rozdział pierwszy

296 11 2
                                    

Obudził mnie hałas dobijanie się do metalowych drzwi otworzyłam oczy jednocześnie słysząc wyzwiska skierowane w moją stronę.

Do celi wszedł ktoś na wzór policjanta i zabrał mnie z niej siłą.
Nie odzywałam się do niego tylko po to żeby nie wymyślili sobie dodatkowego dnia na dołku.
Szliśmy długim korytarzem pełnym metalowych drzwi z, których dochodziły krzyki.
A chwilę później byliśmy już w pomieszczeniu spotkań.
Zobaczyłam tam moją matke.

-Napewno chcę pani żebym ją tu zostawił sam na sam z panią?-zapytał ochroniarz moją matke
-Nie boje się własnej córki. -odpowiedziała nie do końca z przekonaniem, a ja prychnełam.

Ochroniarz skinął głowa i mnie puścił. Zajęłam przeznaczone dla mnie miejsce patrząc prosto w oczy matki w których malował się strach.

-Czego chcesz? -zapytałam bez emocji.

-Porozmawiać wiem, że cię dzisiaj wypuszczają. Ponieważ wybaczyłam ci wszystko możesz wrócić do domu pod warunkiem leczenia.
Zaśmiałam się gorzko

-To wszystko? -zapytam ze śmiechem.

-Tak co więcej...

-Nie opłaciło ci się tu przychodzić w takim razie.

-Nie wracasz ze mną? 

-Ani mi się śni. Nagle przychodzi dobra mamusia i wszystko wybacza. Śmiech na pustej sali -Odpowiedziałam wrednie.

Zanim cokolwiek powiedziała wstałam i zaczęłam tłuc w metalowe drzwi. Przyszedł strażnik i wziął mnie zpowrotem do mojej celi. Bez zastanowienia  usiadłam na łóżku jesli to coś można nim nazwać.

Jak zaczęła się moja historia? 
Cóż chyba od urodzenia... Dobra bez szczegółów. Nigdy nie byłam jak noramalne dzieciaki z pierwszej drugiej czy trzeciaj  klasy. Zawsze wyróżniało mnie to, że pakowałam się w największe problemy i szczególnie się tym nie przejmowałam. Byłam wredna i mściwa. Jak na mnie przystało pobiłam paru uczniów ale to już w gimnazjum. Nawet jednemu  zlamałam rękę. Bo z domu nie wyniosłam dobrych manier jak to powtarzały nauczycielki. Byłam omijana szerokim łukiem od "normalnych" Osób. Kocham szybkie samochody ,adrenalinę i kochałam się bać.Liceum poznałam takie osoby które również nie były normalne. Dużo się ściągałam byłam trzy razy w szpitalu ale nic mnie to nie ruszało. Dalej igrałam z życiem potem zagłębiam się bardziej niebezpieczne rzeczy. Handel ludźmi narkotykami zabójstwa. To wszystko działo się w życiu w którym było po co żyć. Jestem w gangu znaczy narazie w pudle ale to tylko że podczas strzelanki policja mnie złapała. Jestem jedną z groźniejszy ludzi na świecie. Mówią o mnie w nowojorskiej telewizji i na całym świecie.

Znacie moja historie znaczy nie całą ale o tym to kiedy indziej kiedy będę w domu.
Obudziło mnie znowu pukanie do drzwi tym razem rzwawiej podniosłam się z niego.

-Morgan wychodzisz zbieraj dupe -krzyknią ochroniarz.
Z wrednym uśmiechem pokiwałam głową.

-O jak miło tak z rana. -zaśmiałam się

-Miło czy nie miło napewno nie jest rano. A zresztą co mnie to obchodzi.... -odezwał się pseudo policjant

Otworzyły się przedemna wielkie również metalowe drzwi tym razem były one drzwiami na wolność.
Zaciągnęłam się świeżym powietrzem.

Popatrzyłam przed siebie rozłożyłam ręce jak do uścisku i Podbiegłam do idącej w kierunku moim postaci. Wpadłam w ręce umięśnionego i wytatułowanego mężczyzny.

-Tęskniłem Li- wyjawił brunet

- nie przesadzaj nie było mnie tylko sześć miesięcy.

Nagle z auta zaczęło Wysiadac paru mężczyzn i dwie dziewczyny

-Ah jak ja za wami tęskniłam -powiedziałam do wszystkich trwający w nimi w krótkim uścisku.

Śmialiśmy się z żartów Luka i Omowiłyśmy najnowsze ploteczki z Patty i Amandą.

Po przejechaniu do bazy odrazu walnęłam się na moje łóżko zasnęłam odrazu.

Rano uslyszam to samo głośne pukanie do drzwi więc myślałam że dalej jestem w pace ale nie nie tym razem

-Wlazł- krzyknęłam

- hejka blondi

-a to ty -zaśmiałam się- hej.

-jak ci było bez nas tyle czasu? -zapytał

-Chujowo-odpowiedzialam

-Tak też myślałem,  skoro już jesteś Mike ma do ciebie sprawę.

-Boże człowiek ledwie się wyrwał,  a już musi rozmawiać z szefem
Oboje zaczęliśmy się śmiać.

Chłopak wyszedł. Ja poszłam się umyć. Rozpuściłam włosy sięgające już do pasa. Krótkie czarne spodenki i szara bluzka -pomyślałam.
Tam też zrobiłam wyjęłam te ciuchy z szafy moje nie używanej od 6 miesięcy szafy. Pomimo że nie lubię szmat wolę auta. Dobrze jest się normalnie ubrać po pół roku spędzonego w żółtym kombinezonie.

Wychodząc z pokoju zgarnełam mój nowy telefon, który dał mi przed chwilą Erick. Chłopcy pomyśleli o mnie o ładnie.
Zaśmiałam się w głowie z mojej głupoty, spróbowali by nie.

Zeszłam na dół tam siedziało pięciu nie znanych mi chłopaków i Am.

-Hej kochana -powiedziała ruda

-No cześć, a oni kim są?

-Świerzaki..-odpowiedziała

- pewnie ja mam się nimi zająć co?  Tak to sobie Killer wymyślił.

-No widocznie.

-Ej to nas ma laska szkolić?  -zapytał jeden z nich.

- stary przecierz to jest Lisa Morgan największa kryminalistka w nowym Jorku. Wczoraj wyszła z więzienia.

-Dzieciaki..ty jak ty masz na imię. -zapytałam wskazując na chłopaka.

-Ja? -zapytał chłopak,  który odezwał się jako pierwszy.

-No.

-Patrick.

-W takim razie nie podskakuj jak ci to kolega radził tylko się mnie słuchaj to moja Rada.

-Ona nie żartuje -odezwała się ktoś zza moich pleców. Stał tam killer.

-Cześć Li. -powiedział

-Jakie marne przywitanie po pół roku.

-No dobra dobra- zaśmiał się chodź pogadamy .

Pierwszy rodział nowej książki piszcie wrażenia i uwagi.

Be strong! Taconafide ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz