|48|

518 77 17
                                    

Rozdziały będą pojawiać się średnio co 30 minut lub wcześniej jeśli aktywność będzie duża.

Limit który na bank uda się Wam przekroczyć to:

15 ⭐ + 12  💭 = kolejny rozdział!

- Fowler! Zginiesz zaraz! - Warknął rozdrażniony brunet gdy po raz kolejny rozprowadziłem na jego policzku bitą śmietanę. Patrząc na jego do połowy umazianą twarz zachichotałem wpychając sobie do ust winogrono.

- Spójrz na to z tej strony - odwróciłem się twarzą do niego patrząc na Beaumont'a przesadnym uśmiechem. - Wyglądasz uroczo.

- Ugh, nieprawda - wywrócił oczani siadając na kuchennym blacie.

- Prawda - uśmiechnąłem się pod nosem kładąc na winogrono niewielką ilość bitej śmietany chwilę później podsuwając mu owoc pod usta. - No, otwórz buzie.

- Boże, co za dzieciak - posłusznie rozchylił usta, abym mógł go nakarmić. Gdy owoc wylądował w ustach bruneta przybliżyłem się stając między jego nogami.

- No i kto tu jest dzieciakiem, huh? - Zachichotałem z rozbawieniem obserwując jak biała pianka brudzi jego brodę. - Jak ty jesz - z chichotem kciukiem otarłem jego podbródek.

- Umiem sam wytrzeć sobie twarz Andy - mruknął odpychając lekko moją dłoń.

- Ale nie umiesz jeść - uśmiechnąłem się klepiąc blondyna w tył głowy. Gdy zapanowała między nami chwilowa cisza usłyszałem burczenie swojego żołądka. Jego usta opuścił chichot, przez co poczułem ciepło na policzkach.

- Chyba zgłodniałeś - podszedł bliżej kładąc dłoń na moim policzku pocierając go kciukiem. Odpowiedzią było kolejne, głośniejsze burczenie żołądka. - I to tak konkretnie.

Nie byłabym głodny gdyby lodówka nie świeciła pustkami, a ostatni posiłek jaki jadłem to wczorajsze śniadanie w szpitalnym bufecie. Jak zwykle ani ja ani Mikey nie mieliśmy czasu zrobić zakupów. Brunet bez słowa oderwał się ode mnie podchodząc do lodówki. Zamknął ją szybko widząc, że znajduje się tam jedynie resztka majonezu, coś co było kiedyś serkiem kanapkowym i do połowy opróżniony karton mleka.

- Teraz już wiem dlaczego - westchnął podchodząc bliżej mnie. Objął mnie w pasie patrząc mi w oczy. - Głodzisz się?

- Co? Nie. Oczywiście, że nie - otworzyłem szeroko oczy. Czemu w ogóle przyszło mu to do głowy? - Po prostu nie było czasu na zrobienie zakupów.

- Od kiedy nic nie jadłeś? - Popatrzył na mnie zmartwiony kładąc dłoń na moim brzuchu.

- Od wczorajszego śniadania - splotłem jego dłoń ze swoją całując jej wierzch. - Zrobie później zakupy.

- Idziemy coś zjeść Andy - powiedział stanowczo muskając moje usta. - Nie chcę słyszeć, że nie jesteś głodny czy cokolwiek innego. Zjemy na mieście i wstąpimy do supermarketu.

- Ryan, ale nie...

- Bez takich Fovs - pogroził mi palcem, dzięki czemu wywróciłem oczami. - Tak też masz nie robić. To na mnie nie działa.

- Uwielbiam jak się rządzisz kochanie - mocniej objąłem go w pasie przybliżając się do ust Ryan'a.

- A mi się nie podoba, że nic nie jadłeś - skrzyżował ramiona na piersi robiąc odstęp między nami.

- Nic mi nie będzie - westchnąłem zbliżając dłoń do jego policzka.

- Ubieraj się - pocałował mnie w czoło uwalniając się z mojego uścisku. - Masz dosłownie dziesięć minut, chce widzieć, że coś jesz.

Dałem satysfakcję brunetowi nie odzywając się już więcej. Z delikatnym uśmiechem na ustach splótł nasze dłonie i skierował się ku drzwiom do mojej sypialni. Gdy weszliśmy do pomieszczenia od razu schylił się po swoje ubrania ubierając najpierw spodnie, a następnie koszulkę.

- Na zewnątrz jest chłodno - odparł zamykając okno, przez które wpadało zimne powietrze. - Mógłbyś pożyczyć mi bluzę?

- Pewnie - posłałem chłopakowi miły uśmiech pokonując w samych bokserkach odległość między mną a szafą. Otworzyłem tą część na bluzy i koszulki.

- Mógłbyś się już ubrać - burknął obejmując mnie w pasie. Uśmiechnąłem się gdy przyległ do moich pleców całując gołą skórę. - Rozpraszasz mnie.

- To chyba dobrze - zgarnąłem dłonią dwie bluzy i jeszcze t-shirt dla siebie.

- No nie wiem - westchnął dociskając swoje krocze do moich pośladków. Stłumiłem jęk zagryzając wargę.

- Chyba sobie poradzisz. Prawda kochanie? - Odwróciłem się twarzą do chłopaka wciskając mu w dłonie swoją niebieską bluzę. - Łazienka jest tam - wskazałem na pomalowane na biało drzwi.

- Wolałbym gdybyś poszedł ze mną - zagryzł wargę kładąc dłonie na moich biodrach.

- Ręczny skarbie - zachichotałem cmokając go w usta. - Poczekam na Ciebie, a ty zlikwiduj ... problem. Muszę się ubrać - stłumiłem śmiech patrząc na bruneta, który jeszcze bardziej się do mnie przybliżył.

- Pomożesz mi - musnął moje usta, ale nie oddałem pocałunku. Z jego warg uciekł jęk niezadowolenia. - Andyyyyyy!

- Z tego co pamiętam mieliśmy iść coś zjeść - wyszczerzyłem się lekko odpychając go od siebie. - Ubierz się do końca i zaczekaj chwilę.

Brunet nic już nie mówiąc z cichym westchnięciem wsunął na głowę bluze. Co prawda była trochę duża, ale Ryan nawet w za dużych ubraniach wygląda idealnie. Chwilę później usiadł na łóżku obserwując mnie uważnie. Założyłem szary, długi podkoszulek, który wystawał spod czerwonej bluzy z kapturem i czarne rurki z przetarciami na kolanach i dziurą na udzie.

- Nawet w ciuchach mnie rozpraszasz - westchnął gdy usiadłem obok niego żeby założyć skarpetki. Zachichotałem zerkając na bruneta.

- Mam ubrać worek po ziemniakach żebyś przestał marudzić? - Uniosłem brew kładąc mu dłoń na kolanie.

- We wszystkim wyglądasz idealnie -uśmiechnął się muskając dłonią mój policzek, dzięki czemu przeszedł mnie dreszcz. - A teraz chodźmy jeść. Zbladłeś - westchnął ciężko.

- Czuje się dobrze skarbie - ucałowałem wierzch jego dłoni spoglądając chłopakowi w oczy. - Nie martw się już tak.

- Chodźmy - splótł nasze dłonie wychodząc z pokoju. Pociągnął mnie za sobą idąc w stronę przedpokoju. - Będę spokojniejszy jak coś zjesz - cmoknął mnie w polik, po czym schylił się by ubrać buty.

Chwilę później byliśmy już za drzwiami. Brunet posłał mi ciepły uśmiech, opierając się o ścianę czekał aż zamknę drzwi. Na głowę narzuciłem kaptur od bluzy poprawiając grzywkę. Gdy odwróciłem się twarzą do niego brunet docisnął moje plecy do drewnianej powłoki atakując swoimi ustami moje. Palec wskazujący położyłem pod jego brodą przybliżając jego twarz do swojej. Dłonie Beaumont'a schowały się pod materiałem mojej bluzy muskając palcami każdy jego mięsień. Przez moją głowę przebiegła myśl, że gdybyśmy nie stali przed domem już dawno zerwałbym z niego te wszystkie ciuchy.

1/?

Forget Rye |RANDY| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz