyłem jego ruch będąc rozbawiony agrgumentacją starszego.

- Ryan - zwrócił się do mnie Mikey, zerknąłem na czarnowłosego z lekkim uśmiechem. - Ty jesteś gościem. Może coś wybierzesz bo w ten sposób nigdy się nie dogadam z tym idiotą.

- Stul ryj Cobban jeśli nie chcesz zbierać z podłogi swoich zębów - wysupłałem się z objęć Andy'ego będąc odrobinę zniesmaczony jego zachowaniem względem przyjaciela. Blondyn zaskoczony zmierzył mnie wzrokiem, ale nie ruszył się z miejsca.

- Love Simon? - Uniosłem brew do góry patrząc z uśmiechem na Cobban'a, który jakby w tej chwili olał kompletnie obecność swojego współlokatora. - Jeszcze nie oglądałem, a recenzje ma całkiem niezłe.

Przez cały ten czas czułem na sobie wzrok blondyna. Mimo tego, że bardzo chciałem ponownie usiąść mu na kolanach i przytulić się do niego musiałem pokazać blondynowi, że nie wymusi na mnie wszystkiego co chce. Nie jest już dzieckiem, a tak się zachowuje.

- Też nie oglądałem - uśmiecha się szeroko. - W takim razie oglądamy. Idę po jakieś przekąski, a ty Andy nie dąsaj się i włącz Netflix'a.

- Nie dąsam się - burknął podchodząc do stolika, na którym leżał pilot od telewizora.

- Wcale Fowler, wcale - szepnąłem pod nosem krzyżując nogi. Blondyn zerknął na mnie, ale ja w tym samym czasie odwróciłem wzrok oblokowując ekran swojego telefonu. W odpowiedzi usłyszałem ciche westchnięcie, a zaraz potem jak ktoś zajmuje miejsce bardzo blisko mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem logując się na swoim instagramie.

- Ryan, słońce - złapał mój podbródek w dwa palce unosząc tym samym całą moją głowę. - Patrz na mnie.

słońce słońce słońce słońce słońce

- Nie dąsaj się skarbie - zmusił mnie, abym spojrzał mu w oczy. Przeszły mnie dreszcze na pieszczotliwy zwrot w moją stronę.

- Nie dąsam się - wzruszyłem ramionami odsuwając jego dłoń na bok. Zmarszczył brwi zdziwiony chwilę później przybliżając się tak, że jego usta były naprzeciwko moich. - I nie skarbuj mi tu.

Niech Cię jasny szlag trafi Andy!

- Wcale Beaumont, wcale - zachichotał cicho muskając kciukiem kącik moich ust - skarbie - oblizał usta, a ja przygryzłem wargę obserwując jego ruchy.

ŻEBY CIĘ KREW ZALAŁA BEAUMONT! MIAŁEŚ NIE ULEGAĆ KRETYNIE.

- Tak myślałem - zaśmiał się odsuwając ode mnie. Moje policzki momentalnie pokryły się czerwienią, a ja mentalnie plułem sobie w twarz za to, że jego widok tak bardzo mnie kręci.

Spłoń w piekle Fowler. Ugh.

- Do twarzy ci w czerwonym słońce - zachichotał zerkając na mnie kątem oka. Szturchnąłem go łokciem w bok czując jak z każdą sekundą robi mi się coraz cieplej.

- Spadaj - tylko tyle zdążyłem odpowiedź zanim do salonu wparował Mikey z dwoma miskami chipsów.

Widząc, że jest coś nie tak, postawił miski razem z piciem na stoliku przed nami po czym usadowił się wygodnie między mną, a Fowler'em, któremu w tym momencie już do śmiechu nie było. Coban wyrwał fochniętemu Andy'emu pilota z rąk szukając na Netflix'ie odpowiedniego filmu. Okryłem siebie i Mikey'ego kocem, który leżał obok mnie, położyłem sobie miskę z popcornem na swoich kolanach dając do niej dostęp także czarnowłosemu.

- Ej, a ja? - Zapytał z wyrzutem Andy widząc, że Mikey chcąc sięgnąc jedzenia przybliżył się do mnie umieszczając jedną rękę za moją głową jakby chciał mnie objąć. Dostrzegłem w oczach blondyna cień zazdrości co dało mi więcej satysfakcji niż sądziłem.

-  Druga miska leży przed Tobą - popatrzyłem mu w oczy z drwiącym uśmiechem. - Słońce. Smacznego.

Odwróciłem wzrok w stronę ekranu dokładnie w momencie kiedy zaczął się film. Zamilkłem co jakiś czas wyjadając popcorn z miski będąc szczerze zaciekawiony filmem. Co jakiś czas jednak zerkałem w strone blondyna, który oddalił się od naszej dwójki ze znudzeniem obserwując akcje rozgrywającą się na ekranie.

1:0 dla mnie Fovs

Po pierwsze: przepraszam za nieobecność tak długą. Jedyne co mogę powiedzieć to brak weny, ale już do Was wracam i mam nadzieję, że tęskniliście.

Po drugie: czy chcecie żebym wplotła w akcje Bikey'ego? (dla niekumatych ship Cobban'a z Gibsonem)

Bye!

Forget Rye |RANDY| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz