|31|

518 69 23
                                    

|Andy|

Nie muszę chyba mówić, że alkohol jest najlepszą alternatywą dla upustu wszystkich siedzących w Tobie uczuć. Wszystko wydaje się takie łatwe i przyjemne, widzimy to czego nie ma lub to, czego nie dostrzegamy na co dzień. Życie staje się nagle niewiarygodnie zabawne, a w kwestii rozmów i nawiązywania kontaktów jesteś wtedy mistrzem. Twoja rozmowa oczami osoby trzeciej wygląda i brzmi jak życiowy wywód bez ładu i składu, ale przynajmniej jest się z czego pośmiać.

Siedząc na podłodze czekałem aż rozmówca odbierze już siedemnaste połączenie ode mnie. Czułem, że mi się za to dostanie, ale tak bardzo chciałem usłyszeć jego głos.

- Andy oddawaj ten pieprzony telefon - warczy Mikey wyciągając rękę abym dobrowolnie oddał mu swój telefon. Niestety, odpowiedź była taka sama od godziny. Zacząłem chichotać jak nastolatka z orgazmem po raz kolejny wybierając numer Beaumont'a. Kilka razy nawet gonił mnie po mieszkaniu chcąc wyrwać urządzenie z moich rąk, ale no pech sprawił, że ani razu mu się nie udało.

Przykro.

- Nie - czknąłem machając chłopakowi przed nosem na 'nie'. Prychnął krzyżując ręce  na piersi. - Mój misio fkońcu odbieszeee - znowu czknąłem, a Cobban cicho się zaśmiał. - To przeznaczenie, my się kofffamy.

Zamknąłem rozmarzony oczy wyobrażając sobie mnie i bruneta siedzących na na plaży na jakiejś egzotycznej wyspie popijających orzeźwiający napój z palemką. Przygryzłem mimowolnie wargę wyobrażając sobie po raz kolejny jak mnie całuje, a może nawet więcej niż tylko całuje.

- Andy, Andy - otworzyłem szeroko oczy gdy zorientowałem się, że od dłuższej chwili Mikey coś do mnie  mówi. Spojrzałem pytająco na przyjaciela zamglonym wzrokiem. - Dzwoni do Ciebie. Już trzeci raz, odbierz.

Moje oczy rozszerzyły się, a część alkoholu, która we mnie krążyła wyparowała. Chwyciłem telefon w dłoń przeciągając - po ekranie zieloną słuchawkę. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie bruneta z jego imieniem. Uśmiechnąłem się przystawiając telefon do ucha.

- H-halo - powiedziałem jeszcze trochę ogarnięty alkoholem. Śmiałem się jak głupi bawiąc się nitką odstającą odstającą od dywanu.

- Andy - usłyszałem szept po drugiej stronie słuchawki. Na moment zrobiło mi się ciepło, a żołądek zacisnął się w supeł. Co jest z Tobą Andy? - Co się dzieje? Jest już druga w nocy.

- R-rye - powiedziałem równie cicho. Po alkoholu robiłem się strasznie uczuciowy i towarzyszyły mi różne emocje, które szybko się zmieniały. W tym momencie miałem ochotę na to żeby się rozpłakać. Moje oczy w sekundzie zaszły łzami, a głos zmienił się na bardziej piskliwy. Mikey tylko westchnął powracając do przeglądania kanałów  telewizyjnych. - J-ja p-przepraszam - wyjąkałem załamującym się głosem.

- Czemu ty płaczesz - zaspany wymruczał do słuchawki. Wraz z tym pytaniem z moich ust wyszedł cichutki szloch. - Ey Andy, co się dzieje?

Mikey zabrał z moich dłoni telefon ustawiając rozmowę na tryb głośnomówiący. Zacząłem jeszcze bardziej płakać, a najgorsze jest to, że nie mogłem tego powstrzymać. Siedziałem skulony na dywanie w salonie z głową schowaną między udami.

- Hey Rye, tu Mikey - odezwał się obrzucając mnie poważnym spojrzeniem. - Przepraszam Cię za niego. Trochę za dużo wypił.

- Skoro za dużo wypił to czemu płacze? - Zapytał niepewnie, a ja dalej ciągnąłem tą szopkę zalewając się łzami.

- Po alkoholu jest bardzo rozchwiany - zaczął z westchnięciem. - Często zmienia mu się nastrój, a teraz akurat księżniczce zachciało się ryczeć

- Zapomniał jak dojść do łóżka? - Może gdyby mnie niego zaprowadził to może bym sobie przypomniał.

- Wiesz - mruknął z uśmiechem spoglądając na mnie kontem oka. - Gdybyś sam go do niego zaprowadził to na bank by sobie przypomniał. - Wyszczerzył się do mnie głupio odczytując idealnie moje myśli. Nie wiem jak, ale to było straszne. Moje policzki zaczęły piec, a ja zakryłem je dłonią.

- Mogę z nim pogadać? - Zapytał nieśmiało, a moja głowa momentalnie się uniosła.

- Rye - powiedziałem zadowolony odbierając swoją własność od przyjaciela. Otarłem mokre od łez policzki i oczy, uśmiechnąłem się szeroko czekając na odpowiedź z drugiej strony.

- Nie powinieneś przypadkiem spać? - Wywróciłem oczami spoglądając na swoje dłonie. Czemu oni zachowują się jak niańki. Jestem dużym chłopcem i od czasu do czasu chyba mogę się najebać.

- Może - znowu dopadła mnie czkawka. Zakryłem usta dłonią zamykając oczy. - Jestem duży tato, wiem gdzie mam pokój. Jak będę chciał to do niego pójdę.

- Nalegam żebyś zrobił to teraz - powiedział stanowczo. Zdziwiony podniosłem wzrok szukając słów.

- A co jeśli tego nie zrobię? - Uniosłem brew szczerząc się głupio.

- Możesz nie przychodzić do szpitala - otworzyłem usta. Zatkało mnie, ale no proszę. Nie zrobiłby tego.

- Blefujesz - stwierdziłem prychając cicho. - Nie wytrzymasz beze mnie - wypowiedziane przeze mnie słowa zabrzmiały odrobinę dwuznacznie, ale oddawały to co ja czułem w tej chwili. To nie on nie byłby wstanie wytrzymać bez jego obecności tylko ja.

- Chcesz to sprawdzić? - Mogłem przysiąc, że w tej chwili uniósł brew i uśmiechnął się zwycięsko. - Zrobię tak, że nawet oknem nie wejdziesz.

- Dobrze już dobrze - poddałem się. Uniosłem jedną dłoń w obronnym geście i westchnąłem. Choć chłopak nie widział mojej reakcji to pewnie cieszył się, że wygrał. - Pójdę spać - wstałem z dywanu z niezadowoloną miną kierując się do swojej sypialni. Specjalnie głośniej zamknąłem drzwi i rzuciłem się na łóżko by brunet miał dowód, że rzeczywiście w nim jestem. - Zadowolony? - Mruknąłem w pościel.

- Nawet nie wiesz jak bardzo - zachichotał, a ja ponownie westchnąłem. Między nami zapanowała niezręczna cisza. W momencie zebrało mi się na uczuciowość.

- Rye? - Zapytałem cicho.

- Tak?

- T-tęsknie za Tobą - sam nie wiedziałem czemu to zdanie wyszło z moich ust. Powiedziałem co czułem, a że po alkoholu język się rozwiązuje to nic na to nie poradzę.

Zapanowała kolejna cisza. Najdłuższa w moim życiu. Miałem nadzieję, że odpowie to samo albo cokolwiek innego. Cisza bolałaby bardziej gdyby mnie olał.

- Dobranoc Andy.

Rozłączył się. Tak po prostu.

Odwołuje co powiedziałem. Cisza jednak nie boli bardziej.

Uchuchuchuchu ktoś tu dostał kosza :o a wy co sądzicie?

Mam dodać dzisiaj jeszcze kilka rozdziałów?

Bye!

Forget Rye |RANDY| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz