Wyszliśmy z pomieszczenia już z uśmiechami na twarzach.
-Spakowana? -Zapytał Filip.
-Owszem -odpowiedziałam patrząc na kubę który zaczął się śmiać
-Dobra to daj torbę czy walizkę zaniosę ją do samochodu. -powiedział nie zwracając uwagi na nasze roześmiane twarze.
-Nie wiesz sama zaniose są tak lekkie że nie ma potrzeby żebyś mi pomagał. -odparłam
Popatrzył dziwnie na mnie i na Kubę ale nic nie powiedział jedynie skinął głową.
Usiedliśmy do stołu zajadajc się naleśnikami.
Śmialiśmy się i jedliśmy gadaliśmy o wszystkim po jakimś czasie Krzysiek zapytał-To co zbieramy się?
-No możemy -odpowiedział Kuba. Wstaliśmy od stołu i zabierając każdy swój bagaż kierowali się do drzwi.
-Oliwia a ty gdzie coś masz? -zapytał Filip.
-Jejku racja -złapałam się za głowę i szybko poszłam do pokoju wziąłam telefon który leżał na łóżku i wróciłam do chłopaków.
-Mam -pokazałam im telefon.-No a coś większego coś na ciuchy czy coś? - zapytał unosząc brew.
-To teraz ja zapytam. Gdzie są moje ciuchy?
-No nie wiem. Tu ich na pewno nie ma.
-Sam sobie odpowiedziałeś -powiedziałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam na zewnątrz.
***
Godzinę pózniej byliśmy już na jakimś niby lotnisku bo nie było to typowe lotnisko ,a raczej długi pas startowy za nim i obok niego ogromne pole na którym rosła trawa i dwa samoloty stojące na pasie. Pas startowy oswietlały wysokie lampy. Wyglądało to niesamowicie szczególnie że była gdzieś tak dziewiąta wieczorem.-Który to nasz samolot? -zapytałam Krzyśka.
-Do wyboru obydwa są prywatne czyli nasze. Możesz wybrać czy czarny czy biały.
-O to możemy czarnym? -zapytałam
-Jasne -odpowiedział -przekaże reszcie.
I poszedł, a ja zostałam sama wpatrując się w samolot jakby był że złota. Nigdy takiego nie widziałam i pewnie musiał kosztować miliardy. W sumie nie ma co się dziwić z tym ile chłopaki mają szmalu to trudno żeby nie był drogi.
Po jakimś czasie zawołał mnie Filip podeszłam do nich.-O To jest Oliwia nasza hmm....-zawachał się -Nasza szefowa a to Nasz Pilot Marcin.- przedstawił nas sobie. Uścisnął moją dłoń z sztucznym uśmiechem.
-To co wsiadamy? -zapytał nas
Pokiwaliśmy głowami i po chwili znajdowaliśmy się w cudownym wnętrzu samolotu. Były tutaj kanapy zamiast zwykłych siedzeń a na ścianach foto tapeta która przedstawiała jakby z wysoka z góry konary drzew. Wszyscy Rozsiedliśmy się gdzie komu wygodniej. Ja zajęłam miejsce pośrodku jak można to tak nazwać. Usiadłam między Filipem a Kubą.
-Kuba gdzie wysiadziemy? -zapytałam
-Lotnisko w Warszawie. -odparł
-To dobrze, a powiecie mi wogole po co musicie lecieć?
-Musimy załatwić kilka spraw.
Już miałam odpowiedzieć kiedy mój telefon zaczął dzwonić-Halu? -zapytałam żartobliwie
-Czy to naprawdę ty? Nie wierze ty żyjesz o jeszce do mnie zadzwonisz? Ładnie to tak zapomnieć i po latach dzwonić? -zapytał.
-A ładnie to tak nie odbierać kiedy dzwonię?
-Jejku no Już. To co tam chciałaś?
-Jesteś w Warszawie? -zapytałam
-No tak a co wybierasz? -się zaśmiał się.
-To się zobaczy bądź jutro czekaj - chłopaki a o której będziemy na miejscu? -Około 8 lub 9 -To bądź jutro około 9 na lotnisku.
-Cooo? -zapytał nie dowierzając
-To co słyszałeś narazie-i się rozłączyłam
Było naprawdę wesoło chłopaki się wygłupiali a ja razem z nimi. Przewracaliśmy się i upadliśmy na podłoge maszyny.
Dawno tak dobrze się nie bawiłam.Po długim czasie uznałam że pora się zdrzemnąć. Usiadłam na kanapie i się położyłam ktoś przykrył mnie kocem za co mruknięciem podziękowałam. Przez głośne śmiechy chłopakow nie mogłam wreszcie zasnąć ale po jakimś czasie i oni poczuli zmaeczneie i w końcu ucichli. Przez co mogłam spać.
Sory za błędy będę poprawiać. Jak się podoba? Czy wogóle się podoba? Co myślicie o okładce?
Buziaki ✌
CZYTASZ
Be strong! Taconafide ReTo
مغامرةLudzie 21 wieku bywają różni jedni są w ciągłej pogoni za pieniędzmi inni osiągają sukcesy inni natomiast tzw. Wyrzutki społeczeństwa a ile procent populacji to ci szczęśliwi?//Kiedy życie miało toczyć się swoim normalnym rytmem i nic nie wskazywało...