rozdział szesnasty

45 3 0
                                    

Wyszliśmy z pomieszczenia już z uśmiechami na twarzach.

-Spakowana? -Zapytał Filip.

-Owszem -odpowiedziałam patrząc na kubę który zaczął się śmiać

-Dobra to daj torbę czy walizkę zaniosę ją do samochodu. -powiedział nie zwracając uwagi na nasze roześmiane twarze.

-Nie wiesz sama zaniose są tak lekkie że nie ma potrzeby żebyś mi pomagał. -odparłam

Popatrzył dziwnie na mnie i na Kubę ale nic nie powiedział jedynie skinął głową.
Usiedliśmy do stołu zajadajc się naleśnikami.
Śmialiśmy się i jedliśmy gadaliśmy o wszystkim po jakimś czasie Krzysiek zapytał

-To co zbieramy się? 

-No możemy -odpowiedział Kuba. Wstaliśmy od stołu i zabierając każdy swój bagaż kierowali się do drzwi.

-Oliwia a ty gdzie coś masz? -zapytał Filip.

-Jejku racja -złapałam się za głowę i szybko poszłam do pokoju wziąłam telefon który leżał na łóżku i wróciłam do chłopaków.
-Mam -pokazałam im telefon.

-No a coś większego coś na ciuchy czy coś? - zapytał unosząc brew.

-To teraz ja zapytam. Gdzie są moje ciuchy?

-No nie wiem. Tu ich na pewno nie ma.

-Sam sobie odpowiedziałeś -powiedziałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam na zewnątrz.

  ***
Godzinę pózniej byliśmy już na jakimś niby lotnisku bo nie było to typowe lotnisko ,a raczej długi pas startowy za nim i obok niego ogromne pole na którym rosła trawa i dwa samoloty stojące na pasie. Pas startowy oswietlały wysokie lampy. Wyglądało to niesamowicie szczególnie że była gdzieś tak dziewiąta wieczorem.

-Który to nasz samolot? -zapytałam Krzyśka.

-Do wyboru obydwa są prywatne czyli nasze. Możesz wybrać czy czarny czy biały.

-O to możemy czarnym? -zapytałam

-Jasne -odpowiedział -przekaże reszcie.

I poszedł, a ja zostałam sama wpatrując się w samolot jakby był że złota. Nigdy takiego nie widziałam i pewnie musiał kosztować miliardy. W sumie nie ma co się dziwić z tym ile chłopaki mają szmalu to trudno żeby nie był drogi.
Po jakimś czasie zawołał mnie Filip podeszłam do nich.

-O To jest Oliwia nasza hmm....-zawachał się -Nasza szefowa a to Nasz Pilot Marcin.- przedstawił nas sobie. Uścisnął moją dłoń z sztucznym uśmiechem.

-To co wsiadamy? -zapytał nas

Pokiwaliśmy głowami i po chwili znajdowaliśmy się w cudownym wnętrzu samolotu. Były tutaj kanapy zamiast zwykłych siedzeń a na ścianach foto tapeta która przedstawiała jakby z wysoka z góry konary drzew. Wszyscy  Rozsiedliśmy się gdzie komu wygodniej. Ja zajęłam miejsce pośrodku jak można to tak nazwać. Usiadłam między Filipem a Kubą.

-Kuba gdzie wysiadziemy? -zapytałam

-Lotnisko w Warszawie. -odparł

-To dobrze, a powiecie mi wogole po co musicie lecieć?

-Musimy załatwić kilka spraw.
Już miałam odpowiedzieć kiedy mój telefon zaczął dzwonić

-Halu? -zapytałam żartobliwie

-Czy to naprawdę ty?  Nie wierze ty żyjesz o jeszce do mnie zadzwonisz? Ładnie to tak zapomnieć i po latach dzwonić? -zapytał.

-A ładnie to tak nie odbierać kiedy dzwonię?

-Jejku no Już. To co tam chciałaś? 

-Jesteś w Warszawie? -zapytałam

-No tak a co wybierasz? -się zaśmiał się.

-To się zobaczy bądź jutro czekaj - chłopaki a o której będziemy na miejscu? -Około 8 lub 9 -To bądź jutro około 9 na lotnisku.

-Cooo?  -zapytał nie dowierzając

-To co słyszałeś narazie-i się rozłączyłam

Było naprawdę wesoło chłopaki się wygłupiali a ja razem z nimi. Przewracaliśmy się i upadliśmy na podłoge maszyny.
Dawno tak dobrze się nie bawiłam.

Po długim czasie uznałam że pora się zdrzemnąć. Usiadłam na kanapie i się położyłam ktoś przykrył mnie kocem za co mruknięciem podziękowałam. Przez głośne śmiechy chłopakow nie mogłam wreszcie zasnąć ale po jakimś czasie i oni poczuli zmaeczneie i w końcu ucichli. Przez co mogłam spać.

Sory za błędy będę poprawiać. Jak się podoba?  Czy wogóle się podoba? Co myślicie o okładce?

Buziaki ✌

Be strong! Taconafide ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz