|52|

665 58 5
                                    

Bardzo ładnie prosze abyście uaktywnili się pod tym rozdziałem.

To nie koniec na dzisiaj. Następny 'rozdział' może spowodować, że stracę życie, ale raz kozie śmierć.

Miłego czytania!

- O czym tak myślisz skarbie? - Spojrzał na mnie z czułością przelotnie muskając moje usta.

- O Tobie - szepnąłem zamykając oczy.  Oparłem się na jego torsie gdy zaczął wchodzić ze mną po schodach. - I o tym jak bardzo Cię kocham - zobaczyłem na jego twarzy cień uśmiechu. Splotłem dłonie na karku chłopaka zostawiając czerwony ślad z boku jego szyi.

Zaraz potem, gdy weszliśmy do pokoju drzwi zamknęły się z trzaskiem, a ja zostałem przyparty do ściany. Czułem jak bardzo szybko staje się twardy, a brunet doskonale o tym wiedział. U niego z resztą nie było lepiej.

- Wiesz, że muzę Cię rozciągnąć - szepnął zmysłowo ocierając się o moją erekcję. - Prawa skarbie?

- Wie-em - jęknąłem przytrzymując go za kark. - Tylko się pośpiesz - wbiłem paznokcie w ciepłą skórę zaciągając się powietrzem. - Chcę Ciebie ...

- Nie chcę sprawić ci kwiatuszku - w uroczy sposób musnął moje usta wcześniej zajmując ze mnie t-shirt.

Podniosłem się do siadu łapiąc skrawek jego bluzy, szybko podwinąłem ją do góry ukazując idealnie wyrzeźbiony brzuch. Z racji, że spodnie i gumka bokserek znajdowały się pod brzuchem miałem widok na V które było widoczne na podbrzuszu.

Był seksowny, cholernie seksowny. Na każdy możliwy sposób był idealny, posiadał wszystko co powinien mieć facet. Mięśnie, które napinały się pod każdym dotykiem, silne ramiona, w których czuło się bezpiecznie. Oczy, piękne i błyszczące, które patrzyły w sposób jakbyś był najważniejszy na świecie i uśmiech. Wizytówka każdego człowieka jednak w jego przypadku najważniejszy szczegół. Jednym, niewinnym uśmiechem potrafi rozbroić mnie jak bombę, powoduje u mnie fals dreszczy i ciepło na sercu. Gdybym tylko mógł, spędziłbym z nim w tym łóżku reszte życia.

- Robisz to specjalnie? - Sapnął po chwili, gdy zacząłem drażnić się z nim nie chcąc zdjąć z niego spodni. Jego dłoń jeździła po moim bladym torsie. Nienawidzilem tego, tej bladości skóry. Jego była idealnie opalona, gładka i aksamitna w dotyku. Wyglądał bardziej jak Bóg, a nie człowiek. Moja skóra przypominała bardziej papier ścierny, była blada i wysuszona. Jak u trupa. - Zdejmij ją już Andy. Proszę.

- Skoro tak ładnie prosisz - jego bluza upadła na ziemię równocześnie z moimi bokserkami i dresami. Wiłem się pod każdym dotykiem, który wręcz parzył moją skórę, coraz ciężej mi się oddychało. Składał pocałunki na każdym skrawku mojego ciała, dzięki czemu bicie serca przyspieszało.

- R-ryan - jęknąłem gdy po raz kolejny docisnął swoje biodra do moich. - Miałeś mnie rozciągać, a nie rozpraszać. - Wplotłem dłoń w jego włosy ciągnąc lekko za końcówki. -
P-proszę.

- Cichutko kochanie - zamknął moje usta pocałunkiem jedną ręką sięgając po lubrykant. Wylał na dłoń trochę żelu rozcierając go w palcach, ja nie mogąc oderwać od niego wzroku przygryzłem wargę. - Nie obiecuje, że od razu będzie przyjemnie - zawisł nade mną jeszcze chwilę rozcierając maź w palcach.

- Cokolwiek - jęknąłem cicho patrząc mu w oczy. - Przeżyję.

- Mój dzielny chłopiec - to był ten moment, w którym poczułem uderzające na twarz gorąco, ścisk w podbrzuszu i lekki ból. Zagryzłem wargę patrząc na bruneta, który w skupieniu obserwował wyraz mojej twarzy powoli wsuwajac palec w dziurkę.

Forget Rye |RANDY| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz