|51|

520 72 17
                                    

|Andy|

Obudził mnie zapach zamówionego przez nas wcześniej jedzenia. Przewróciłem się na drugi bok orientując się, że leżę przebrany w dresy i ciepła bluzę na kanapie okryty kocem. Czując aromat orientalnych przysmaków i ciche nucenie dochodzące z kuchni uśmiechnąłem się pod nosem wstając z kanapy. Przeciągnąłem się odrzucając koc na oparcie mebla i cichym krokiem udałem się do kuchni.

Widok Ryan'a w fartuchu, stojącego przy kilku garnkach na palniku, nucącego pod nosem muzykę dochodzącą z telefonu i kołyszącego się w jej rytm to chyba najlepszy i najbardziej uroczy widok na świecie. Nie mogłem się powstrzymać i po prostu nagrałem krótki filmik w najlepszym momencie, po czym podszdłem do chłopaka obejmując go w pasie. Mięśnie na brzuchu bruneta spięły się na ułamek sekundy. Uśmiechnąłem się całując go w kark.

- No witam śpiochu - zachichotał przekładając ryż na dwa talerze. Obrócił się twarzą do mnie zabierając kciukiem rzęse z mojego policzka. - Nie gniewasz się, że Cię przebrałem?

- Nie. Pewnie, że nie - pocałowałem czule jego usta odgarniając włosy z jego czoła.

- Było ci niewygodnie, a nie chciałem cię budzić - uśmiechnął się uroczo obejmując mnie tak, że dosłownie leżałem na jego torsie.

- Jemy? - Spojrzałem ukradkiem na talerze z jedzeniem, które parowały rozprowadzając po całej kuchni przjemny zapach. - Teraz na serio jestem głodny.

- Usiądź chwilę i zaczekaj - musnął przelotnie moje czoło wyjmując z szuflady sztućce. Z lekkim uśmiechem dosunąłem się do stołu patrząc jak chłopak biega od garnka do garnka nakładając na talerze coraz więcej jedzenia.

- Mógłbyś mi tak gotować codziennie - przygryzłem wargę podpierając brodę na pięści. - Tylko następnym razem sam fartuszek.

- Chyba Cię dekiel boli - prychnął stawiając przede mną parujący talerz. - To jest ostatni raz kiedy stoje przy garach, a ty - pokazał na mnie palcem. - Masz dogadać się z Cobbanem odnośnie zakupów.

- Nawet nie dajesz pomarzyć - fuknąłem biorąc na widelec trochę kurczaka z warzywami.

- Dobrze wiesz, że to nie muszą być marzenia - zagryzł wargę patrząc mi prosto w oczy. - Wystarczy jedno słowo Andy.

W momencie poczułem napływające gorąco, które uderzyło w moją twarz, ścisk w żołądku i dziwne mrowienie w podbrzuszu. Doskonale wiedziałem o co mu chodzi dlatego ciężko było mi się na czymkolwiek skupić, ponieważ wiedziałem, że pragnę tego samego.

^^^

- Ryan - szepnąłem podniecony czując jak brunet składa mokre pocałunki na mojej szyi. Czułem jak z każdym muśnięciem mojej skóry jego uścisk stawał się mocniejszy i agresywniejszy.

- Podskocz - mruknął kładąc stanowczo dłonie na moich biodrach. Gdy wykonałem polecienie chłopaka uniósł mnie tak, że udami oplotłem jego pas. - Grzeczny chłopiec - szepnął do mojego ucha przygryzając jego płatek co skomentowałem jękiem.

Nigdy nie zrozumiem tego, jak można być tak cholernie zafascynowanym jedną osobą i każdy mi jej szczegółami. Jak jeden dotyk, słowo, spojrzenie potrafią sprawić, że bicie serca przyspiesza, mózg i racjonalne myślenie ustępuje sercu. W moich oczach Ryan jest najpiękniejszym i najbardziej wrażliwym chłopakiem, który kocha i chce być kochanym, którego oczy zdradzają wszystko. Można czytać z niego jak z otwartej księgi. Znaczy dla mnie bardzo dużo, jest sensem mojego życia, moim wszystkim.

¿Next?

Forget Rye |RANDY| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz