|36|

555 74 21
                                    

|Andy|

Poczułem szturchnięcie w ramię, więc z westchnięciem otworzyłem oczy. Centralnie przed swoją twarzą ujrzałem twarz Ryana.

- Wstajemy królewno - zachichotał totalnie zburzając ład na mojej głowie. Mruknąłem niezadowolony odpinając pasy.

- Ktoś tu chyba wstał lewą nogą - odgryzł się Mikey, a ja zacisnąłem szczękę zamykając oczy.

- Zamknij się - warknąłem trzaskając drzwiami od jego samochodu. Trzaskanie drzwiami jego cacka było na podium najbardziej wkurzających go rzeczy.

- Lepiej się nie odzywaj bo jeszcze Cię ugryzie - zachichotał Rye klepiąc mnie w ramie. Gdy Mikey nie patrzył odwrócił się twarzą do mnie obrzucając moją osobę karcącym spojrzeniem. - Co ty do cholery odwalasz? - Zapytał szeptem odciągając mnie na bok.

- Co niby odwalam? - Zmarszczyłem brwi czując gęsią skórkę w miejscu gdzie mnie dotknął.

- Jesteś wredny - westchnął puszczając moją rękę. Już miałem go poprosić aby znów złapał mnie dotknął, ale ugryzłem się w język. - Widać, że Mikey'ego coś trapi, a ty jesteś wyjątkowo wredny.

Otworzyłem oczy ze zdziwienia nie spodziewając się po Beaumon'cie takiej szczerości. Otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć jednak nie wyszedł z nich żaden dźwięk, a wzrok bruneta dalej spoczywał na mojej twarzy.

- Po prostu z nim pogadaj Andy - położył mi dłoń na ramieniu. - Czasem nie tylko masz zły dzień.

Posłał mi przyjazny uśmiech, a ja zacząłem zastanawiać się co jest z nim nie tak. Jestem wredny dla własnego przyjaciela bo po prostu mam zły dzień, a on jeszcze z uśmiechem na ustach tłumaczy mi jak dziecku, żebym z nim pogadał.

Beaumont podniósł z ziemi torbę ze swoimi rzeczami udając się w stronę przeciwną do tej, w którą liczyłem, że pójdzie. Miałem nadzieję, że zgodzi się gdy zaprosze go do siebie. Po kilku tygodniach spędzonych z nim w szpitalu ciężko było mi się z nim rozstać. Nasza relacja pięła się w górę z czego byłem bardzo zadowolony bo zrozumiałem, że bardzo mi na nim zależy.

- Rye - wypaliłem bez namysłu. Brunet odwrócił się unosząc brew do góry czekając aż coś powiem. -
M-może chcesz wpaść na chwilę do nas.

- Nie dziś Fovs - uśmiechnął się lekko. - Spędziłeś w moim towarzystwie trzy tygodnie. Pogadaj z Mikey'm. Widać, że tego potrzebuje.

Posłał mi ostatni uśmiech zostawiając na moim policzku ślad po pocałunku. Dopóki nie zniknął z mojego pola widzenia stałem z ręką na swoim policzku wlepiając wzrok w miejsce gdzie wcześniej stał Rye.

|Rye|

Włożyłem klucz do zamka przekręcając go w prawo. Metal wydał charakterystyczny dla siebie dźwięk, a ja ociężale wtoczyłem się do holu wsłuchując się w ciszę panującą w całym domu.

- Wracamy do rzeczywistości Rye - szepnąłem sam do siebie widząc kartkę przyklejoną do półeczki z kluczami.

Jesteśmy z tatą w pracy. Jak wrócisz odgrzej sobie obiad i wypakuj wreszcie swoje rzeczy z kartonów.

Mama xxx

- Czego się spodziewałeś? - Zapytałem sam siebie podchodząc do lodówki wypełnionej zdrowym jedzeniem. Westchnąłem widząc odłożoną dla mnie porcję warzyw na parze z niewielkim kawałkiem kurczaka. Odłożyłem talerz z powrotem do lodówki, wycofując się z pomieszczenia obierając sobie za cel pożądany, gorący prysznic i zadbanie o swój wygląd.

Przechodząc przez cały korytarz zdążyłem zdjąć z siebie koszulkę. Podreptałem po schodach kierując się w stronę łazienki. Nie zabrałem ze sobą żadnych ciuchów bo i tak byłem sam w domu. Zamknąłem drzwi na zamek od razu zsuwając z swoich bioder bokserki razem ze spodniami.

Pobyt w szpitalu nie wyglądał źle tylko dzięki Andy'emu, który skutecznie odpędzał jakikolwiek strach przed tym miejscem. W jego towarzystwie czułem się bezpiecznie, zapominałem o problemach i sprzeczkach z rodzicami, którzy w czasie kiedy Andy'ego nie było w szpitalu odwiedzili mnie kilka razy. Nie należały one do najspokojniejszych odwiedzin w moim życiu dlatego tymczasowo porozumiewamy się tylko i wyłącznie za pomocą sms-ów i krótkich informacyjnych telefonów.

Gdy tylko ciepła woda otuliła moje ciało wszystkie nurtujące mnie myśli zniknęły. Wtarłem w swoją skórę i włosy limonkowy żel pod prysznic chwilę później spłukując z siebie pianę. Po szybkim, ale orzeźwiającym prysznicy wyszedłem z kabiny wokół bioder owijając puchaty ręcznik. Stanąłem przed lustrzem biorąc w dłoń golarke i piankę do golenia. Odetchnąłem z ulgą czując jak usuwam z siebie niechciane owłosienie. Nie byłem miłośnikiem zarostu dlatego robiłem wszystko by go nie mieć.

Po ponad trzydziestu minutach opuściłem pomieszczenie w eskorcie obłoczków pary. Z lekkim uśmiechem na ustach wkroczyłem do pokoju w którym na podłodze stało sześć kartonów moich niewypakowanych rzeczy.

Czeka cię naprawdę super zabawa Beaumont.

Przepraszam za nieobecność! Nadrobimy to.

Piszcie czy chcecie nexta jeszcze dziś! 💖💖

Bye!

Forget Rye |RANDY| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz